
Recenzja BEOPLAY E8 od Bang & Olufsen – słuchawki, dzięki którym na ulicy będziesz mógł się wyróżnić
Bang & Olufsen jest jedną z tych firm, które na rynku muzycznym wyznacza standardy nie tylko jakościowe, ale przede wszystkim innowacyjne. Nic więc dziwnego, że udało im się przykuć wzrok niejednego maniaka dobrego grania, w tym także i mnie . Wprowadzając na rynek słuchawki BEOPLAY E8, które są aktualnie swoistym wyznacznikiem jeśli chodzi o bezprzewodowe dokanałówki, sprawili że rynek muzyczny ma jeszcze wiele do powiedzenia, a być może to dopiero początek i w przyszłości czeka nas jeszcze więcej. Słuchawki zaprojektował nie kto inny jak Jakob Wagner, chciał stworzyć produkt łączący dyskrecję i elegancję. Czy udało mu się podołać zapowiedzią? Zapraszam do lektury!
Co w zestawie?
Estetyczne i eleganckie opakowanie skrywa oprócz samych słuchawek dodatkowe gumki, które w łatwy sposób możemy wymienić i dopasować je do naszego ucha.
Cieszy fakt, że producent dodaję również piankowe (gumki?) do zestawu, jest wiele zwolenników takiego rozwiązania, dlatego bardzo dobrze, że firma pokusił się o dodanie owych pianek do zestawu sprzedażowego.
Do naładowania naszych słuchawek posłuży wpisujący się kolorystycznie do słuchawek kabel, który jest całkiem długi i dobrze wykonany, zakończony został najczęściej jeszcze spotykanym wtykiem microUSB.
Wykonanie i dane techniczne słuchawek
Jakość wykonania BEOPLAY E8 to klasa sama w sobie. Zacznijmy od początku, czyli od etui, które służy również jako stacja dokująco-ładująca.
Wielkością przypomina lekko spłaszczone jajko, a na samym szczycie znajdziemy logo firmy B&O. Wykonane zostało z rewelacyjnej jakości plastiku, a zewnętrzna część etuii została pokryta materiałem przypominającym miękką skórę.
Z lewej strony wystaje sznureczek, który wielokrotnie spisał się na medal podczas moich testów – daje poczucie bezpieczeństwa, bowiem nietrudno o wysmyknięcie się etui z ręki, szczególnie podczas uprawiania sportu, lub przy wyjmowaniu z kieszeni.
Na tyle znajdziemy gniazdo microUSB, które służy do ładowania naszego etui.
Zamykana na magnes klapka skrywa pod sobą najsmaczniejszy kawałek tortu czyli same słuchawki, a o stanie ich naładowania informuje dioda znajdująca się wewnątrz etui.
Omawiany powerbank waży niewiele, bowiem tylko 45 gramów.
Słuchawki podobnie jak etuii zostały bardzo dobrze wykonane i nie ma tu mowy o jakichkolwiek kompromisach – wszystko jest wykonane w najlepszy możliwy sposób.
Słuchawki są bardzo lekkie, lewa słuchawka waży 7g, a prawa 6g. Czy odczuwalna jest ta różnica? Nie, gdybym nie przeczytał o tym w specyfikacji to raczej nigdy bym się nie zorientował.
Prawa słuchawka w odróżnieniu od lewej ma wbudowaną diodę informującą o stanie włączenia. Ładowanie odbywa się poprzez odłożenie słuchawek do etui, które dodatkowo są przyciągane na swoje miejsca przez magnes – rewelacyjne rozwiązanie!
Czas pracy słuchawek to około 4 godziny. Producent wraz se słuchawkami dostarcza autorską aplikację w której dostosujemy jakość dźwięku, oraz „transparacy mode”. Aplikacja dostępna jest za darmo zarówno na iOS jak i Androida.
Sterowanie słuchawkami odbuwa się za pomocą nich samych, prawa słuchawka odpowiada za ich włączanie, oraz sterowaniem muzyką.
Lewa natomiast urchuchamia wspomniany „transparacy mode”. Moim zdaniem jednak jest to trosze mało intuicyjne, może i ja coś źle robię, ale czasem ciężko było zmienić utwór.
Jakość dźwięku
Brzmienie wydobywające się z BEOPLAY E8 to najwyższa możliwa liga. Serio! Słuchawki grają rewelacyjnie i naprawdę, żeby przyczepić się do czegokolwiek trzeba być czepialskim. Niestety ja czepialski jestem, więc coś wspomnieć muszę 😀
Zacznijmy od plusów. Basy i środek są rewelacyjnie wypoziomowane, możemy tu liczyć na naprawdę pozytywne i mocne uderzenie, które dodatkowo nie buczy i jest przyjemne dla ucha.
Tak samo środek jest dobrze słyszalny i na jego brak nie możemy narzekać. Małym minusem moim zdaniem są wysokie tony, które momentami były zbyt bardzo donośne i podczas wyższych głośności ucho mogło zaboleć – na szczęście to nie jest problem, mała korekta w dostarczonej aplikacji i załatwione.
Otrzymujemy w ten sposób dobrze brzmiące słuchawki. BEOPLAY E8 wyciszają otoczenie lepiej niż niejedne drogie słuchawki nauszne, a to już świadczy o tym jak dobrze jest to zaprojektowane.
Co jednak wtedy, gdy jesteśmy w ruchliwym mieście lub chcemy z kimś porozmawiać, a słuchawki mamy w uszach? Wystarczy, że tapniemy lewą słuchawkę i BEOPLAY E8 przełączają się w „Transparacy mode”, dzięki któremu bezproblemowo usłyszymy co dzieje się w świecie zewnętrznym.
Ową technologię najlepiej opisać porównując ją do aparatu słuchowego – wbudowane mikrofony w słuchawkach zbierają dźwięk i dostarczają go do naszych uszu, który dodatkowo jest bardzo czysty i bezproblemowo możemy się komunikować nawet z daleko położonymi od nas osobami.
Podsumowując…
Czy Jakob Wagner podołała zadaniu? W pewnym sensie jak najbardziej. Zaprojektował słuchawki, które brzmią i wyglądają elegancko, ale tu pojawia się coś, co nie do końca może się wszystkim spodobać.
Podczas używania BEOPLAY E8 na ulicy możemy spotkać się z różnymi dziwnymi spojrzeniami, bowiem niecodziennie można spotkać osobę z takimi „wynalazkami” w uszach. Ja lubię się wyróżnić z tłumu, dlatego dla mnie jest to jak najbardziej na plus, ale z recenzenckiego obowiązku chcę o tym wspomnieć, ponieważ nie każdy jest na to gotowy 😀
Poza tym omawiane słuchawki to sprzęt którym powinien zainteresować się każdy fan dobrego grania i nowych technologii – myślę, że nikt nie zawiedzie się po ich zakupie. Polecam!
Słuchawki BEOPLAY E8 do recenzji wypożyczył oficjalny dystrybutor marki Bang & Olufsen, firma HORN.