Recenzja Apple Magic Keyboard Space Gray z polem numerycznym. Czyli jak wydałem dodatkowe 100 zł na gwieździsty kolor.
Po latach spędzonych na uwięzi kabla pełnej klawiatury Apple podpiętej do iMac’a przyszedł czas na zmiany. Wybrałem nową, bezprzewodową klawiaturę Apple z klawiaturą numeryczną w pięknym kolorze Space Gray, który do niedawna był zarezerwowany wyłącznie dla posiadaczy drogiego iMac’a Pro. Czy odczułem różnice po przesiadce oraz czy warto wydać ponad 7 stów na tą klawiaturę?
Kiedy niemal 6 lat temu kupowałem swojego iMac’a w wersji CTO, zainstalowany w nim dysk PCI-E zamiast tradycyjnego SATA, był totalnym kosmosem ze swoimi niemal 700 MB/s i 24 gigabajtami RAM czy potężnym procesorem i7. Spore jak na tamte czasy wydane pieniądze uważam za dobrze zainwestowane, gdyż mimo upływu czasu, komputer wciąż dźwiga wszelkie powierzone mu zadania. Jednak upływ czasu co raz bardziej widać po dołączonej do niego, pełnej klawiaturze wraz z obowiązkowym polem numerycznym i komunikacją na USB.
Choć już w tamtym czasie dostępna była pierwsza generacja klawiatury Magic Keyboard, brak pola numerycznego skutecznie zniechęcało mnie do uwolnienia portu USB za sprawą wymiany klawiatury na tę na Bluetooth. Tym bardziej, że to świetna klawiatura, która znosiła wystukiwanie mnóstwa wytworzonej przeze mnie treści.
Do wymiany skłoniły mnie dwie rzeczy. Pojawienie się wreszcie klawiatury z polem numerycznym, do tego w kolorze Space Gray nie tylko dla właścicieli iMac’a Pro, dla których początkowo akcesorium te było zarezerwowane, ale również co raz częstsze narzekania na jakość moich wpisów pod względem zgubionych liter. Ciągle ktoś mnie dręczył, że w moich dokumentach brakuje liter. Moja wysłużona klawiatura po prostu je gubiła, zjadała, nie nadążała za moimi klikami lub po prostu już ich nie wyczuwała.
Tak na moje biurko trafiła Apple Magic Keyboard Space Gray
Pamiętam, że gdy na konferencji zapowiedziano iMac Pro w niesamowitej obudowie w kolorze gwieździstej szarości, wiedziałem, że chcę mieć klawiaturę w tym kolorze na swoim biurku. Tymczasem Apple zapowiedziało, że akcesoria Space Gray będą mogli zamawiać wyłącznie posiadacze komputerów Pro.
Nic wiec dziwnego, że gdy tylko komputer pojawił się w sprzedaży i pierwsze egzemplarze trafiły do Klientów, ktoś mądry wpadł na pomysł, aby wystawić akcesoria od komputera na licytację. Na jednej z takich aukcji ktoś zainkasował za akcesoria ponad 1000 dolarów. Grubo ;-).
Akcesoria do iMaca Pro coraz częściej dostępne na aukcjach internetowych
Dziś gwieździste akcesoria są dostępne w normalnej dystrybucji Apple wiec, aby stać się ich właścicielami, wystarczy udać się do sklepu Apple lub na ich stronę internetową. Ja przy okazji wyjazdu kupiłem swoją w Apple Store. Cena 619 dirhemów ZEA, a więc około 650 złotych. W Polsce kupimy ją za 719 złotych.
Co w zestawie sprzedażowym?
W zestawie poza samą klawiaturą nie znajdziemy zbyt wiele. W zasadzie producent ograniczył się do zapewnienia Klientom skromnej instrukcji obsługi oraz przewodu Lightning.
Ciekawostką może być sam przewód, który w odróżnieniu od tych oferowanych wraz z telefonem, tabletem czy słuchawkami, jest w kolorze czarnym. Biały jakoś bardziej mi się podoba, jednak trzeba przyznać, że ciemna klawiatura z podłączonym białym kablem wyglądałaby co najmniej słabo.
Czym różni się klawiatura nowa od starej?
Wzorniczo nowa, bezprzewodowa klawiatura niewiele różni się od swojej starszej siostry, co akurat dla mnie jest dużą zaletą. Moja pamięć mięśniowa i wyćwiczone ruchy palców sprawiają, że pomimo zmiany klawiatury na nową, bez większego problemu mogę nadal pisać bezwzrokowo.
Różnice w klawiszach są. Stary model posiadał rozkład klawiszy US, a więc z płaskim klawiszem Enter i tyldą w linii klawiszy numerycznych. Nowa jest w wersji angielskiej międzynarodowej i posiada Enter w postaci klawisza w kształcie litery L oraz tyldę obok lewego Shift, kosztem właśnie tego Shift, który jest teraz mniejszy. To jednak jedyne różnice i o ile czasem jeszcze nowy Enter w kształcie liter L nie zawsze z automatu mi „wchodzi”, o tyle żadnych innych różnic w obu klawiaturach nie ma.
Są różnice wizualne. Klawisze nie posiadają opisów typu CAPS LOCK, END, HOME czy Shift. W tym modelu postawiono głównie na piktogramy. Jeżeli zależy Wam na tym, aby były opisy oraz płaski Enter, musicie zamówić klawiaturę przez sklep internetowy Apple i wybrać model USA.
Różnice w budowie
O ile na pierwszy rzut oka obie klawiatury nie różnią się, o tyle gdy się im przyjrzymy bliżej, różnice staja się bardziej dostrzegalne, a co za tym idzie dla wielu osób podczas pracy mogą być odczuwalne.
Przede wszystkim klawiatura jest niższa. Choć posiada pochyloną konstrukcję, to kąt pochylenia jest zdecydowanie mniejszy, co sprawia początkowo wrażenie, jak byśmy pisali na MacBooku. Jest dość płasko i może nie do końca tak komfortowo jak w przypadku poprzednika. Ten delikatny dyskomfort towarzyszył mi kilka dni. Dziś już o nim w zasadzie nie pamiętam.
W związku z tym, że klawiatura łączy się bezprzewodowo z komputerem za pomocą Bluetooth i nie posiada przewodu komunikacyjnego USB, nie znajdziemy w niej portów USB, które były dostępne w starej. Nie będę jednak po nich płakał. Były to porty 2.0, podłączenie do nich pendriva nie miało większego sensu, gdyż transmisja trwała wieki. Były więc zbędne.
Natomiast nowy model klawiatury zyskał port Lightning w krawędzi obudowy. Służy on do ładowania wbudowanego akumulatora zasilającego klawiaturę.
Dodatkowo pojawił się przełącznik od włączania i wyłączania zasilania. Jak zapewnia producent, jeżeli nie będę wyłączał klawiatury, gdy jej nie wyłączam, to będę musiał ją ładować raz na miesiąc. Jeżeli będę, to znacznie rzadziej.
Apple na dobre pożegnało mechanizm motylkowy
Uff. fatalna dla Apple klawiatura z motylkowym mechanizmem klawiszy na dobre została przez Apple pożegnana. Trudno zliczyć, ile komputerów z nieprawidłowo działającymi klawiszami motylkowymi trafiło do nas na serwis. Całe szczęście klawiatura jest już wyposażona w nożycowy mechanizm klawiszy, w zasadzie bezawaryjny i o dużej żywotności.
Choć stara klawiatura również posiadała mechanizm nożycowy, do którego w tym modelu powrócono po fatalnej w skutkach przesiadce na mechanizm motylkowy, to przyciski w nowej pracują zdecydowanie inaczej. Przede wszystkim skok klawiszy jest znacznie niższy. Porównywalny do klawiatury z najnowszego modelu 16 calowego Macbooka Pro. Klawisze wciskają się z użyciem mniejszej siły, krócej, a przez to redagowanie jest wygodniejsze i w mojej ocenie szybsze.
Podsumowanie
Minęło w zasadzie niespełna dwa tygodnie, odkąd przesiadłem się na nową klawiaturę. Baterii nie ładowałem od nowości. Jej wskaźnik wskazuje 77 procent. Podejrzewam, że przechwałki Apple o miesiącu bez ładowania są jak bardziej prawdziwe. Jakość wykonania obudowy jest na najwyższym poziomie. Solidny kawałek aluminium wraz z dobrej jakości tworzywem sztucznym jest tu dobrze spasowany, klawiatura nie ugina się pod uciskiem, a praktyczne stopki od spodu dobrze „mocują” klawiaturę do powierzchni. Jednak trudno nie myśleć o cenie ponad 700 polskich złotych. To bardzo wysoka cena. W tym kontekście muszę wspomnieć, że za model silver z białymi przyciskami zapłacimy 100 złotych taniej. Za ciemny kolor Apple zmusza nas do wysupłania dodatkowych 100 złotych… Żenada… 😉
Choć jakość produktu jest bardzo wysoka, to nie ma co się czarować, w tej cenie kupicie równie wypasiona klawiaturę bezprzewodową o zbliżonym designie i funkcjonalności. W zasadzie, jeżeli chodzi o funkcjonalności, to powinienem raczej powiedzieć o jej braku. Konkurenci od lat oferują bezprzewodowe klawiatury z polem numerycznym z funkcjami dodatkowymi, jak choćby funkcja przełączania się pomiędzy urządzeniami. Tutaj tego nie uświadczymy, co tym bardziej dziwi, że przecież z powodzeniem możemy tę klawiaturę sparować z iPadem, iPhonem czy dowolnym komputerem Apple. Jednak o przełączaniu się pomiędzy tymi urządzeniami z poziomy skrótów klawiszowych jak to ma miejsce u konkurencji należy zapomnieć. Bardzo droga, mało funkcjonalna, choć świetnie wykonana i idealnie spisująca się podczas pracy. Taka jest ta klawiatura.