
Testowałem Samsung Z Flip 4 bo iPhone 14 Pro mnie zawiódł. Już wiem, że chcę składany telefon!
Dwa urządzenia o tej samej modnej fioletowej kolorystyce. Oba flagowe, choć w zupełnie innej cenie zakupu. Jedno przynosi zupełnie nowatorskie podejście do konstrukcji. Jest za razem krokiem wstecz do czasów, gdy składany telefon był w co drugiej kieszeni, ale również krokiem w przyszłość, gdzie z jednej strony każdy oczekuje dużego, czytelnego ekranu, ale przy tym akceptowalnych rozmiarów. Taki jest Samsung Z Flip 4. Drugie jest szalenie nudne i co najgorsze, mam wrażenie, że powtarzam to już kolejny rok z rzędu. Mowa oczywiście o iPhonie 14 Pro – najlepszym iPhonie jaki do tej pory powstał, bo trudno o nim tak nie powiedzieć, ale którego normalnie bym nie kupił posiadając poprzedni model.
W tym roku nie było na APPLEMOBILE.PL typowej recenzji nowego modelu iPhone’a jak za każdym razem. iPhone 14 Pro, choć pod wieloma względami świetny, totalnie mnie rozczarował. Do tego stopnia, że po prostu odpuściłem sobie pisanie o nim tuż po premierze. I nie, wcale nie uważam, że to zły telefon. On po prostu jest do znudzenia dobry, poprawny, bezpieczny w rozumieniu bryły, konstrukcji i sprawdzonych rozwiązań jakie znamy i przez tą jego odtwórczość po prostu zniechęca.
Natomiast mając okazję chwilę poużywać Samsunga Z Flip 4 na targach IFA, a przez ostatnie 2 tygodnie także nosząc go w mojej kieszeni zdałem sobie sprawę, że stare podziały na lepszych i gorszych, i to niezależnie od tego dla kogo, który to był ten lepszy, nie mają dziś większego znaczenia. Także dla użytkownika Apple od pierwszej, jeszcze tej niedostępnej w Polsce generacji iPhone’a 2G, którym jestem ja.
Dziś trzeba odłożyć fanbojstwo na bok i uczciwie przyznać, że oba obozy tworzą urządzenia ze świetnych materiałów, wyposażają je w genialne ekrany, dobrą optykę kamer i w systemy, które obecnie oferują bardzo podobną jakość user-frendly, bezpieczeństwa (pod warunkiem, że sami z niego nie rezygnujemy) i oferty aplikacji.
Innowacja czy bezpieczne podejście?
Samsung od dawna podgryza nadgryzione zębem nudy kalifornijskie jabłko za brak innowacji – patrz brak składanych smartfonów. Fanboje Apple oczywiście wytykają Samsungowi, że jest to rozwiązanie niedoskonałe, narażone na łatwe awarie i potrafiące bardzo szybko się zużyć. Testy laboratoryjne dowodzą, że rozkładając i składając telefon nawet 100 razy dziennie, wytrzymałość ekranu to wiele lat. Uważam, że Apple’owi za ten brak innowacji dostaje się słusznie. Bo jak inaczej skomentować fakt, że Samsung od 4 generacji Flipa i mając za sobą również 4 generacja także składanego Folda, stara się stworzyć zupełnie nowy rynek smartfonów, urządzeń pozwalających zmienić sposób korzystania ze smartfona w porównaniu do jedynej widocznej innowacji iPhone’a 14 Pro w postaci „dziury w ekranie” nazywanej Dynamic Island?
Oczywiście, stwierdzenie, że nowości oferowane przez iPhone 14 Pro można zredukować jedynie do Dynamic Island, jest dużym uproszczeniem. W rzeczywistości ten ekran jest genialny i w wielu kategoriach bezkonkurencyjny. Sposób maskowania dziury w ekranie, która kryje czujniki i kamerę, jest majstersztykiem i kwintesencją Apple, której umiejętność zamieniania wad w zalety przejawia się tu w najczystszej postaci.
Jednak w codziennym użytkowaniu niewiele wnosi. A już na pewno nie tak dużo, jak w przypadku ekranu składanego. Ogromnego, czytelnego, pozwalającego konsumować treści multimedialne jak na urządzeniu do noszenia w teczce, jednak na urządzeniu, które zmieścisz w każdą kieszeń. To po prostu zmienia wszystko. Zmienia wszelkie zasady gry.
Możemy zatem wybrać bezpieczne podejście Apple, kupić potwornie drogi smartfon iPhone 14 Pro, który przy 80 procentach zadań nie pozwoli odczuć zmiany modelu względem poprzednika lub wybrać coś zupełnie nowego, dającego poczucie ogromnego skoku na przód, nazwanego Z Flip 4.
Dwa ekrany w jednym telefonie
Samsung Z Flip 4 oferuje dwa wyświetlacze – pierwszy ekran szybkiego dostępu mamy wbudowany w zewnętrzną obudowę telefonu – obudowę wykonaną ze stali i szkła. Tu zobaczymy kto dzwoni, sprawdzimy datę i godzinę, a także za sprawą widżetów obsłużymy najczęściej potrzebne funkcje bez otwierania telefonu. Podobno na siłę można na nim przeglądać Instagram, choć sam nie próbowałem. Ekran o przekątnej 1.9 cala i rozdzielczości 260 x 512 pikseli typu Super AMOLED to bardzo przydatne rozwiązanie. Dodatkowo pozwalające wydłużyć żywotność zawiasu i ekranu, który tak jak w przypadku „klapek” ponad dekadę temu, również się zużywa.
Gdy jednak otworzymy telefon, naszym oczom ukarze się gigantyczny ekran o przekątnej 6.7 cala Dynamic AMOLED 2X o rozdzielczości 2640 x 1080 pikseli, co daje zagęszczenie na poziomie 426 punktów na cal. Jest zatem większy niż ekran w 14 Pro, dorównuje wielkości modelowi Pro Max, ale przy tym po złożeniu bez problemu mieści się w kieszeni spodni. To jest dla mnie iPhone killer bez dwóch zdań i Apple może dalej udawać, że składane telefony nie są fajne, ale to mniej lub bardziej zakończy się case’em Nokii dekadę temu.
Dłuższy ale jednak nieco węższy Samsung Z Flip 4 względem iPhone’a ułatwia jego chwyt jedną ręką. Natomiast człowiek nie jest wstanie go i tak w pełni obsługiwać bez używania drugiej. Producent zrobił wiele, aby kluczowe funkcje jak klawiatura numeryczna, książka telefoniczna, ikony menu czy klawiatura do pisania treści była na wyciągnięcie kciuka. Natomiast wiele aplikacji firm trzecich już tak dopasowana nie jest. Problem pojawia się choćby przy TikToku, który nie pozwala tak łatwo przewijać filmów.
Węższy ekran, to dla mnie sporo problemów podczas pisania, bo i węższa wyświetlana klawiatura. Pamięć mięśniowa przyzwyczajona do pewnej szerokości ekranu nie ułatwia bezwzrokowego pisania na tym telefonie. Jednak podejrzewam, że jeszcze chwila czasu i byłoby znacznie lepiej.
Natomiast ekran jest niesamowity pod każdym względem – jasności, nasycenia kolorami czy responsywność. Zastosowany panel OLED oferuje adaptacyjne odświeżanie od 1 do 120 Hz. Jako, że dotykamy w zasadzie goły panel OLED pokryty wyłącznie poliwęglanową folią, jego odpowiedź na dotyk jest perfekcyjna, a nawet jeżeli dla kogoś jego dokładność byłaby zbyt niska, można w ustawieniach włączyć zwiększoną czułość na wypadek dodatkowego protektora.
Jednak nie ma róży bez kolców jak to mówią – miejsce, w którym panel wyświetlacza się zgina jest wyraźnie zapadnięte, a ze zdjęć w sieci można się dowiedzieć, że w tych najmocniej eksploatowanych egzemplarzach naklejona folia zaczyna się fałdować, zabielać i przestaje to wyglądać estetycznie.
Testerzy zarzucają producentowi, że przez brak konkurencji trochę odpuścił sobie kosztowne prace pozwalające usprawnić miejsce zginania ekranu. To nie do końca prawda. Z Flip 4 dostał w końcu ulepszony zawias, znacznie mniejszy, mniej „strzelający”, ułatwiający zamykanie i otwieranie telefonu od poprzednika.
Natomiast zgięcie ekranu to po prostu pewne ograniczenia materiału, z którego wykonany jest ekran. Obawiam się, że minie jeszcze wiele lat nim doczekamy się takiego, który nie będzie ulegał załamaniu od zginania.
O ile to jest zrozumiałe ze względu na ograniczenia, to już fakt, że telefon nie zamyka się płasko, a jedynie stykając się górną i dolną krawędzią pozostawiając szparę pomiędzy złożonymi połówkami stanowi spory problem.
W szczelinę bez większego problemu potrafią dostać się wszelkie zanieczyszczenia i niewielkie przedmioty, szczególnie podczas noszenia go w torebce. Pamiętajmy, że mamy tu do czynienia z gołym ekranem z folią, bez ochronnej szklanej twardej warstwy. Ściśnięcie takiego telefonu, w którym pomiędzy połówki dostanie się coś twardego, choćby drobinki piasku, to gotowe nieszczęście, a wymiana uszkodzonego ekranu to kosztowna zabawa.
Kamery
Z Flip 4 został wyposażony w dwie kamery. Główna została wyposażona w czujnik 1/1.76 cala, przysłonę f/1.8. Druga pozwala tworzyć media za pomocą szerokokątnego obiektywu o polu widzenia 123 stopni, przysłonę f/2.2. Kamery są niezłe, choć nie jest to top of the top u Samsunga. Pozwalają natomiast tworzyć piękne zdjęcia, także z efektem rozmycia tła. Ten jest jednak wynikiem pracy potężnego układu i algorytmów sztucznej inteligencji.
O ile na tym polu iPhone 14 Pro wydaje się być bezkonkurencyjny, o tyle Kosztujący 1/3 mniej Z Flip 4 zupełnie nie ma czego się wstydzić, a fotografie wykonywane i wyświetlane na ekranie o stosunku boków 22 : 9 o tej jakości obrazu daje sporo frajdy przyjemności z jego używania.
Podsumowując
iPhone to dla mnie podstawowy smartfon do pracy. Jednakże ostatnie generacji telefonu Apple choć lepsze na papierze od poprzednich, wciąż doskonale wykonane i wykończone z dużą dbałością są niczym ich prezes – nudne i skalkulowane.
Możliwość sprawdzenia takiej konstrukcji jak Samsung Z Flip 4 pozwoliło mi się przekonać, że utarte i od lat funkcjonujące w jabłkowym sadzie stereotypy o „biedafonie” z Androidem, niedoskonałościach tego systemu, brakach w jego funkcjonalności i na koniec, braku jakości urządzeń na których jest zainstalowany, to istne brednie.
Samsung Galaxy Z Flip 4 udowadnia, że nie tylko dotrzymuje tempa jabłkowej konkurencji, w tym oferując wysoki poziom bezpieczeństwa systemy (Knox, biometria, poszukiwanie telefonu nawet po jego wyłączeniu przez znalazcę), ale na wielu polach zostawia ją daleko w tyle, nie zwalniając w wyścigach i mając odwagę na innowacje, jak właśnie konstrukcja składanego telefonu. O ile do niedawna myślałem, że po tylu latach w rezerwacie przejście do obozu robotów jest po prostu niemożliwe, o tyle dziś widzę, że byłoby to znacznie prostsze niż można się spodziewać.
Owszem podczas testowania brakowało mi kilku rozwiązań zarezerwowanych tylko dla użytkowników Apple jak AirDrop, AirPlay, iMessage czy HomeKit. Jednak wynikają one raczej z przyzwyczajenia i tkwienia w ekosystemie niż braku zamiennika u konkurencji. Tym bardziej drogie Apple powinniście zdać sobie sprawę, że powrót do innowacji to dla Was konieczność, a nie jedna z dróg.