Recenzja Yeedi K650 – automatyczny odkurzacz z funkcją mopowania i sterowaniem z aplikacji na iPhonie
Recenzja Yeedi K650 – automatyczny odkurzacz z funkcją mopowania i sterowaniem z aplikacji na iPhonie

Recenzja Yeedi K650 – automatyczny odkurzacz z funkcją mopowania i sterowaniem z aplikacji na iPhonie

0

Do niedawna – obiekt westchnień osób zmęczonych domowymi obowiązkami porządkowymi, jednak zbyt drogi dla szarego Kowalskiego. Obecnie – multum dostępnych modeli dla osób z każdym budżetem sprawia, że na robota odciążającego nas od odkurzania podłóg może sobie pozwolić każdy. Dowód? Wystarczy spojrzeć na świetnie wykonany model marki Yeedi K650.

Yeedi to jeszcze mało popularna i stosunkowo młoda marka urządzeń domowego odkurzania, choć próbująca bardzo mocno zaistnieć na rynkach świata, w tym od niedawna w Polsce. W ofercie dostępne jest wiele modeli, choć nie wszystkie w Polsce. Natomiast zakup przez Aliexpress z dostawą w 3 dni i płatnością przez Przelewy24 sprawia, że dla chcącego nic trudnego.

Odkurzacz Yeedi K650 najbardziej opłaca się kupić za pomocą portalu internetowego Aliexpress.

Zestaw sprzedażowy Yeedi K650

Urządzenie dostarczane jest nam w szarym acz bardzo estetycznym opakowaniu, które odzwierciedla najlepsze praktyki pakowania przedmiotów codziennego użytku.

Producent przykłada bardzo dużą uwagę do szczegółów, w tym do sposobu prezentacji i pakowania swoich produktów.

Od tych ekologicznych, bo w zasadzie wszystko jest tu możliwe do poddania recyklingowi, po te przyjazne użytkownikowi, który wypakowując kolejne elementy jest prowadzony niemal za rękę przez każdy element, który po kolei będzie mu niezbędny do uruchomienia i skorzystania z urządzenia. Przyznaję, że dzięki temu całość złożyłem i uruchomiłem nie zaglądając do instrukcji obsługi. I wcale nie jest to wynikiem tego, że z podobnymi urządzeniami innych producentów miałem już do czynienia.

Stacja dokująca zabiera niewiele miejsca. Zasilacz posiada długi przewód, dzięki czemu z łatwością znajdziemy dla niej miejsce.

W zestawie znajdziemy dwie miotełki instalowane w podwoziu na wcisk, niewielkich rozmiarów i niestety dość lekką, ale wyposażoną w antypoślizgowe stopki stację dokującą do ładowania odkurzacza wraz z zasilaczem.

Złożenie i rozłożenie robota do czyszczenia po sprzątaniu nie stanowi żadnego problemu.

Ponadto producent w cenie zaoferował dwie szczotki sprzątające – jedną z włosiem, drugą jego pozbawioną, która sprawdzi się szczególnie gdy mamy zwierzaka z długą sierścią.

Dwa rodzaje szczotek pozwalają dobrać najbardziej odpowiednią do naszych powierzchni i potrzeb.

Jako, że odkurzacz wyposażony został również w funkcję mopowania podłóg, nie zabrakło specjalnej ścierki z mikrofibry oraz 5 jednorazowych szmatek do przecierania na sucho. Dwa filtry HEPA w zestawie sprawiają, że po zakupie przez długi czas nie będziemy musieli myśleć o elementach eksploatacyjnych, które z czasem w wyniku zużywania się należy wymieniać na nowe.

Tryb mopowania pozwala zabrać na pokład 300ml płynu i w czasie odkurzania dodatkowo na mokro myć podłogę.

Ciekawym dodatkiem jest ukryta w pojemniku szczoteczka ze specjalnym nożykiem.

Praktyczna szczoteczka z nożykiem ułatwia codzienną konserwację robota.

Tu moje doświadczenie z innymi tego typu robotami od razu nakierowało mnie, że producent przewidział fakt nagminnego nakręcania się długich włosów, które dzięki nożykowi łatwo można odciąć, a szczoteczką usunąć nadmiar nieczystości z zakamarków.

Robota Yeedi K650 można obsługiwać z poziomu aplikacji, asystenta głosowego oraz bezpośrednio na urządzeniu.

Pierwsze wrażenie

Bardzo pozytywne. Jak wspominałem Yeedi zrobiło bardzo wiele, aby nasze pierwsze odczucia, a więc te najważniejsze, mające największy wpływ na ogólną ocenę każdego urządzenia było jak najbardziej przyjemne. Złożenie robota nie sprawiło mi żadnego problemu.

Genialne spasowanie elementów ułatwia obsługę urządzenia i sprawia, że czyszczenie go, to sama przyjemność.

Wszystkie jego elementy mechaniczne pracują bardzo poprawnie, do żadnej czynności nie trzeba używać siły, wszystko do siebie świetnie pasuje, mechaniczne blokady i przyciski pracują z precyzją i łatwością. Generalnie produkt premium można powiedzieć.

Dwie miotełki dbają o to, aby najmniejsze zabrudzenia znalazły się pod robotem, aby mógł je wessać.

Jeżeli zwrócimy uwagę na kwestie estetyki samego urządzenia, tu również trudno się do czegoś przyczepić. A nawet więcej, trudno znaleźć odkurzacz automatyczny równie dobrze wyglądający, którego obudowa wykonana została nie z łatwo rysującego się tworzywa sztucznego, a ze szkła hartowanego jak to ma miejsce właśnie w przypadku Yeedi K650.

Górna część robota wykonana została ze szkła. Dzięki temu nie rysuje się i będzie wyglądał perfekcyjnie przez wiele lat.

Zasilanie uruchamiamy klawiszem znajdującym się z boku urządzenia.

Robot jest bardzo łatwy w obsłudze.

Odkurzacz mówi do nas ludzkim głosem, niestety w języku angielskim, podając kolejno komunikaty informacyjne. Do obsługi potrzebna jest nam aplikacja.

Aplikacja do sterowania robotem dostępna jest na system iOS oraz Android.

I tu znów zwrócę uwagę na tę intuicyjność, którą widać tu od otwarcia opakowania – naklejka na szklanej obudowie, która po sfotografowaniu smartfonem przenosi nas bezpośrednio do sklepu z dedykowaną odkurzaczowi aplikacją. Prościej już się chyba nie da…

Konfigurację ułatwia QR code na obudowie. Dzięki niemu szybko i łątwo zainstalujesz niezbędną appke na telefonie.

Pierwsze uruchomienie Yeedi K650 

Aplikacja Yeedi do obsługi odkurzacza dostępna jest w wielu językach, jednak nie w polskim. Pewnie z czasem się to zmieni, tym bardziej, że dział marketingu marki dość prężnie działa w naszym kraju i zapewne będzie zabiegał o to, aby nasza lokalizacja oficjalnie znalazła się w obsłudze. Jeżeli angielski, to dla nas bardzo obcy języki, to i tak nie powinniśmy się obawiać trudność.

Kreator jest bardzo spójny, przejrzysty i sprowadza się do założenia konta z bardzo podstawowymi informacjami jak adres mailowy czy hasło, połączenia się z siecią WiFi tworzoną przez odkurzacza, a następnie podania adresu WiFi naszej sieci domowej, a by go z nią spiąć. I to w zasadzie tyle.

Krótka rejestracja i można działać.

Trzeba jednak zaznaczyć, że odkurzacz, jak większość elementów smarthome korzystających z WiFi korzysta z łączności na częstotliwości 2.4GHz. Słyszałem o jakichś problemach z parowaniem u osób posiadających routery z automatycznym przełączaniem się pomiędzy 2.4/5GHz. Z mojej perspektywy trzeba to wsadzić między bajki. Na moim Fritz!Box 7530 w tym trybie nawiązanie połączenia poszło jak z płatka.

Po konfiguracji poproszony zostałem jeszcze o dokonanie aktualizacji, która podobno eliminuje jakieś mniejsze błędy i problemy. Do tego konieczne jest naładowanie baterii oraz praca w trybie zadokowania. Aktualizowanie trwa dosłownie chwilę i jest dokonywane automatycznie jakbyśmy aktualizowali swojego iPhone’a. Po zakończeniu odkurzacz po angielsku poinformuje nas o sukcesie.

Niestety, ale robot nie ma wsparcia dla HomeKit. Nie udało mi się także póki co znaleźć zgodnej z nim wtyczki dla Homebridge.

Trzy tryby pracy odkurzacza

W tym modelu producent przewidział trzy tryby pracy. Trzeba zaznaczyć, że ten model, to „średnia” półka w ofercie Yeedi. Jest w pełni autonomiczny i „inteligentny”, ale nie został wyposażony w kamerę czy sensor laserowy do skanowania w przestrzeni, pozwalający mapować pomieszczenia, uczyć się ich, a następnie rozpoznawać. Niestety, nie ta połka cenowa.

Trzy tryby pracy pozwalają dopasować sposób sprzątania do aktualnych potrzeb.

Pierwszy tryb, to tryb krawędzi. Jak wiadomo najwięcej codziennych zanieczyszczeń zbiera się przy ścianach. Te tak zwane „koty” kurzu, sierści czy innych lekkich zanieczyszczeń wraz z podmuchami przemieszcza się w narożniki pomieszczeń. Tryb EDGE pozwala objechać odkurzaczowi po krawędziach całe mieszkanie i je usunąć. To taki dobry tryb co codziennego pozbywania się nieczystości.

Drugi tryb, to tryb automatyczny. Najbardziej czasochłonny, ale także najdokładniejszy. Pozwala wysprzątać całą powierzchnię domu, każdy jego zakamarek, poruszając się w jedną i w drugą stronę, pokrywając całą podłogę.

 

Tryb trzeci, to tryb miejscowy. Jeżeli coś nam się rozsypie czy zachlapie, bo przecież robot potrafi również mopować, dzięki temu trybowi szybko pozbędziemy się nieczystości, bez czekania na wysprzątanie całego domu, jak to ma miejsce w przypadku trybu automatycznego.

Do niewielkich, miejscowych zabrudzeń wystarczy użyć trybu SPOT.

Sprzątanie możemy uruchomić ręcznie, także podczas naszej nieobecności w domu, dzięki temu, że odkurzacz jest podłączony do internetu. Świetna sprawa, jeżeli będąc w pracy dowiadujesz się, że popołudniu będziesz mieć niespodziewanych gości. Odkurzacz sprząta, a ty wystarczy, że skoczysz do sklepu po przekąski. Po zakończeniu sprzątania odkurzacz powraca do stacji dokującej, aby się naładować. Nie ma też żadnego problemy z tym, aby polecić mu powrót na stację dokowania wcześniej, jeżeli na przykład z jakiejś przyczyny nie chcesz, aby kontynuował pracę.

 

W zależności od rodzaju powierzchni, możemy dopasować sobie trzy tryby pracy ssania – Standard, Max oraz Max+, co odpowiada sile 600, 1200 oraz 2000 Pa. Czwarty tryb Quiet jest trybem, który sprawia, że urządzenie przestaje być w zasadzie słyszalne. Oczywiście wtedy zmniejszana jest do minimum siła ssania. Ten tryb jest przeznaczony głównie do użycia podczas mopowania podłóg.

Jak to wygląda w praktyce? 

Maksymalna moc ssania. Rozsypana sól, musli, a nawet fusy po zmieleniu porannej kawy. Wszystko to rozsypane na podłodze w salonie. Początkowo wypróbowałem tryb Spot czyli tryb miejscowy. W tym trybie odkurzacz zaczyna zataczać pętle od środka do zewnątrz.

 

Rozsypałem dość sporo rzeczy podczas testu i tryb miejscowy oceniam nieźle, choć trzeba uczciwe przyznać, że przy tak obfitych zanieczyszczeniach konieczne jest powtórzenie procedury, gdyż miotełki choć robią świetną robotę, to potrafią na przykład musli wystrzelić jak pocisk, gdyż jest bardzo lekkie. Generalnie robi dobrą robotę. Po zakończeniu dostajemy powiadomienie na ekran i możemy zlecić powrót do stacji dokującej lub powtórzenie działania.

Kolejny test to już wysprzątanie całego mieszkania. Bateria naładowana niemal do pełna, więc startujemy. Sprzęt radzi sobie bardzo dobrze. Siła ssania jest mocna, wystarczy zbliżyć się do odkurzacz by poczuć silny podmuch ciągu powietrza. Przy tym odkurzacz stara się być bardzo dokładny i wybierać zabrudzenia także ze szczelin. Wychodzi mu to raz lepiej, raz gorzej. Kwestia wielkości zabrudzenia i powierzchni. W moim odczuciu miotełki, które choć robią świetną robotę, mogłyby być nieco dłuższe.

W tym trybie bateria wyładowała się po 49 minutach i wysprzątaniu 54m2, jednak zaznaczam, że nie była w 100% pełna, gdyż wcześniej testowałem jeszcze tryb Spot, wykonywałem aktualizacje i zrzuty ekranu z aplikacji. Myślę, że te 60 minut w trybie Max+ jest w stanie pracować. W trakcie sprzątania odkurzacz tylko raz się zablokował i wymagał ratunku, gdyż przez to, że jest dość niski i dokładny, próbuje także wjechać pod meble.

 

W moim wypadku wjechał pod i się zaklinował przy cofaniu. To oczywiście nic, pierwsze uruchomienie pozwala wyszukać właśnie takie miejsca w domu, które trzeba zabezpieczyć przed wjazdem robota, aby już kolejne odbywały się bezproblemowo. W ofercie Yeedi sprzedawana jest taka specjalna taśma magnetyczna. Można ją podkleić na przykład pod dywanem czy meblem, do którego odkurzacz ma się nie zbliżać.

Największa wada? Jeżeli bateria jest słaba, odkurzacz ma bardzo duże trudności z namierzeniem stacji dokującej i automatycznym powrotem do niej. W moim 68 metrowym mieszkaniu, po wysprzątaniu niemal całego poza dwoma pomieszczeniami nie odnalazł stacji, a lektor poprosił o jego podłączenie do zasilania. Myślę, że mogą się jeszcze wykazać programiści i nieco poprawić tę kwestię. Odkurzacz musi być bardzo blisko stacji, aby potrafił ją dostrzec i się w niej samodzielnie zadokować.

Największe zaskoczenie? To pierwszy odkurzacz, który nie tylko wjechał na gruby i gęsty dywan typu Shagy, ale również dawał radę w kwestii poruszania się po nim. Jego duże i amortyzowane koła dają radę się poruszać po takich grząskich powierzchniach, a duża siła ssania radzi sobie z brudem. Świetnie!

Podsumowując – czy warto kupić Yeedi K650?

Automatyczny odkurzacz Yeedi K650, to bardzo ładny, dobrze wykonany i przydatny sprzęt w domu. Pozwala odciążyć nas od codziennego obowiązku usuwania drobnych zanieczyszczeń czy zachlapania podłogi dzięki trybowi mopowania. Nie zastąpi jednak tradycyjnego odkurzania. Nie jest w stanie dotrzeć w każdy zakamarek i wciągnąć każdego pyłku brudu. To raczej sprzęt wspomagający, pozwalający utrzymać w domu czystość niż po prostu go posprzątać. Idealny jeżeli mamy zwierzęta, które gubią sierść.

Tryb mopowania to raczej tryb przecierania. Sprawdzi się, gdy coś nam kapnie w kuchni. Nie wymyje jednak podłogi. Przyznaję, że nie wiem jeszcze czy będę z tego trybu korzystał na co dzień. Na pewno to nie z jego powodu warto wybrać ten model. Natomiast siła ssania, możliwość zdalnego uruchamiania i całkiem niezły algorytm pozwalający odnaleźć się urządzeniu w przestrzeni sprawia, że wydanie niewiele ponad 500 złotych na niego (aktualna promocja pozwala go kupić za 158 dolarów!) to dobra inwestycja.

5/5 - (49)
ZaletyWady

Zalety

  • Duża siła ssania, do 2000 Pa
  • Wydajny akumulator, pozwalający na pracę do 130 minut
  • Nawet godzina pracy w trybie Max+
  • Pozwala mopować podłogę podczas sprzątania
  • Atrakcyjna cena
  • Bogaty zestaw sprzedażowy

Wady

  • Brak funkcji tworzenia mapy pomieszczeń
  • Problem z powracaniem do stacji bazowej
Michał Gruszka Jestem twórcą i założycielem APPLEMOBILE. Byłem dziennikarzem technologicznym i redaktorem w czasach, gdy prasa była głównym źródłem informacji. Dziś, oddany pasji pisania, tworzę głównie dla własnej przyjemności. Krytyczny fan Apple.

SKOMENTUJ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *