Recenzja B&O Play Beoplay A1 – mały głośnik w wersji premium od Bang & Olufsen

Kiedy takie marki jak B&O biorą się za coś w świecie dźwięku i wizji, możemy być pewni, że robią to na serio. Okazuje się, że nie trzeba arabskim szejkiem ze swoim własnym małym naftowym szybem,  aby zaznać nieco luksusu i nacieszyć się dźwiękiem skrojonym przez duńskich mistrzów AV.

Niewątpliwie Bang & Olufsen kojarzy się wszystkim z produktami klasy premium, obrzydliwie drogimi, ale przy tym pięknymi i potrafiącymi wzbudzić emocje. Takie na przykład kolumny BeoLab 90 o futurystycznym kształcie, jeżeli komuś się podobają i już widzi je u siebie porozstawiane w salonie, musi się liczyć z tym, że kosztują one około 150 tysięcy złotych. Jest drogo. Obrzydliwe drogo.

Czekajcie! Nie uciekajcie. Jeżeli przeraziła Was cena tego produktu, może dla uspokojenia dodam, że w tej recenzji przeczytacie o produkcie B&O niemal 150 razy tańszym. Do testów dzięki uprzejmości Horn.eu otrzymałem mobilny głośnik B&O PLAY A1. Czy mobilny głośnik za kwotę około 1200 złotych, to wciąż ten sam doskonały i niesamowity Bang & Olufsen?

Zacznijmy od zestawu B&O Play Beoplay A1

Produkty premium mają to do siebie, że kupując jakikolwiek sprzęt tej klasy, to sprzedawca w cenie którą płacimy  uwzględnia nie tylko sam sprzęt, także jego opakowaniu.

W sprzęcie tej klasy, równie ważne jak to, co zaoferuje np. w tym wypadku kupiony głośnik jest to, w jaki sposób jest zapakowany oraz jakie pierwsze wrażenie na kliencie zrobi już w chwili otwarcia kartonu. W przypadku B&O PLAY A1 się nie zawiedziemy.

W sztywnym opakowaniu o zwracającej uwagę chłodnej grafice, wszystko zostało doskonale przemyślane. Otwieramy wierzchni karton i naszym oczom od razu ukazuje się piękna, aluminiowa maskownica głośnika wraz z rzemykowym wisiorem, na którym znalazło się miejsce dla zawieszki z logotypem marki.

Po wyciągnięciu głośnika, solidna wydmuszka, do której samo urządzenie zostało dopasowane jest wyciągana za pomocą materiałowego „otwieracza”. Wystarczy za niego pociągnąć, by wygodnie ją usunąć z ciasnego opakowania. Pod nią w centralnej części znajduje się niewielka książeczka z instrukcją obsługi. Wokół niej owinięty został solidny i całkiem długi przewód microUSB do ładowania wbudowanej w głośnik baterii. Całość ułożone z klasą i pełną celowością. Rozpakowując ten produkt czujesz z czym masz do czynienia. Podobne wrażenie miałem, gdy po raz pierwszy rozpakowywałem produkt Apple.

Doskonałość z każdej strony

Koło jest symbolem doskonałości. Idealny okrąg to piękno samo w sobie, pozbawione skazy, nierówności. Idealnie zatoczona linia okręgu w B&O PLAY A1 pokazuje jak idealnie wykonany jest to produkt. Za wzornictwo tego urządzenia odpowiada wielokrotnie nagradzana projektantka Cecilie Manz.

B&O Play A1 to póki co najmniejszy głośnik Bluetooth jaki do tej pory stworzyła duńska firma. W pełni mobilne urządzenie przeznaczone jest do używania w biegu, na wolnym powietrzu.

Doskonale sprawdzi się na wyjazdach urlopowych, plenerowych czy pieszych wycieczkach. Głośnik mieści się w dłoni, jego wymiary to 133 x 48 mm. Masa to około 600 gramów. Nie jest to zbyt duże urządzenie. Czy w takim wypadku może oferować dobrej jakości dźwięk? O tym za chwilę.

Pierwsze wrażenie

Idealny, doskonały. Nie posiada żadnego wystającego przycisku. Subtelnie poprowdzona gładka linia urządzenia zachwyca. A1 Składa się jakby z dwóch części. Górny element to aluminiowa, perforowana maskownica, pod którą przetwornik jest chroniony dodatkowo przez materiałową maskownicę.

Gdzieś w połowie urządzenia aluminium łączy się z wykonaną z polimerów obudową, tworząc zupełnie gładką i ciągłą powierzchnie.

Jak już wspominałem, na obudowie nie znajdziemy żadnego wystającego przycisku. Mimo to, głośnik z powodzeniem można obsługiwać za pomocą ukrytych w polimerowej obudowie przycisków funkcyjnych.

Znajdziemy w niej włącznik, klawisze do regulacji poziomu głośności, klawisz trybu prowadzenia rozmów, klawisz parowania urządzenia za pomocą Bluetooth oraz klawisz funkcyjny, dzięki któremu możemy za pomocą jednego naciśnięcia nawiązać połączenie z ostatnio połączonym urządzeniem i uruchomić odtwarzanie ostatniego utworu, którego słuchaliśmy.

Sprawdziłem, działa świetnie i to mimo tego, że utwór ten był uruchamiany nie z systemowej aplikacji podłączonego do głośnika iPhone’a, tylko z pobranej z AppStore aplikacji Spotify.

Poza klawiszami, w głośniku nie zabrakło złącza USB-C do ładowania wbudowanej w głośnik baterii o pojemności aż 2200 mAh, zapewniającej do 24h odtwarzania muzyki czy portu AUX. Niewielkie dziurki w obudowie to natomiast kanały wbudowanych mikrofonów. Za pomocą A1 z powodzeniem możemy prowadzić rozmowy głosowe.

W praktyce

Głośnik jest naprawdę niewielkich rozmiarów. Otrzymałem do testów wersję srebrną. W ofercie jest również zielona. Obie wyglądają dobrze. Mimo, że jest to zabawka od Bang & Olufsen, po gabarytach raczej nie spodziewałem się po nim zbyt wiele.

Nie jeden taki głośniczek miałem do oceny i w większości wypadków były to zwykłe brzdękadła, które oczywiście odnajdowały się w roli tła podczas grillowania, jednak o przyjemnym dla ucha dźwięku z reguły nie było mowy.

A1 wybiega daleko poza brzdękadło do kawałka kiełbasy z rusztu.

Dwudrożna konstrukcja przetwornika średnio-niskotonowego z aluminiowym stożkiem, systemem magnesów neodymowych oraz wzmacniaczem wysokiej mocy, głośnik robi taką robotę, że wierzyć się nie chce. Słyszymy tu całą gamę dźwięków, po mocne, odczuwalne zejścia basów do 40 Hz.

Klarowny środek i przyjemną górę. Inżynierowie zadbali tu o odpowiednie odczucia dźwiękowe, dzięki czemu słuchając ulubionych utworów nie mamy wrażenia odgrywania muzyki z jednego miejsca, w konkretnym kierunku, a prawdziwą 360 stopniową scenę.

Aplikacja

Do dyspozycji jest darmowy program Beoplay. Można go pobrać z AppStore i pewnie z Google Play również. Po spięciu głośnika z telefonem, program automatycznie wykrywa rodzaj posiadanego sprzętu i wyświetla dostępne dla niego funkcje. Tych jest całkiem sporo. Podstawowe to oczywiście sterowanie uruchamianiem i wyłączaniem odtwarzania. Jest także możliwość przełączania utworów w odtwarzanej liście. Z tych, bardziej wynikających z funkcjonalności samego urządzenia to Wireless Stereo Pairing, która pozwala spiąć dwa takie same głośniki w jeden system stereo. O podobnym rozwiązaniu ostatnio piałem przy okazji testowania głośnika od JBL.

Poza tym jest jeszcze funkcja sterowania tonami. Co prawda nie ma typowego equalizera, dzięki moglibyśmy za pomocą suwaków przy odpowiednich częstotliwościach wysterować sobie dźwięki według własnych widzi-mi-się. Są natomiast gotowe ustawiania – Loung, Party, Podcast oraz Favorites.

Ręcznie możemy jednak sterować kropką na ekranie, która umieszczamy bliżej tego rodzaju dźwięku, który najbardziej nam odpowiada – WARM, RELAXED, EXCITED oraz BRIGHT. Do dyspozycji jest także aplikacja dla Apple Watch.

Podsumowując o B&O Play Beoplay A1

B&O PLAY A1 to może nie jest high-end jak BeoLab 90, jednak za niemal 150 razy niższą kwotę dostajemy niewielkie urządzono, wykonane z dużym kunsztem i dbałością o szczegóły. Głośnik jest po prostu ładny, a dołączona do niego zawieszka nie tylko dodaje mu charakteru, ale ma także praktyczne zastosowania.

Można za jej pomocą przypiąć głośnik do plecaka czy zawiesić gdzieś nad stołem czy przy leżaku. Dźwiękowo A1 jest niesamowite, znacząco wykraczając poza to, czego byśmy się spodziewali bo jego gabarytach. Jest moc, jest pazur. Dla mnie bomba. Cena? Jak za takie maleństwo mało nie jest. Producent wycenił urządzenie na kwotę 1199 złotych. Za tyle możecie nabyć głośnik w sklepie horn.eu. W tej kasie, można kupić coś o wiele większego. Czy lepszego? Pozostawię to pytanie bez odpowiedzi.