Recenzja high-endowych słuchawek Parrot ZIK – pierwsze prawdziwie inteligentne słuchawki z certyfikatem Made for iPhone zaprojektowane przez Philippe Starcka

Recenzja high-endowych słuchawek Parrot ZIK – pierwsze prawdziwie inteligentne słuchawki z certyfikatem Made for iPhone zaprojektowane przez Philippe Starcka

0

Miałem okazję obcować z wieloma słuchawkami bezprzewodowymi i przewodowymi dedykowanymi urządzeniom mobilnym. Jednak żadne nawet w połowie nie były wykonane z tak wielkim pietyzmem jak Parrot ZIK by Philippe Starck.

Ta recenzja będzie brzmiała co najmniej jak tekst sponsorowany. Dlatego już na wstępie spieszę z wyjaśnieniem, że te słuchawki po prostu takie są. Trudno o nich powiedzieć coś złego. Biorąc ZIK?i w ręce od pierwszego dotyku wiadomo, że ktoś, kto je projektował chciał przekazać jedną najważniejszą rzecz – emocje.

Słuchawki Parrot wzbudzają emocje od momentu wyjęcia ich z pudełka by co raz mocniej je rozpalać z każdym kolejnym krokiem odkrywania ich niesamowitości. Cholera, wiele w życiu słuchawek widziałem, ale żadne nie potrafiły sprowokować mojego zainteresowania muzyką tak bardzo jak ten zestaw.

Wzornictwo według Philippe Starck?a

Nad wzorem tego projektu pieczę trzymał znany francuski designer Philippe Starck. To jemu zawdzięczamy tą bezbłędną linię korpusu wykonaną z chirurgiczną precyzją, który połączono giętkim pałąkiem obitym bardzo miłym w dotyku skóropodobnym materiałem.

Nie wiem jak wiele prób giętkości i ścisku pałąka dokonano w czasie projektowania, ale strzelam w ciemno, że aby udało się dopracować tak optymalny ucisk na głowie, który ani nie jest zbyt silny, by męczyć głowę, ani zbyt słaby, aby mieć wrażenie, że słuchawki nam z niej zlecą, musiało być ich mnóstwo. Słuchawki leżą na głowie wręcz idealnie dopasowując się do jej kształtu.

Zastosowane pianki na muszlach wykonano z materiału przypominającego ten w kosmicznych materacach, które pod wpływem ciepła dokładnie dopasowują się do anatomii naszego ciała. Już krótkotrwałe uciśnięcie palcem na muszli powoduje odkształcenie i utrzymanie nadanego im kształtu. Muszle wzorowo dopasowują się do kształtu głowy wokół ucha, dzięki czemu nie mam poczucia ucisku. To nieprawdopodobne jak te słuchawki szczelnie izolują nas od świata zewnętrznego, a przy tym są niesamowicie komfortowe.

Zewnętrzne obudowy muszli wykonane są częściowo z przyjemnego w dotyku miękkiego, aksamitnego plastiku z metalicznymi wstawkami. Lewa muszla posiada zdejmowaną pokrywę, która całej reszty trzyma się na magnesach. Nie ma więc zaburzających idealność uskoków, wyrw i klipsów psujących piękno tego urządzenia. Pod pokrywą znajduje się wymienny firmowy akumulator zasilający wbudowany w słuchawki wzmacniacz i moduły bezprzewodowej komunikacji Bluetooth 2.1 i NFC.

W słuchawkach inżynierowie Parrot zamontowali aż cztery bardzo duże jak na tego typu sprzęt i niezwykle czułe mikrofony odpowiedzialne za tłumienie aktywne i zapewnienie wysokiej jakości rozmów głosowych przez sparowany z nimi telefon.

Prawa muszla wyposażona została w podświetlany klawisz włączania słuchawki, mikrofon złącze JACK 3,5 mm do przewodowego połączenia słuchawek oraz gniazdo w standardzie microUSB do ładowania wspomnianego akumulatora. Podświetlenie włącznika zmienia się w czasie ładowania na kolor czerwony do momentu zapełnienia energią jego litowo jonowego akumulatora. Dokładnie wiemy kiedy bateria jest w pełni naładowana.

Baterię ładujemy przy pomocy dołączonego, chyba najpiękniejszego przewodu USB, jaki kiedykolwiek dołączono do słuchawek. W całości pleciony z pięknie wykończonymi wtyczkami, idealnie skomponowany z kolorystyką ZIK?ów. Kabel podłączamy do portu USB komputera. Ja ładowałem go przy pomocy ładowarki USB od iPhone’a – też daje radę.

Słuchawki dostępne są w czterech wersjach kolorystycznych – klasycznej, którą miałem okazję testować, jak również z elementami pozłacanymi żółtym złotem, różowym złotem i nazwane Black gold (czarnym złotem). Wersje żółto i różowo złote posiadają białe elementy niemetalowe, co może świetnie komponować się w nowymi kolorami iPhone’a 5S.

Pogadajmy tylko w cztery uszy

Słuchawki z powodzeniem zastąpią nam bezprzewodowy zestaw do rozmów, choć producent przestrzega, że nie można z ZIK?ów korzystać prowadząc samochód, rower, hulajnogę? Za idealną czystość słyszanego i mówionego głosu prócz wspomnianych superczułych mikrofonów odpowiada sensor drgań kości szczękowych.

Ma on za zadanie poprawić jakość przekazywania i odbierania dźwięku rozmowy. Jak udało mi się przeczytać z tej ?technologii? korzystał sam Ludwig van Beethoven, który tracąc słuch bezpowrotnie już w wieku 25 lat, słuchał muzyki płynącej z fortepianu przy pomocy laski, którą wsadzał do ust i kładł na instrumencie. Wibracje, które tworzyła wydobywająca się muzyka pozwoliły muzykowi słyszeć i komponować pomimo kompletnej głuchoty. Słuchawki pozwalają jednocześnie prowadzić dwie rozmowy.

Francuski Steve Jobs

Inżynierowie francuskiej firmy tworząc bezprzewodowe słuchawki musieli zmierzyć się z koniecznością obsługi sparowanego z nimi odtwarzacza. Każdy dodatkowy mechaniczny przycisk mógłby powodować ujmę dla pięknej surowej kompozycji zestawu, dlatego zdecydowano się na obsługę przy pomocy dotyku.

Wystarczy sunąć po obudowie prawej muszli od góry do dołu palcem by regulować poziom głośności. Dotknięcie jej powoduje uruchomienie lub wstrzymanie odgrywania utworu. Również odebranie połączenia jest realizowane tym gestem. Jeżeli połączenie chcemy odrzucić, wystarczy przytrzymać palec na muszli przez 2 sekundy. Przełączanie kolejnych utworów oraz wybór jednego z dwóch równocześnie prowadzonych rozmów odbywa się przy pomocy tego samego gestu, co przy regulacji głośności, jednak wykonywanego w poziomie.

Słuchawki projektował podobno sam Henri Seydoux, uważany we Francji za tamtejszego Steva Jobsa – wizjonera. Jobs za swojego życia pokazał nam pierwszy w pełni używalny dotykowy telefon, który można z powodzeniem obsługiwać palcem. Mogę się mylić, ale Seydoux chyba pierwszy na świecie pokazał nam dotykowe słuchawki. Podobnie jak ogromne wrażenie zrobił na mnie pierwszy iPhone’a tak samo duże wrażenie zrobiły na mnie słuchawki Parrot ZIK.

Połączenie (bez)przewodowe

W zależności od preferencji i źródła dźwięku słuchawki Parrot ZIK mogą komunikować się bezprzewodowo przy pomocy technologii Bluetooth z wykorzystaniem NFC lub przy pomocy dołączonego do zestawu przewodu JACK/JACK 3,5mm. To powoduje, że mamy do czynienia z słuchawkami naprawdę niezwykle uniwersalnymi. Przewód podobnie jak ten USB jest doskonale wykończony plecionką z miłymi w dotyku wtykami wpisującymi się w kolorystykę zestawu i przemyślanym kształtem.

Żeby nie było, że tylko słodzę na każdym kroku, to przyczepię się trochę do długości przewodu. O ile chcemy używać słuchawek w ruchu mając telefon w kieszeni, to przewód jest w sam raz. Jeżeli jednak chcemy się podczepić do jakiegoś stacjonarnego urządzenia by posłuchać wysokiej jakości dźwięków, to kabel jest już nieco za krótki. Uniwersalność złącza ma to nam rekompensować – zawsze można kupić dłuższy kabel.

Niezależnie od tego czy używamy połączenia przewodowego czy bezprzewodowego, do naszej dyspozycji jest system Active Noise Cancellation, funkcja Parrot Concert Hall i Equalizzer. Warunkiem jest naładowany akumulator. Jeżeli akumulator się rozładuje, możemy w dalszym ciągu słuchać ulubionych utworów przez połączenie kablowe, jednak bez funkcji aktywnego tłumienia i innych cyfrowych dodatków.

Wspomniany Bluetooth 2.1 z EDR nie wspiera kodeka apt-x. apt-x pozwala na przesyłanie dźwięku w technologii Bluetooth z niemal bezstratną jakością. Producent tłumaczy brak tej z logicznego punktu widzenia funkcji, której pojawienie się w high endowych słuchawkach powinno być bezdyskusyjne, jej małą popularnością. Owszem popularne iPody i iPhone?y nie potrafią kodować sygnału w tym kodeku. Ale mimo wszystko na rynku, co raz więcej urządzeń z apt-x się pojawia, szczególnie tych z górnej półki.

Klienci na telefony z górnej półki mogą poszukiwać słuchawek do nich. Jak się okazuje nic straconego. ZIK?i pozwalają na bezprzewodową aktualizację ich oprogramowania. Aktualizacja ich firmware;u o kodek apt-x to tylko kwestia wykupienia przez producenta licencji. Ten zapewnia, że wraz z popularyzacją apt-x owe oprogramowanie się pojawi.

Z ciekawych gadżetów jakie znajdziemy w tych słuchawkach jest czujnik zdjęcia ich z głowy. W momencie gdy słuchawki zsuniemy na kark lub odłożymy na półkę, automatycznie wstrzymają odtwarzanie utworu lub rozłączą połączenie. Ponownie założenie ich na głowę bezobsługowo uruchomić odtworzenie utwory od momentu, w którym je zdjęliśmy. Wszystko po to, by nie tracić nic z ulubionej muzyki.

Zarządzanie z poziomu aplikacji

Zanim opowiem trochę o odsłuchu na tych słuchawkach, muszę powiedzieć o dedykowanej zestawowi aplikacji Parrot Audio Suite. Program dostępny jest w marketach systemu iOS i Android bezpłatnie.

To za jego pomocą uruchomimy i wyłączymy aktywne tłumienie, funkcję hali koncertowej czy dostroimy słuchawki przy pomocy cyfrowego equalizera.

Również w tej aplikacji sprawdzimy dokładny stan naładowania baterii skonfigurujemy zachowania słuchawek czy zaktualizujemy oprogramowanie.

W aplikacji prawdziwym bajerem jest funkcja Parrot Concert Hall. Pozwala wybrać jeden z trybów odtwarzania i roznoszenia się dźwięku. Dzięki niemu możemy ustawić jakby rodzaj pomieszczenia, w którym odgrywany jest utwór. Możemy wybierać pomiędzy wytłumionym pokojem audiofila, dużym pokojem dziennym, klubem jazzowym czy koncertową halą. W zależności od gatunku muzycznego można uzyskać naprawdę ciekawe efekty. Ponadto palcem możemy dostroić kąt rozproszenia dźwięku. Możemy słyszeć go albo wyraźnie z przodu, jakby wykonawca stał na scenie tuż przed nami lub przestrzennie.

Prócz tego producent oddał nam niezwykle sprawnie działający equalizer, który prócz standardowych ustawień dedykowanych konkretnym typom muzyki, posiada ręczny tryb użytkownika, gdzie możemy przy pomocy suwaka kalibrować poszczególne częstotliwości.

Miód dla uszu?

Parrot ZIK to słuchawki uniwersalne charakteryzujące się niezwykle szerokim pasmem. Potrafią wydobyć z siebie głęboki bas, ale również bardzo wysokie tony. W zależności od preferencji możemy korzystać z trybu aktywnego tłumienia lub go wyłączyć przy pomocy wspomnianej aplikacji.

Jego pozostawienie będzie jednak miało widoczne konsekwencje w nienaturalnym podbiciu tonalnego środka. Jeżeli zależy nam na jak największej naturalności dźwiękowej, najlepiej korzystać z trybu przewód i wyłączony ANC. Odpowiednie skalibrowanie equalizera  + wyłączony ANC powinien zadowolić najbardziej wybrednych słuchaczy. Tych z bardziej drewnianym uchem jakość odtwarzanego dźwięku zapewne zachwyci.

Słuchawki świetnie czują się w gatunkach, w których króluje wokal, ale po odpowiedniej konfiguracji bardzo dobrze odnajdą się w klubowych brzmieniach z basową dominacją. Słuchawki testowałem pod różnym kątem. Nie jestem audiofilem, nie uważam siebie za audio-wyrocznię, a muzyka, jakiej słucham to głównie mainstremowe utwory dostarczane do mojego telefonu i komputera przez Spotify. Jednak potrafię docenić to jak wiele pracy ktoś poświecił tylko po to, by po zakupie takich słuchawek sprawić mi ogromną frajdę. Mając kilka par ulubionych słuchawek znanych marek pod ręką najchętniej i tak sięgałem po ZIK?i. Zapewniają bardzo dobrą jakość dźwięku, a przy tym są niewiarygodnie komfortowe w użyciu. Dlatego nawet podczas konsolowej rozgrywki w środku nocy do słuchania wybierałem właśnie je.

 

Zalety Parrot ZIK:

  • + Świetny design
  • + Nieskazitelne wykończenie każdego detalu
  • + Doskonały dźwięk
  • + Aktywny wzmacniacz z wbudowanym tłumieniem
  • + Doskonale spisują się w roli zestawu do rozmów
  • + Możliwość pracy w trybie przewodowym i bezprzewodowym
  • + Dbałość o najmniejszy szczegół, jak akcesoria czy opakowanie
  • + Intuicyjna i bardzo praktyczna aplikacja do zarządzania wzmacniaczem
  • + Nowatorskie podejście do obsługi odtwarzacza poprzez dotykowe gesty na jednej z muszli
  • + Przyszłościowa bezprzewodowa aktualizacja oprogramowania
  • + Certyfikat współpracy Made for iPhone, iPod, iPad

 

Wady Parrot ZIK:

  • – Brak apt-x
  • – Trochę za krótki przewód JACK
  • – Cena, która może być sporą barierą zakupową

 

 

 

 

 

 

 

Oceń post
Michał Gruszka Jestem twórcą i założycielem APPLEMOBILE. Byłem dziennikarzem technologicznym i redaktorem w czasach, gdy prasa była głównym źródłem informacji. Dziś, oddany pasji pisania, tworzę głównie dla własnej przyjemności. Krytyczny fan Apple.

SKOMENTUJ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *