Raz w pracy raz w domu. Rozmawiamy z Aleksandrem Paszyńskim, właścicielem OnlinePR.pl, przedsiębiorcą i miłośnikiem ekosystemu Apple
Co jest prostsze, gdy trzeba przynieść służbowe zajęcia do domu? Zapisać na pendrive, albo wirtualny dysk i tak działać, czy mieć gotowe rozwiązania i o konieczności wykonania takiej operacji nie pamiętać? Nasz dzisiejszy gość preferuje drugą z opcji. Rozmawiamy z Aleksandrem Paszyńskim, przedsiębiorcą i miłośnikiem ekosystemu Apple, z którego korzysta zarówno w domu, jak i w firmie.
– Kiedy pierwszy raz miałeś styczność z ekosystemem Apple?
– Zabrzmi to niemal nieprawdopodobnie, bo był to 1994, albo 1995 rok. Już dokładnie nie pamiętam nazwy tego komputera, musiałbym tego poszukać, ale to był to Apple Macintosh Classic chyba w wersji II. W ogóle w latach 90 korzystałem z dwóch czy trzech modeli komputerów Apple.
– I potem już poszło gładko?
– Właśnie nie do końca. Korzystałem z dostępnych komputerów z Windowsem i konkurencyjny system Apple jakoś specjalnie nie wzbudzał mojej uwagi. Zainteresowanie iPhone’ami jako nowością też mnie w pierwszej chwili ominęło, zwróciłem na nie uwagę dopiero w momencie, w którym pojawił się iPhone 3GS, który zresztą był moim pierwszym smartfonem Apple, czyli jakoś w okolicy 2009 r.
Podobał mi się z zewnątrz, do tego miał jeszcze dwie inne zalety. Po pierwsze do gustu przypadł mi się system iOS i to był ten moment, w którym zacząłem go używać na stałe. Po drugie to były już czasy, kiedy po iPhone’y nie trzeba było jeździć za granicę, a można było kupić w Polsce. Od początku posiadam ten sam numer komórkowy i trafiło akurat na tego operatora, który w swojej ofercie smartfony z logo Apple miał. I z możliwości kupna skorzystałem.
– Czyli ominęły Cię podróże po zakup iPhone’ów, które fanboje Apple traktują jako fajną przygodę?
– Za iPhone’ami owszem, bo wymieniałem je u operatora. Zresztą nie z modelu na model tylko dlatego, żeby posiadać nowość. Aż takim fanem, czy fanatykiem Apple nie jestem i nigdy nie byłem. Ale to nie znaczy, że uganianie się za urządzeniami z jabłkiem zupełnie mnie ominęło. Po zakupie iPhone’a 3GS kolejnym krokiem był zakup iPada. Chciałem go mieć, choć nie był wtedy jeszcze dostępny w Polsce. Pojechałem z żoną do Belgii na przedłużony weekend do przyjaciół.
Ale oczywiście w głowie miałem zakup nowego sprzętu Apple. I się nie udało, iPady okazały się być tak popularne, że w momencie mojego przyjazdu w całej Belgii ich pula się wyczerpała. Już na miejscu udało nam się ustalić, że iPady dostępne są jeszcze we Francji w Lille, więc – pod pretekstem zwiedzania – pojechaliśmy do tego miasta. Ale i tu się spóźniliśmy, bo urządzenia w międzyczasie zostały jednak wykupione i na nowe dostawy nie było co liczyć.
Wróciliśmy do Belgii, ale niezrażeni porażką zaczęliśmy obdzwaniać przygraniczne sklepy w Niemczech. I za trzecim razem się udało – dostępne były jeszcze w Aachen, w dodatku Niemcy zgodzili się na telefoniczną rezerwację, choć nie było dużo czasu na odbiór urządzenia. Od razu następnego dnia rano tam pojechaliśmy i tak oto stałem się posiadaczem iPada, którego mało kto w Polsce miał.
Był to jeszcze czas kiedy IOS na iPadzie nie miał polskiej lokalizacji, więc siłą rzeczy nie odczytywał polskich czcionek. Trochę było gimnastyki z dopasowaniem go do naszych rodzimych realiów, ale ostatecznie się udało. Z racji tego, że uganiałem się za nim po trzech krajach czuję do tego konkretnego iPada sentyment i mam go do dziś. Co prawda głównie leży, bo często ginie kabel do ładowania, którego dziś już trudno zastąpić jakimś uniwersalnym. Ale przy kolejnych porządkach bardzo często się znajduje i po podłączeniu do źródła prądu iPad ożywa. Bawią się nim wtedy moje dzieci, a mówiąc „bawią” mam na myśli, że głównie grają. Ale żyje.
– I mówisz, że dopiero wówczas złapałeś bakcyla Apple?
– Wtedy już tak. Zdecydowałem się korzystać z ekosystemu Apple i dlatego moim kolejnym zakupem był Macbook Air, a był to 2012 rok. I dość szybko doceniłem ten zakup. Po pierwsze ze względu na ekosystem Apple i różne oferowane rozwiązania, których wcześniej nie znałem w praktyce, ale z każdym dniem coraz bardziej się do nich przekonywałem. Poza tym choć miałem swoją firmę, której dużo czasu poświęcam. Ale miałem też rodzinę i bardzo często z tego powodu przynosiłem pracę do domu.
Później często prosto z niego szedłem na spotkanie z klientem po drodze odprowadzając dzieci do przedszkola, albo szkoły. Macbook był bardzo lekki i nie za duży, przez co poruszanie się z nim nie było dla mnie ciężarem. Do tego miał bardzo fajny design, co na spotkaniach biznesowych wtedy dodawało prestiżu, z czego w momencie zakupu nie zdawałem sobie sprawy. Oczywiście cały czas pojawiły się też kolejne modele iPhone’ów i iPadów.
– A z jakiego modelu iPhone’a teraz korzystasz?
– 8 Plus. Ale tak jak mówiłem, mam nowość, ale nie dlatego, że po prostu wymieniam model przy każdej nadarzającej się okazji. Mój poprzedni to był 3-letni 6 Plus i już widziałem, że jego dni zaczynają być policzone.
– Nie myślałeś o X?
– Nie i nie chodzi tu nawet o wysoką cenę. Dla mnie smartfon musi być duży, może być nawet i ciężki, z serii tych co urywają kieszeń. Często chodzę w marynarce i od jego wagi spodnie mi nie spadną, bo smartfona trzymam w innej części garderoby. Natomiast, tu już jest przypadek, albo powtórka z historii, ale czekam na marzec 2018 roku i na nowego iPada z procesorem A11. To będzie mój kolejny zakup.
– A co jeszcze z ekosystemu Apple używasz?
– Na pewno nie używam Apple Watcha. Ze sportów lubię grać w brydża. Zresztą taka dygresja – po zakupie Macbooka miałem spore obawy, że nie będę mógł pograć w moją ulubioną grę, czyli Bridge Baron, która działała na Windowsie. Ale znalazłem ją w wersji na system OS X i wszystko jest w porządku.
Wracając do pytania – nie korzystam też z Apple.tv. Może to co powiem w tej chwili będzie trochę nie po linii politycznej, ale dlatego, że mam Chromcasta. To bardzo proste, ale wyśmienite urządzenie. Dzięki temu sprzęty spod znaku jabłuszka stały się w domu centrum rozrywki. A połączenie applowskiego systemu z rozwiązaniem Google doskonale sprawdza się przy korzystaniu z takich serwisów jak Netflix, HBO GO czy też Tidal.
Oczywiście w moich sprzętach znajdziecie też aplikacje do zarządzania muzyką. Bezprzewodowe głośniki to sprzęt, z którego naprawdę dużo korzystam. W tej chwili są to głośniki Beats Pill, oraz przenośny JBL, ale powoli przestaje mi to wystarczać, i coraz poważniej patrzę w kierunku poważniejszych głośników. Na tę chwile skłaniam się do jednego z modeli SoundTouch firmy Bose. Coraz chętniej spoglądam też w stronę pakietu Home Kit.
– A dokładnie?
– Za dokładnie to nie chciałbym opowiadać, bo to ma być prezent pod choinkę, a żona potrafi korzystać z internetu. Ale chodzi o zarządzanie oświetleniem. Myślę też o zarządzaniu ogrzewaniem i klimatyzacją. Mieszkam w 10-letnim mieszkaniu, którego jednak nie „budowałem” od podstaw, a do gotowego się wprowadziłem.
Pewnie gdybym kupował przysłowiową dziurę w ziemi od developera i z nim ustalał szczegóły, to zupełnie inaczej bym pewne rzeczy zaaranżował, w gotowym nie jest to już takie proste. Ale będę się starał coś zaadaptować na własne potrzeby. Poza tym cały czas liczę na to, że porozmawiam sobie z Siri. Nie wiem czemu Apple omija z tym rozwiązaniem Polskę.
I oczywiście Apple Pay, o którym już 2 razy czytałem, że w Polsce ma się pojawić. Nawet już widziałem w niektórych punktach naklejki, że taką płatność uznają, ale w praktyce własnej karty do Apple Pay ciągle się nie podepnie, więc to póki co teoria.
– Skoro firma jest Twoją własnością, to w niej także rządzi ekosystem Apple?
– Zdecydowanie. Tak jak już wcześniej mówiłem – często przynoszę pracę do domu, a z domu idę bezpośrednio na spotkanie z klientami, albo partnerami. Rozwiązania chmurowe Apple i wymienność plików w codziennej pracy są dla mnie nieocenione. Już nawet nie chodzi o to, że jak zacznę pracę na jednym urządzeniu, to mam ją zapisaną na tym samym etapie w każdym innymi, bo często na spotkania nie zabieram Macbooka, wystarczy mi iPhone.
Ale chodzi o to, że nie muszę pamiętać o konieczności zapisania wykonanej pracy na nośnik pamięci i potem wgrania do innego sprzętu. Zawsze to jedna czynność mniej do zrobienia i zapamiętania. Ponadto często pracuję na tekstach i prezentacjach, więc korzystam z programu Pages oraz Keynote. W ostatnich latach w branży PR coraz większą rolę pełnią multimedia, więc chcąc nie chcąc do moich codziennych narzędzi dołączył program iMovie.
Bardzo lubię małe, użyteczne aplikacje. Jedną z nich jest na programik Get Plain Text, to fajne narzędzie dla wszystkich pracujących w systemach CMS. To są główne narzędzia, z których korzystam w pracy.
– A powrotu do Windowsa i Androida nie przewidujesz?
– Nie po to przechodziłem do ekosystemu Apple, żeby teraz się gdzieś wracać. Zresztą rozwiązania, z których korzystam bardzo mi pasują, więc nie widzę powodów do powrotu.
– Dziękuję za rozmowę
BIO
Ur. w 1972 r., właściciel firmy Onlinepr.pl, z mediami związany od ponad 18 lat. Studiował dziennikarstwo i nauki polityczne na Uniwersytecie Warszawskim. Wiedzę z zakresu nowych technologii zdobywał podczas kursów „Understunding media by understunging google” oraz „Content Strategy for Professional” na platformie e-learnigowej Northwestern University w Chicago. W trakcie kariery zawodowej pracował między innymi dla takich instytucji jak: Super Express, Bank Współpracy Europejskiej, PTP Kleinworth Benson, Prokom SA, Polnord SA, Gratka.pl, Dom Kredytowy Notus SA, Polska Organizacja Turystyczna, Polski Związek Prywatnych Pracodawców Turystyki – członek Konfederacji Lewiatan.