Recenzja Plantronics BackBeat SENSE. Luksus na który Cię stać.
Każdy szanujący się producent słuchawek musi mieć w swoim portfolio produkt premium. Taki flagowy model, którym może się szczycić, pokazując kunszt i rzemieślniczą doskonałość inżynierów, projektantów na produkcji kończąc. Kiedy otrzymałem słuchawki SENSE od Plantronics, nie musiałem sprawdzać. Od razu widać, że to słuchawki, które dla firmy są oczkiem w głowie. Wychuchane, przemyślane i dopieszczone.
Ostatnio dostałem zlecenie napisania poradnika zakupowego dla pewnej firmy. Temat był prosty – słuchawki, które zachwycają dźwiękiem, wykonaniem i użytymi do ich produkcji materiałami. Przyznaję, że producentów wielu z tych zestawów, które opisywałem wcześniej nie znałem. I nie ma się czemu dziwić, gdyż opisywane przeze mnie słuchawki nie tylko oferowały dźwięk o pasmach, gdzie szczytowe wartości i tak nie były możliwe do usłyszenia przez człowieka, ale wykonane były z bardzo luksusowych materiałów. Wśród nich takie perełki, jak drewno z kilkuset letniego dębu czy skóry z etiopskich owiec długowłosych. O ich ręcznym wykonaniu nie wspominając. Ich ceny wahały się od kilkunastu do nawet ponad 20 tysięcy złotych. Sprzęt iście luksusowy. Prawdziwa klasa premium.
I nagle dostaję do testów od firmy Plantronics zestaw BackBeat SENSE. Może nie tak drogie, może nie do końca wykonane przez rzemieślnika ręcznie. Może nie z prawdziwej skóry wcześniej należącej do jakiegoś zwierzaka. Ale zdecydowanie klasy premium.
Co znajdziemy w zestawie sprzedażowym?
Opakowanie nie zdradza zbyt wiele z czym dokładnie będziemy mieć do czynienia, gdyż przedstawione zdjęcie i jego kolorystyka raczej nie wyróżnia się na tle innych słuchawek.
Jednak po jego otwarciu poczułem dreszczyk emocji. Bardzo ładne płytkie opakowanie, z którego zdjąłem wierzchnią pokrywę kryło wewnątrz bardzo ładny i co ważne, niezwykle praktyczny pokrowiec wykonany z tkaniny.
Ten jednak został dodatkowo jeszcze zawinięty w „szelest luksusu”, jak nazywają sprzedawcy drogich ubrań kawałek szeleszczącego papieru, który towarzyszy ubraniom od światowej klasy modowych marek fashion.
Lekko odklejam naklejkę i dobieram się do pokrowca.
Ten oczywiście z metką z naszytym logotypem marki Plantronics, co też ma podkreślić wyjątkowość tego produktu. Materiałowe etui posiada dwa błyskawiczne zamki, które zabezpieczają dwie osobne kieszenie. W mniejszej znajdziemy komplet akcesoriów.
Nie zabrakło przewodu JACK z wbudowanym pilotem oraz mikrofonem do używania słuchawek w trybie przewodowym. Jest również kabel microUSB, którego możemy użyć do ładowania wbudowanego w jedną z muszli akumulatora.
Oba przewody są wysokiej jakości. Ich izolacja to nie zwykły sztywny plastik, a gumowany, giętki materiał z którym wielokrotnie spotkałem się przy topowych zestawach przewodowych. Takie przewody potrafią często przetrwać wiele lat bez szwanku, a nawet widocznych śladów zużycia. Producent zadbał również o niezbyt rozbudowana, ale jednak w zupełności wystarczającą do poznania tajników obsługi zestawu instrukcję.
W większej kieszeni znajdziemy nasze słuchawki SENSE. Zestaw równie świetnie się prezentujący, co samo misterne przygotowanie wnętrza jego opakowania na nie. Ten nagłowny zestaw słuchawek o konstrukcji otwartej imponuje smukłością i lekkością kompozycji.
Zestaw zawieszony jest na aluminiowym pałąku o matowej fakturze podkreślonej w centralnej części logotypem producenta. Krańce pałąka zakończone są solidną obudową z tworzywa sztucznego mającego za zadanie usztywnić dość giętki pałąk. By poza wyglądem słuchawki były także wygodne, producent nie zdecydował się na ich mocowanie bezpośrednio metalowym pałąkiem na głowie, a zdecydował na poprzeczną wstawkę obszytą materiałem w sposób niezwykle naturalnie imitujący skórę. Z tego co udało mi się pobieżnie ustalić, słuchawki dostępne w dwóch wersjach kolorystycznych. Biało brązowej i znacznie bardziej dostojnej wersji, którą otrzymałem do testów – czarno brązowej.
Prawa muszla zestawu kryje w sobie wbudowany akumulator, gdyż jak zdążyliście się już domyślić, słuchawki pozwalają również na pracę bezprzewodową w ramach łączności Bluetooth. W tym elemencie jest także złącze microUSB do podłączenia przewodu w celu naładowania akumulatora, gniazdo JACK 3.5mm do podłączania przewodów w celu pracy przewodowej oraz przełącznik uruchamiający i wyłączający słuchawki. Lewa muszla została wyposażona w niewiele mniej elementów. To tutaj producent umieścił pilot do zarządzania odtwarzaczem podłączonego urządzenia źródłowego. Może nim być smartfon, tablet czy komputer.
Otwarta konstrukcja słuchawek wymusiła zastosowanie płaskich, niewielkich padów, które jedynie kładą nam się na małżowinach, uciskając, choć bez uczucia dyskomfortu z tego powodu, co jest zasługą zawieszenia SENSE na głowie przy pomocy wspomnianego, obszytego wysokiej jakości skóropodobnym materiałem.
Zresztą ten sam materiał posłużył do obszycia gąbek padów nauszników wykonanych z pianki potrafiącej „zapamiętać” kształt naszego ucha i dopasować się do niego.
Pierwsze wrażenie Plantronics BackBeat SENSE
Okazuje się, że Plantronics potrafi nie tylko robić świetne i funkcjonalne słuchawki dla kierowców, ale mają w firmie także kogoś z głowa na karku, kto potrafił wzbudzić we mnie, osobie, która nie jedne słuchawki na głowie miała, prawdziwą emocję zachwytu.
Od momentu otwarcia opakowania po wyjęcie słuchawek z etui i wzięcia je w ręce. Droga konkurencjo, możecie się od nich uczuć, jak to się robi. Brawo.
Pierwsze uruchomienie
Przesunąłem przełącznik w prawej muszli. Na niej zapaliły się delikatne diody LED informujące o stanie naładowania baterii oraz trybie parowania Bluetooth. Okazało się, że przełącznik ma dwa poziomy skoku. Pierwszy skok uruchamia zestaw, jednak ciągnąc mocniej przełącznik, wprowadzamy słuchawki w tryb parowania, co też uczyniłem.
Jako, że słuchawki podczas korzystania z bezprzewodowego źródła dźwięku Bluetooth oferują kodowanie aptX pozwalające na transmisję utworu w bezstratnej, nieskompresowanej jakości, sparowałem je z iMaciem, który APT-X wspiera. iPhone niestety tej funkcjonalności nie oferuje, toteż w tej recenzji nie przydał się na nic.
Długość ramion jest regulowana. Wystarczy pociągnąć. Założyłem słuchawki na głowę i uruchomiłem odtwarzanie muzyki. Upewniłem się co do prawdziwości informacji o aptX i rzeczywiście w informacji o aktualnym kodeku dostrzegłem informację o aptX. Uruchomiłem A State of Trance 2017 by Armin van Buuren, który akurat pojawił się wśród nowości moich propozycji w Spotify i tu pierwsze wow. W I Need You fortepianowy wjazd z pstrykaniem palcami spowodował, że poczułem jak włosy na moich rękach stają dęba. Poziom głośności 80 procent.
Nic nie trzeszczy, nie ma mowy o żadnym przesterowaniu. Można dawać pełnię możliwości wbudowanego wzmacniacza, a słuchawki bezwstydnie pokazują, że trudno je czymś zagiąć. Dźwięk jest niesamowicie lekki, klarowny. Dla jednych może się okazać niestety zbyt jasny, choć dynamika dolnych partii jest tu zaznaczona. Przetworniki imponują przestrzenią sceny. Wokal i średnie tony brzmią tu koncertowo.
Nie może być za kolorowo, więc już śpieszę z listą (całe szczęście krótką) wad. Choć już zwróciłem uwagę, to może nie każdy to wyłapał. Słuchawki grają bardzo rześko i jasno. Oznacza to nic innego, jak dobre doznania podczas słuchania większości gatunków muzycznych. Większości, ale niestety nie wszystkich. Fani ciężkich brzmień, czarnych nut i dynamicznego house’u mogą czuć braki w dociążeniu dolnych partii. Bas oferowany przez przetworniki SENSE jest, ale mogłoby by go jednak być więcej.
Druga sprawa to skuteczność tych słuchawek. Do używania ich w domu oferowana głośność jest jak najbardziej wystarczająca. Najlepiej korzystało mi się z nich przy poziomie głośności w okolicach 70-90% możliwości. Nie jest to jednak poziom, który oferuje głośną reprodukcję dźwięku. Z powodzeniem każdy jest w wstanie wytrzymać 100 procentowy poziom głośności bez uczucia zbyt głośnego odtwarzania. Tyle podczas odsłuchu bezprzewodowego.
Czas na kabel
Zestaw podpięty został przewodem do wzmacniacza DAC marki Onkyo DAC-HA200. To pozwoliło trochę podbić mu dolne partie, co pozwoliło dociążyć bas. Wzmacniacz oferuje także wzmocnienie sygnału na słuchawki, co wpłynęło także na ich skuteczność.
Tu się okazało, że za niewielką skuteczność w trybie bezprzewodowym niestety odpowiada wbudowany w słuchawki wzmacniacz, który nie oferuje odpowiednio dużej mocy, gdyż przetworniki są w stanie znieść znacznie wyższe napięcie bez negatywnego wpływu n reprodukcję.
Niestety do pewnego poziomu. Rozkręcając gałkę DAC’a do połowy jest super. Słuchawki grają głośniej niż w trybie bez kablowym. Dźwięk jest również pełniejszy, bardziej skumlowany, zwarty i cieplejszy. Jednak powyżej zaczynają się schody. Uruchomiłem HUMBLE Kendricka Lamara i niestety jego charakterystyczny fortepianowy bit w tle powyżej połowy możliwości DAC’a okazały się nie do zniesienia. To było dla SENSE już zbyt wiele. Przetworniki były wyraźnie przesterowane, pojawiły się trzaski i jazgot.
Powróciłem do poprzedniego ustawienia poziomu głośności DAC i zabrałem za sprawdzenie dolnych partii na kablu uruchamiając najpierw Maya od Crooked, który łączy w sobie fajną do tego typu testów średnice z góra w połączeniu z momentami potężnych tąpnięć w kierunku dołu. Potem z listy wskoczyło HELIX i na koniec mój obowiązkowy Privateering. Po tym mogłem powiedzieć o dźwiękowej stronie zestawu już chyba wszystko. To jak przetworniki zreprodukowały ten ostatni zresztą bardzo mi się podobało.
Jak to jest z tym dźwiękiem?
Słuchawki Plantronics BackBeat SENSE zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie od momentu ich rozpakowania. W trybie bezprzewodowym, gdzie źródłem był iMac, a transmisja była przeprowadzana z uwzględnieniem kodowania aptX słuchawki zachwyciły klarownością i czystością reprodukcji. Testowy odsłuch obnażył jednak kilka niedociągnięć, jak dość słaby wzmacniacz wbudowany w słuchawki, który odpowiada za napędzenie zestawu w trybie bezprzewodowym.
To przekłada się na dość niewielką skuteczność, która może mieć wpływ na odbiór podczas odsłuchu poza zaciszem naszego domu. Niewątpliwie troszkę zabrakło nam także dociążenia dolnych partii, co w moim odczuciu jest warte odnotowania, ale nie wytykania jako wady, gdyż pomimo braku „dudnienia” słuchawki potrafią zagrać dynamicznie i z pazurem. Tyle, ze ten pazur jest taki trochę za mocno podcięty i spiłowany.
W trybie przewodowym, gdzie napędzeniem przetworników zajął się mój DAC było lepiej. Wzrosła nam skuteczność, słuchawki zagrały wyraźnie głośniej choć nie wytrzymały więcej niż gałki rozkręconej na połowę możliwości. Po przekroczeniu tej granicy pozytywny obraz dźwięku nam się mocno posypał, dlatego szybko powróciłem do poprzedniego ustawienia. Testy pokazały nam, że to jaka będzie nasza ocena oferowanego dźwięku będzie zależało od źródła. Oczywiście tego przewodowego, bo na bezprzewodowy żadnego wpływu nie mamy.
Podsumowując o Plantronics BackBeat SENSE
Biorąc pod uwagę wszystko. Od tego w jaki sposób słuchawki zostały zapakowane, przez to ile kosztują (a kosztują około 800 złotych, więc wcale nie mało), po oferowane funkcje jak automatyczne pauzowanie utworu przy zdjęciu ich z uszu i ponowne uruchomienie po założeniu, a także biorąc pod uwagę naprawdę fajny manipulator do sterowania odtwarzaczem i oczywiście kończąc na oferowanym dźwięku, trudno nie przyznać, że słuchawki są warte swojej ceny i godne zakupu. Zestaw jest bardzo ładny.
Pozwala na nawet 18 godzin pracy w trybie bezprzewodowym na jednym pełnym ładowaniu, a przy tym potrafi bardzo przyjemnie zagrać. Spędziłem z tymi słuchawkami długie godziny i były to naprawdę przyjemne chwile. Jeżeli szukacie klasy premium w rozsądnej cenie, SENSE będzie strzałem w dziesiątkę.
Zalety | Wady |
---|---|
Zalety
| Wady
|