„Nie od razu polubiłem iPhone’a” – Rozmawiamy z Michałem Bonarowskim, wieloletnim dziennikarzem, obecnie PR-owcem
Czasem fascynacja iPhone’ami, czy w ogóle ekosystemem Apple pojawia się nagle, przy pierwszym kontakcie. Coś jak zauroczenie, tylko nie fatalne. Czasem jest to jednak proces długotrwały i decyzja o przestawieniu się wyłącznie na produkty z Cupertino trochę trwa. Tym razem mamy do czynienia z przedstawicielem tej drugiej opcji. Rozmawiamy z Michałem Bonarowskim, wieloletnim dziennikarzem, obecnie PR-owcem.
– W Twoim wypadku chyba „miłość” do Apple nie była od pierwszego wejrzenia?
– Tak, to prawda. Urządzenia mobilne zacząłem używać od 1996 r. Byłem wtedy dziennikarzem technologicznym i testując je zawodowo miałem do nich łatwy dostęp, więc zmieniałem bardzo często. Tak samo zresztą jak dziennikarze i blogerzy mają dostęp do nowości technologicznych obecnie. Głównie były to liczne modele Nokii, bo w tamtych czasach to fiński producent był głównym rozdającym karty jeśli chodzi o telefony.
Ale używałem też często produktów Sony, Ericssona, Phillipsa, Motoroli, Panasonica i wielu innych. Duże wrażenie w latach dziewięćdziesiątych XX wieku zrobiła na mnie Nokia 9000 – wtedy technologiczne cudo, dziś każdy, kto pamięta tamte czasy to wie, jaka jest przepaść technologiczna między wspomnianym modelem, a obecnymi smartfonami. Ale wtedy można go było nazwać topowym.
Technologią, która wzbudzała wtedy zainteresowanie branży była transmisja danych w technologii EDGE (czyli 2,5G), wysyłanie i odbieranie wiadomości multimedialnych MMS czy namiastka serwisów mobilnych w WAP – Wireless Application Protocol. Nie było to jakieś cudo technologii, a przy kiepskiej i niezbyt taniej transmisji danych korzystanie z niego bywało drogą przez mękę.
Ale – podobnie jak wielu analitykom – spodobało mi się to, że udostępnia informacje tekstowe według ułożonej metody. Pierwsze modele iPhone’ów nie wzbudziły mojego zainteresowania co nie znaczy, że z ekosystemem Apple nie miałem kontaktów. Choć tego pierwszego razu nie wspominam miło.
Bardzo długo pracowałem w redakcjach prasowych na komputerach typu PC, które nie tylko ułatwiały pisanie tekstów, ale miały wiele funkcji, które upraszczały cykl wydawniczy. Działały nie tylko specjalizowane aplikacje, ale i klasyczne narzędzia były o niebo prostsze niż koślawo spolonizowane programy Apple.
Z drugiej strony DTP, czyli desktop publishing – narzędzia do edycji materiałów prasowych – wykorzystywały w większości ekosystem Apple i nie było możliwości ich uniknięcia. Podczas jednej ze zmian pracy musiałem się przesiąść na Maca i wtedy poczułem się tak, jakbym trafił do 1 klasy szkoły podstawowej i od nowa uczył się pisać.
I nie chodzi o brak – czy dziwaczny sposób uzyskiwania – polskich znaków. Czułem się tak źle z Macami, że szybko poszukałem nowej pracy, w której mogłem wrócić do PC-tów. Z dzisiejszej perspektywy brzmi to co najmniej dziwacznie, ale dla mnie przyzwyczajenie do PC-tów było tak silne, że rzutowało na karierę zawodową.
– A kiedy był Twój pierwszy iPhone?
– Trochę to trwało. Tak jak już mówiłem – najczęściej korzystałem z Nokii. Firma była absolutnym liderem, unicornem, jak powiedzielibyśmy dziś. Na początku lat dwutysięcznych ta firma zaczęła wprowadzać pierwsze telefony z kamerami. Dysponowałem wtedy jednym z pierwszych modeli i podczas pobytu w USA aktywnie go testowałem.
Kiedy w Nowym Jorku wyszedłem z hotelu i zacząłem robić zdjęcia na ulicy, wzbudziłem ogromne zainteresowanie – telefon z kamerą był wtedy w zapóźnionych mobilnie Stanach Zjednoczonych raczej przedmiotem z przyszłości, niż rzeczywistością. BlackBerry w USA jeszcze wtedy nie było tak popularne i Amerykanie najczęściej korzystali z dość siermiężnych sieci dużych komórek i pagerów – dziś już kompletnie zapomnianych.
iPhone poznałem dopiero od modelu 3G i też z powodu zawodowego. Po kolejnej zagranicznej podróży służbowej i wprost z lotniska pojechałem na prezentację do operatora, który wprowadzał model do oferty. Wtedy po raz pierwszy zetknąłem się z iPhonem i to nie tylko na chwilę, ale na dłużej. I wówczas zacząłem się przekonywać do systemu operacyjnego iOS, choć też szło to opornie. iPhone 3G nie był urządzeniem idealnym. Czy ktoś pamięta, że nie miał nawet obsługi MMS-ów?
Nie wiem, czy to dlatego, że w USA sieci nie obsługiwały masowo wysyłanych wiadomości multimedialnych, czy to świadoma decyzja producenta, żeby swoje urządzenia czegoś pozbawiać. Inną rzeczą, która mnie strasznie irytowała, był brak multitaskingu. Można było korzystać tylko z jednej aplikacji, a nie z kilku jednocześnie. Ale zauważyłem też, że w każdej następnej wersji systemu operacyjnego i nowym modelu niedoróbki znikały, a dodatkowo pojawiały się kolejne nowości.
Chodzi np. o żyroskop, albo GPS w smartfonie – na owe czasu nowość niesłychana. Zauważyłem także, że iOS jest bardzo intuicyjny i prosty w obsłudze. To wszystko mnie ostatecznie przekonało do tego, aby zostać przy Apple.
– A nie korciło Cię, żeby jednak spróbować Androida?
– Nie musiało mnie korcić, bo używałem go, zarówno jako tester, dziennikarz jak i prywatnie, także smartfonów z Androidem. Ale pamiętajmy, że pierwsze wersje tego systemu operacyjnego miały naprawdę wiele wad i z obecnymi wersjami w zasadzie wspólną mają tylko nazwę. Być może właśnie dlatego ominęła mnie fascynacja Androidem, albo po prostu nie przypadł mi do gustu tak bardzo, jak iOS i dlatego wybrałem tę drogę i pozostaję jej wierny do dziś.
Ale też bądźmy szczerzy. Nie, ale nie usłyszysz ode mnie, że iOS to system wspaniały i idealny, cacy, a Android jest „be”, bo tak po prostu nie jest. Przez te wszystkie lata twórcy Androida bardzo go poprawili, zyskał też wiele pożytecznych funkcji. Tak naprawdę oba te systemy się od siebie aż tak bardzo nie różnią, choć oczywiście nie są takie same. Z jednej strony różnice chyba nie aż tak duże, żeby nie można się było „przesiąść” z jednego systemu na drugi.
Ale jeśli ktoś od wielu lat korzysta z jednego systemu operacyjnego, to tego drugiego musiałby się nie tylko uczyć od początku, ale oduczyć się pewnych nawyków związanych z obsługą urządzeń z systemem konkurencyjnym. Ja w każdym razie pozostaję przy iOS.
– Jakich urządzeń Apple’a używasz?
– iPhone’a 4, 5 i 7 oraz komputerów osobistych. Pewnie teraz padnie pytanie, czy czekałem z niecierpliwością na iPhone’a X?
– Skoro poruszyłeś temat to powiedz.
– Nie czekałem, bo moim zdaniem jest zdecydowanie za drogi. Jeżeli smartfon jest wart dwukrotność ceny średniej jakości komputera, to moim zdaniem jest to przesada. Poza tym z ciekawości zapoznałem się ze specyfikacją techniczną modelu X. Opcje jakie oferuje są ciekawe, ale nie uważam, że warte aż takiej ceny, dlatego na razie nie przymierzam się do jego zakupu.
Ale nie upieram się i mogę zmienić zdanie, bo przecież jestem autorem przewrotnej notki blogowej o tym, czemu nie kupiłem na początku iPada, dostępnej pod tym linkem: https://bonarowski.wordpress.com/2010/04/26/dlaczego-jescze-nie-kupilem-ipada/, a przecież potem iPada używałem i to nie jednego.
Jeśli chodzi o inne urządzenia z ekosystemu Apple, to miałem iPada 1, potem iPada 2 i 3 ale teraz z nich już nie korzystam. W którymś momencie przestały mi być potrzebne, bo większość rzeczy robię na smartfonie. Mam oczywiście Maca, ale także i komputer z Windowsem.
W przypadku komputerów, czy to PC-ów, czy laptopów, nauczyłem się funkcjonować z dwoma systemami operacyjnymi obok siebie. I nie sprawia mi to problemu. Apple Watcha nigdy nie używałem, ale nie brakuje mi na razie jego funkcji.
– A korzystasz z innych opcji ekosystemu Apple?
– Tak, z wielu. Najczęściej z muzyki. Mam system stereo podłączony do iPhone’a, a na nim mam Spotify. Mam też oczyszczacz powietrza, którym mogę sterować ze smartfona i np. włączam go wracając do domu.
Rozwiązanie bardzo przydatne dla alergików i do walki ze smogiem w miastach. Jednak w moim wypadku to nie o urządzenia chodzi i nie o ich liczbę w domu. Ja w iOS bardziej zwróciłem uwagę na liczbę dostępnych aplikacji i łatwość ich konfiguracji, oraz możliwość korzystania z nich jednocześnie.
– To skoro przy tym jesteśmy, to z jakich aplikacji najczęściej korzystasz?
– Jest ich tak wiele, że najprościej mi będzie powiedzieć o tych, z których korzystam praktycznie stale. Przede wszystkim media społecznościowe, z których korzystam nie tylko prywatnie, ale i zawodowo. Zatem Facebook, Messenger, Instagram i możliwość korzystania z nich bez konieczności wylogowywania się. Dzięki integracji w jednym urządzeniu jestem w stanie wrzucić to samo zdjęcie na Facebooka i Instagrama jednocześnie.
O muzyce już mówiłem, ale bardzo często korzystam z Netflixa, Audioteki i czytnika E-booków. Chętnie korzystam z użytkowych aplikacji komunikacyjnych, jak Waze a niegdyś AutoMapa. Najczęściej poruszam się po Warszawie komunikacją miejską, bo jest bardzo dobrze zorganizowana i wychodzi mi taniej, ale pracuję i odpoczywam nie tylko w Warszawie, więc korzystam z aplikacji JakDojadę także w innych miastach. Najczęściej nie znaczy, że zawsze, czasem muszę gdzieś podjechać samochodem.
W przypadku parkowania w strefie płatnej za pomocą aplikacji mobilnej opłacam postój. Z płatności przez smartfon także chętnie korzystam. Sytuacji, gdzie smartfon zastępuje mi inne opcje jest naprawdę bardzo wiele, a to, jak to jest przemyślane w iOS bardzo mi pasuje, więc bardzo często z nich korzystam.
– Dziękuję za rozmowę
BIO
Michał Bonarowski - Wcześniej dziennikarz, obecnie specjalista komunikowania w nowych mediach; pracuje jako PR Officer w firmie z branży e-commerce. Od początku lat 90 w mediach tradycyjnych, a następnie w elektronicznych, szczególnie wykorzystujących Internet jako platformę dotarcia do odbiorców. Współtwórca pierwszych wydań prasy papierowej w Internecie i pierwszych serwisów informacyjnych. Pracował dla mediów i wydawców takich jak: Gazeta Bankowa, Businessman Magazine, Tygodnik Polityka, TVP, TVN, Infor, Onet.pl, IDG, Presspublica, Polska Agencja Prasowa. Współtworzył linię programową mediów interaktywnych, aktywnie uczestniczył w tworzeniu serwisów internetowych na pograniczu informacji, rozrywki i mediów społecznościowych. Doradza funduszom inwestującym w start-upy oraz zajmuje się komunikacją zintegrowaną poza branżą medialną.