
Recenzja Garmin VIVOFIT – liczy się każdy krok!
Kolejna bransoletka monitorująca aktywność fizyczną trafiła do naszej redakcji. Tym razem swoim produktem chciał się pochwalić Garmin – firma do tej pory kojarzona głównie z segmentem szeroko pojętych urządzeń i oprogramowania nawigacyjnego, a nie fitness. Garmin na ostatnim CES?ie pokazał bransoletkę VIVOFIT, która podobnie jak całkiem niedawno testowana przeze mnie Fitbit FLEX, potrafi rejestrować ilość wykonanych kroków, przebytą odległość, spalone kalorie czy jakość snu. Co warto zauważyć, produkt Garmina w wielu kwestiach wydaje się być lepszy od produktu Fitbit, choć do idealności jeszcze trochę mu brakuje.

W związku z tym, że Garmin przysłał nam swój monitor aktywności tuż po teście produktu Fitbit Flex, którego recenzję już mogliście przeczytać, w tym teście nie obejdzie się bez porównań obu produktów.
Zestaw sprzedażowy Garmin VIVOFIT
Garmin oferuje swoją opaskę w dwóch wersjach – standardowej, w której znajdziemy dwie gumowe bransoletki o różnych rozmiarach, oraz rozszerzonej, w której to dodatkowo dołączony jest monitor tętna ANT+?. Bransoletki są bardzo przyjemne w dotyku. Nie jest to typowa guma, która w przypadku owłosionych męskich rąk potrafi czasem zaciągnąć za włosy. Pokryta została czymś co nie tylko sprawia, że ręka pod opaską nam się nie poci, ale przy okazji nie ciągnie za wspomniane włosy. Opaski wydają się być solidne, wyglądają schludnie.

Ich zapięcie zostało rozwiązane w ten sam sposób, co w produkcie marki Fitbit. Tym, którzy nie czytali tamtej recenzji dopowiem, że chodzi tu o metalowy klips, który siłą wciskamy w otwór, by ten zablokował nam zapięcie.

Nie zdarzyło mi się ani razu, by opaska mi się samoczynnie odpięła, czy to podczas biegania, ćwiczeń na siłowni czy podczas kąpieli.

Moduł VIVOFIT jest szczelnie zamknięty, dzięki czemu można z nim również pływać w basenie. Według informacji producenta, spokojnie możemy zanurkować z nim do 50 metrów w głąb wody.

Na wcisk montowany jest także sam moduł rejestrujący. W zależności od tego jak duże mamy przedramię, możemy wybrać mniejszą lub większą bransoletkę i bez większego problemu przekładać moduł z jednej do drugiej.

Prócz bransoletek do użytku oddany został moduł bluetooth na USB, dzięki którem możemy synchronizować dane zebrane przez opaskę z chmurą Garmin Connect uruchomioną na komputerze.

Do dzieła!
Pierwsze uruchomienie opaski jest bardzo proste. Ja synchronizację konta przeprowadzałem na iPhonie. Wystarczy postępować zgodnie ze wskazówkami wyświetlanymi w bezpłatnej aplikacji Connect, która co warto zaznaczyć jest w pełni po polsku.

Na opasce znajduje się jeden przycisk. Ma on kilka funkcji. Pozwala na przełączanie ekranów z osiągniętymi efektami, uruchamianie trybu synchronizacji z chmurą Connect oraz na parowanie urządzenia z nowym telefonem czy komputerem.

Nie wiem jak wygląda parowanie czujnika tętna gdyż do testu otrzymałem wersję podstawową. Zakładam jednak, że w bardzo podobny sposób.

Wyświetlacz opaski VIVOFIT wyświetla nam aktualną godzinę, datę, ilość kroków, którą dzisiaj wykonaliśmy, ilość kroków która nam pozostałą do osiągnięcia dzisiejszego celu, odległość jaką przebyliśmy w ciągu całego dnia i ilość spalonych kalorii. Dodatkowo przy dłużej krawędzi wyświetla się czerwony pasek, który informuje nas o aktywności w ciągu ostatniej godziny. Im jest go mniej, tym lepiej. Im więcej, tym szybciej powinniśmy się podnieść z fotela i trochę poruszać, bo już długo nie wstawaliśmy. Wszystkie zebrane dane następnie transferujemy do naszej chmury. Ja to robiłem poprzez aplikację Connect w iPhonie. Sam proces synchronizacji trochę mniej mi się podobał niż w przypadku opaski FLEX od Fitbit. Garmin wymaga od nas ręcznej synchronizacji.

Wygląda to w ten sposób, że na koniec dnia lub kiedy po prostu nam się o tym przypomni, musimy uruchomić aplikację i przytrzymać przycisk na opasce do pojawienia się napisu SYNC. W tym czasie telefon automatycznie połączy się z opaską i zgra sobie potrzebne informacje. W Fitbit odbywało się to przy każdym uruchomieniu programu na telefonie. Mniej absorbujące trzeba przyznać.

Dodatkowo często podczas synchronizacji informacji dochodziło problemów z komunikacją, a sam czas transferu był dość długi. To mi chyba najbardziej przeszkadzało w VIVOFIT. Nieraz niestety miałem sytuację, że pomimo kilku prób synchronizacji, za każdym razem miałem błąd. To dość mocno zniechęca do wspólnej zabawy. Wierze jednak, że jest to problem typowo softwareowy, który zostanie wyeliminowany wraz z kolejną aktualizacją.

Przyjemna aplikacja to podstawa
Program Connect Garmina to dobry kawałek softu do tego gadżetu. Jest w języku polskim, posiada przyjazny i dość intuicyjny interfejs oraz oferuje sporo ciekawych funkcji motywujących do treningu. VIVOFIT dostosowuje się do aktualnego poziomu aktywności użytkownika i na tej podstawie wyznacza możliwy do osiągnięcia, spersonalizowany cel na dany dzień. Opaska rejestruje również statystyki dotyczące spalonych w ciągu dnia kalorii.

Po osiągnięciu założonego progu VIVOFIT dostosowuje odpowiednio dobowe cele, stopniowo nakierowując użytkownika na zdrowszy tryb życia. Badania wykazały, że przedłużające się okresy braku aktywności, takie jak siedzenie za biurkiem, powodują zmniejszenie wydzielania enzymów spalających tłuszcz w organizmie. Częste przerwy poświęcone na krótką przechadzkę mogą odwrócić ten proces. Łatwo jednak stracić poczucie czasu i zapomnieć o niezbędnym ruchu. Dlatego opaska VIVIOFIT została wyposażona w specjalny wskaźnik aktywności w postaci czerwonego paska pojawiającego się na wyświetlaczu po każdej biernie spędzonej godzinie. Wskaźnik podświetla się dodatkowo po każdych kolejnych 15 minutach braku aktywności. Po kilkuminutowym spacerze dane wskaźnika aktywności zostaną zresetowane

W programie podobnie jak w aplikacji od Fitbit znajdziemy wykresy przedstawiające efekt naszej codziennej aktywności, spalonych kalorii czy jakości snu.

Dodatkowo wykonanie wytyczonego nam w każdym dniu celu jest uwieńczone przyznaniem nam odznaki. Oczywiście produkt działa w sieciach społecznościach, dzięki czemu o naszych wynikach zostaną poinformowani nasi znajomi, z którymi możemy się umawiać na wirtualne zawody i z nimi konkurować.

Trzeba przyznać, że Garmin naprawdę miał fajny pomysł na swoją aplikację i motywowanie użytkowników VIVOFIT?a.

Co mi się w tym produkcie podoba?
Jak wspomniałem zdecydowanie bardziej podoba mi się wizualnie od Fitbita. Nie miałem co prawda jeszcze wersji Force, która również jest wyposażona w wyświetlacz, jednak z tego co słyszałem, wykonana jest tak samo jak testowany przeze mnie FLEX. Urządzenie wyposażone jest w wymienny akumulator, którego nie trzeba ładować przez co najmniej rok, pomimo ciągłego użytkowania 24h na dobę. Nie wiem ile kosztuje bateria. Podobno informacja miała być dostępna na stronie producenta. Mi się niestety nie udało jej odnaleźć. Baterie mają być dostępne u dealerów Garmin.
Fitbita trzeba było ładować co kilka dni. I choć system diod LED informował o bliskim końcu baterii, to niestety nie zawsze się o tym pamiętało i nie raz zdarzała mi się sytuacja, gdy po treningu chcąc sprawdzić ile przebiegłem, dowiadywałem się, że FLEX jest wyładowany? Tutaj takiego problemu nie uświadczymy. Przynajmniej nie w pierwszym roku użytkowania.

Czytelny i praktyczny jest tu wyświetlacz, który na czarnym tle wyświetla jasne cyfry i litery. Nie zwraca na siebie zbytniej uwagi. Zapięcie jest niezwykle solidne. Co ważne produkt ten pozwala zbierać informacje nie tylko o krokach, ale również na temat biegania, jazdy na rowerze czy pływania. Wystarczy uruchomić wybrany tryb.

Kolejną rzeczą in plus jest tryb monitorowania snu. Tutaj wystarczy ustawić godziny w jakich najczęściej kładziemy się spać i wstajemy. W tych godzinach VIVOFIT przełącza się samodzielnie w tryb monitorowania snu. Jeżeli jednak położymy się lub wstaniemy wcześniej, wystarczy przytrzymać przycisk na opasce by uruchomić/wyłączyć tryb snu. W Fitbit trzeba była wystukać palcem odpowiednią sekwencję na opasce lub ręcznie uruchomić i wyłączyć tryb snu na opasce. Przyznaje, że nie zawsze o tym pamiętałem, przez co trudno uznać statystyki mojej jakości snu na przykład z całego ostatniego miesiąca za rzeczywiste.

Czego mi zabrakło i co mi się nie podoba?
Najważniejsze to problem z synchronizacją. Niestety pomimo kilku prób czasem synchronizować kilka razy pod rząd jest przerywana gdzieś w połowie. Sam transfer danych często trwa bardzo długo. Brakuje mi funkcji cichego budzika, który budził mnie wibracją opaski o ustawionej (lub ustawionych) godzinach. Przyznam, że ten sposób budzenia zdecydowanie mi pasował od tradycyjnego budzika. W VIVOFTI takiej funkcji nie ma, podobnie jak alarmu wibracyjnego. Szkoda.

System statystyk wyświetlanych w aplikacji jakoś bardziej pasował mi w programie od Fitbit, choć to jedynie subiektywna opinia. Tam jednak można było wyświetlić statystyki na całym ekranie w trybie horyzontalnym.

To pozwalało na zwizualizowanie efektów w dużo szerszym ujęciu. Niestety niewiele lepiej (a moim zdaniem nawet gorzej!) wygląda to poprzez stronę www.

Podsumowując o Garmin VIVOFIT
Garmin VIVOFIT to solidnie wykonany, przyjemny w dotyku monitor aktywności fizycznej po zakupie którego, będziemy zadowoleni z oferowanych funkcji. Czy jest to jednak najlepszy monitor aktywności dostępny na rynku? Raczej nie, choć Garmin wchodząc na ten rynek, stworzył bardzo dobrą bazę pod produkt, który ma szansę zostać liderem.
Zalety:
- + Doskonale wykonany
- + Przyjemny w dotyku
- + Praktyczny wyświetlacz pozwalający kontrolować aktywność w każdej chwili
- + Brak konieczności ładowania przez co najmniej rok pracy
- + Sporo funkcji motywujących w aplikacji Connect
- + Świetnie działający tryb monitorowania snu
- + Wyznaczanie celów na każdy dzień względem aktualnej aktywności
- + Aplikacja w polskiej wersji językowej
Wady:
- – Nieładowalna bateria, którą trzeba wymienić
- – Problemy z synchronizacją danych
- – Długi czas transferowania
- – Brak budzika
- – Wyświetlanie statystyk mogłoby być bardziej przyjazne









