Recenzja Harman/Kardon Soundstick – Pokłońcie się, sir Jonathan Ive zaprojektował głośniki
Trzecia odsłona głośników Soundstick marki Harman/Kardon szokuje i zachwyca. Modernistyczny design, przezroczyste tworzywo i jakość odtwarzanej muzyki wielokrotnie były doceniane na łamach prasy branżowej. Co ciekawe, za wygląd zestawu, który może się pochwalić tym, że znajdują się w stałej ekspozycji nowojorskiego Muzeum Sztuki Nowoczesnej (The Museum of Modern Art) stoi nikt inny, jak najważniejsza postać w Apple – Jonathan Ive.
Oryginalność tego komputerowego zestawu głośników 2.1 widać na każdym kroku. Głośniki szokują nie tylko dość nietypowym wzornictwem satelit, które wielu osobom kojarzą się z różnymi rzeczami, ale przede wszystkim jakością wykonania i solidnością. Przezroczysty plastik jest dość niewdzięcznym tworzywem do obrubki. Bardzo łatwo o skazę na materiale, trudno je wykończyć w njamniejszym detalu. Jeszcze trudniej stworzyć produktu, który nie będzie wyglądał tandetnie i tanio, a będzie zachwycał. Zapewne właśnie dlatego marka Harman zwróciła się o pomoc w zaprojektowaniu tych głośników do Jonathana Iva – człowieka, który niczym Midas, czego się nie dotknie, to zamienia w złoto.
Trzeba przyznać, że produkt Soundstick nie tylko niewygląda tandetnie i tanio, ale niezwykle nowatorsko, industrialnie i nowocześnie. W instrukcji można przeczytać, że dla uzyskania najlepszego efektu, najlepiej ustawić subwoofer na ziemi. Problem w tym, że zestaw tak dobrze się prezentuje, że przez niemal cały okres testu chciałem go mieć ciągle na biurku.
Co kupujemy?
Zestaw sprzedawany jest w dwóch wersjach – przewodowej Soundstick III oraz bezprzewodowej Soundstick Wirelles. Głośniki dedykowane są produktom marki Apple, choć oczywiście bez najmniejszego oporu będą współpracować z każdym komputerem czy smartfonem. Wersja bezprzewodowa różni się od przewodowej ceną niemal o połowe wyższą oraz oczywiście wyposażeniem. Ja miałem okazję testować produktu przewodowy, który przez niemal miesiąc zastępował głośniki 5.1 marki Logitech Z906, jakie towarzyszą mojegmu iMac?owi na co dzień.
Minimalizm widać tu na każdym kroku. Niestety w bogactwie zestawu sprzedażowego również. W zestawie prócz dwóch satelit i subwoofera, znajdziemy niewiele dodatkowych elementów. Jest zasilacz, ekranowany kabel JACK 3.5mm, przewód dla satelit i to w zasadzie byłoby na tyle.
Kontrowersyjne satelity
Sprytne satelity wykonane są z wspomnianego przezroczystego plastiku (a może to jest akryl?). Długie, podłużne i zakończone zaokrągleniami obudowy są przymocowane do ciężkich, gumowanych pierścieni w kolorze czarnym. Dzięki temu, że montaż odbył się na pierścieniu, użytkownik ma możliwość wychylenia satelit do tyłu, na przykłąd po to, by uzyskać taki sam kąt nachylenia, jaki mamy w naszym monitorze od Maca. Niestety wspomniane, ciężkie pierścienie wcale nie są takie ciężkie jakbyśmy tego chcieli. Jeżeli wychylimy satelitę zbyt mocno do tyłu, to będzie się ona przewracać. Nie chcąc doszukiwać się wady w wadze pierścienia, podsumuję to tym, że mimo tego, iż producent zastosował ciężkie pierścienie, to same satelity są bardziej ciężkie od nich i potrafią się wywrócić przy zbyt dużym wyhyleniu. 🙂
W każdej z satelit producent zamontował cztery przetworniki o przękątnej 1 cala (2.54mm), który charakteryzuje się podobno reprodukcją pasma w pełnym zakresie (co na staracie jest kłamstwem w specyfikacji, gdyż w tejże specyfikcji wyżej czytamy o oferowanym pasmie 44-20000 Hz, więc niepełnym). Dodatkowo w satelicie wykonano jeden bassreflex dla spotęgowania doznań akustycznych. Przetworniki są na wierzchu, przykryte jedynie plastikowymi przesłonami z całkiem dużych otworach. Ba, co ja pisze. Tu wszystko jest na wierzchu, ale przetworniki bardziej, gdyż prawie możemy ich dotknąć. Mają one prawdopodobnie aluminiowe kopułki – choć to bardziej mój domysł, niż potwierdzona informacja. Z racji wielkości otworów i braku jakiejkolwiek materiałowej maskownicy, trzeba brać pod uwagę, że będzie się tam dostawać trochę kurzu. Warto cojakiś czas wydmuchać go powietrzem lub czasem dać ?więcej do pieca?, by kurz sam zechciał opuścić wygodne miejsce przebywania.
Każda z satelit oferuje 10W mocy akustycznej. Dwie dają nam 20W. To nie wiele jak na kolumny, ale pamiętajmy, że Soundsticki do kolumn nigdy nie aspirowały, chcąc pozostać głośnikami komputerowymi przeznaczonymi do intymnego odsłuchu podczas pracy przy komputerze.
W jednej z satelit poza wcześniej wspominanym wyposażeniem, dodatkowo zamontowano sensoryczne klawisze do regulacji poziomu głośności. Znajdują się one na obrzeżu bassreflexu. To dobrze, że Jony zdecydował się na ich umiejscowienie właśnie tu, a nie na subwooferze, gdyż nie każdy jak ja, może chcieć go trzymać na biurku, tylko faktycznie postawi go na podłodze gdzieś pod biurkiem. Źle, że klawisze sensoryczne nie współgrają ze sterowaniem głośnością w komputerze, co w przypadku zestawu dedykowanego komputerom Apple do tej pory było dla mnie nie do pomyślenia. Nawet najprostrze słuchawki podłączane do iMaca pozwalają na regulację pilotem głośności w komputerze. Próbując sobie wytłumaczyć ten stan rzeczy doszedłem do wniosku, że jest to spowodowane tym, iż Soundsticki to zestaw głośników aktywnych, a więc posiadających własny wzmacniacz, którego poziomem mocy/głośności sterujemy właśnie przy użyciu tych klawiszy.
Niestety Jony projektując ten zestaw o ile pamiętał, o klawiszach regulacji głośności w satelicie, o tyle zapomniało mu się o zamontowaniu włącznika. Ten znajdziemy z tyłu (no, a jak inaczej, Jony nie uznaje przycisków i złącz z przodu, co każdego dnia drażni mnie, gdy chcę podłączyć różne dyski do USB w iMac?u) subwoofera. I to jest już wada. O ile jeszcze sięgnięcie za subwoofer, który stoi na biurku tuż obok komputera nie stanowi większego problemu, o tyle nurkowanie pod biurko, gdzie na podłodze ktoś postawił subwoofer, może każdego dnia mocno wkur?zyć użytkownika.
Sam włącznik prócz funkcji typowo uruchamiającej i wyłączającej wzmacniacz jest także kolejnym regulatorem poziomu mocy/głośności. Odpowiada on jednak tylko za sam subwoofer. To tutaj możemy podkręcić dolne rejestry by usłyszeć moc drzemiącą w tym zestawie.
Subwofer jest tak ładny, że nie chcę go chować pod biurkiem
Subwoofer jest kolejnym elementem zestawu, który wygląda najzwyczajniej w świecie świetnie. Idealne krzywizny, żadnej skazy, wspaniale wykonane łączenia i wykończenie najwyższej jakości. Elementy tego głośnika przy każdym łączeniu są wyposażone w gumowe uszczelki, by drgania nie wpływały na jakość reprodukowanego dźwięku. To dlatego pomimo niewielkich rozmiarów i mocy, głośniki nie wstydzą się taniego pierdzenia i buczenia przy wyższych poziomach głośności. Inżynierowie dźwięku Harmana wykonali tu kawał dobrej roboty, która doskonale wpłyneła na jakość oferowanego dźwięku. Za ten odpowiedzialny jest tu 6 calowy przetwornik o mocy 20W. Zainstalowany jest przy podstawie. Bassrefelx natomiast przewidziano na górze.
Mruczenie z subwoofera jest bardzo przyjemne. Wierzyć się nie chce ile mocy i siły drzemie w zestawie tak niewielkim i niepozornym. Dźwięk wydobywający się z całości potrafi konkretnie rozbrzmieć w gabinecie, w którym przyszło mu u mnie grać. Sąsiedzi zza ściany tradycyjnie stukali w ścianę i balkonową barierkę. Testy dźwiękowe można więc uznać za bardzo udane ;-).
Mówiąc bardziej rzeczowo i poważnie, zestaw pomimo tego, że oferuje zaledwie 40W mocy, gra jakby był co najmniej po jakimś mocnym tuningu, który podkręcił ją co najmniej ze 3 razy. Jest głośno, jest czysto, jest mocno i przyjemnie dla ucha. Satlity są niesamowite. Powiedziałbym nawet, że lepsze niż sam sub, gdyż o ile one dają radę bez problemu, o tyle subwoofer przy 70% procentach poziomu głośności i więcej zaczyna gubić moc i siłę. Nie traktowałbym tego jednak jako wadę. Pamiętajmy, że to głośniki, które stoją tuż przed nami obok monitora. Takiej głośności siedząc przed ekranem trudno wytrzymać, a tym bardziej coś konstruktywnego robić. Co ważne i muszę to zaznaczyć, oczywistym jest, że doznania były lepsze, gdy głośnik basowy faktycznie postawiłem na podłodze.
Czy ten zestaw jest warty zakupu?
Człowieku, to jest Harman! bym krzyknął, gdyby ktoś prywatnie mnie o to zapytał. Skoro Harman, to musi być drogo. Czy jest? Niekoniecznie. Przynajmniej nie w porównaniu do konkurencyjnych produktów oferujących porównywalne parametry, markę i wzornictwo. Za model przewodowy trzeba zapłacić około 600 złotych. Za wersję bezkablową więcej, bo około 1000.
Nie będę jednak kłamał, że zestaw jest tani jak barszcz. Bo tak nie jest. Szczególnie jak na głośniki 2.1 dla komputera. Mój zestaw Logitech Z906 5.1 o mocy 500W, z wyjściami optycznymi i certyfikatem THX kupiłem w cenię Soundsticków Wirelles. Różnica w mocy, jakości i funkcjonalności kolosalna. Produkt Harman wygrywa jedynie pięknem, jakie oferuje i w przypadku wersji bezprzewodowej, możliwością odtwarzania muzyki bez podłączania kabla ze smartfonów, tabletów i komputerów poprzez Bluetooth. To tyle i aż tyle. Czy wystarczająco, abyś je kupił? Na pytanie musisz odpowiedzieć sam.
Recenzja Harman/Kardon Soundstick – Pokłońcie się, sir Jonathan Ive zaprojektował głośniki
Zalety | Wady |
---|---|
Zalety
| Wady
|