Recenzja notiOne – lokalizator, dzięki któremu znajdziesz zgubę, nawet wiele kilometrów od domu
W natłoku codziennych spraw, pędu za obowiązkami i w poszukiwaniu chwili dla siebie zdarza mi się co raz częściej zapominać o zabraniu z biura kluczy czy portfela. Pół biedy, jeżeli rzeczywiście musimy tylko wrócić do pracy by je zabrać. Gorzej, jeżeli zgubimy je w jakimś przypadkowym miejscu, w kawiarni na szybkiej kawie czy restauracji na lunchu. Okazuje się, że możemy dziś liczyć nie tylko na uczciwość znalazcy, ale także na nowoczesne technologie w postaci lokalizatora o nazwie notiOne.
Lokalizatorów tego typu jest na rynku cała masa. Czym produkt o nazwie notiOne wyróżnia się na tle konkurencji?
Przede wszystkim możliwością zabezpieczenia nie tylko przedmiotów szczególnych jak klucze od domu, kluczyka od samochodu, portfela czy torebki, ale także naszych dzieci czy psa. Ułatwiają to niewielkie rozmiary urządzenia.
Miałem okazję testować wiele różnych rozwiązań tego typu i przyznaję, że notiOne jest najmniejszym lokalizatorem jaki do tej pory otrzymałem do testów. Wielkość lokalizatora nie jest bez znaczenia. W końcu zbyt duży wcale nie będzie się wygodnie używało z kluczami noszonymi w kieszeni.
W portfelu również będzie zajmował zbyt wiele miejsca (tak miałem z Tile) i pewnie prędzej czy później pozbędziemy się go. Nasz kot czy pies na zbyt dużą zawieszkę przy obroży także zareaguje dużym poirytowaniem. Te problemy nie dotyczą notiOne.
Co w zestawie sprzedażowym?
Wraz notiOne możemy otrzymać zawieszkę do kluczy lub pasek zegarkowy na rękę na przykład dla naszego dziecka.
Jest także wariant z zawieszką szlufkową, niestety jest obecnie wyprzedany.
W zestawie producent umieścił krótką instrukcję uruchomienia. Urządzenie posiada 1 baterię, która jest wymienna. Powinna wystarczyć na około rok pracy. Typ tej baterii to CR1632. Dość nietypowa i trzeba przyznać, że będzie trzeba jej szukać w wyspecjalizowanych sklepach.
Mimo, ze notiOne jest urządzeniem otwieralnym z wymienną baterią, zapewnia wodoodporność i odporność na krótkie, ale stosunkowo głębokie zanurzenia. Jeżeli więc obawiacie się o to, że Wasz pies wejdzie do wody i zniszczy gadżet, to bez stresu. Wszystko będzie w porządku. Urządzenie sprzedawane jest w dwóch wersjach kolorystycznych – oliwkowym oraz czarnym.
Polska aplikacja do obsługi
notiOne to polski projekt. Nic więc dziwnego, że dostępna do jego obsługi aplikacja również jest w naszym ojczystym języku.
Jej intuicyjny i przyjazny interfejs nie sprawia żadnych problemów w szybkim poznaniu funkcjonalności obraz obsługi lokalizatora.
Sparowanie nowego notiOne z telefonem poprzedzone musi być uruchomieniem trybu parowania w programie. Następnie jesteśmy prowadzeni krok po kroku, najpierw poprzez prośbę zbliżenia lokalizatora do urządzenia, a następnie energiczne poruszanie nim przez około 5 sekund.
Po chwili gadżet jest już bezprzewodowo spięty z naszym smartfonem i gotowy do przypominania o zgubach. Nie trzeba nawet przełączać się do funkcji połączeń Bluetooth ze smartfonem.
Nie ma GPS, a jego zasięg liczony jest w metrach
Czy w takim razie taki lokalizator jest w ogóle coś wart? Czy jeżeli zostawimy gdzieś plecak w tramwaju zabezpieczony lokalizatorem i przypomnimy sobie o tym już po czasie, gdy ten pojedzie, to czy jesteśmy w stanie go jeszcze znaleźć przy pomocy tego gadżetu, czy musimy już jednak liczyć wyłącznie na ludzką uczciwość i szczęście?
Odpowiedź na te pytania znajdziemy w dwóch zdaniach reklamujących ten produkt.
„Korzystając z notiOne, nie jesteś sam. Szukając tego, co zgubiłeś . możesz liczyć na wsparcie członków największej społeczności – użytkowników aplikacji współpracujących z systemem notiOne. Jest nas już ponad 1000000 i ta liczba rośnie z każdą chwilą.”
Co to właściwie oznacza? Komunikacja bezprzewodowa w notiOne realizowana jest za pomocą technologii Bluetooth generacji czwartej.
To w niej wprowadzono możliwość komunikacji bez potrzeby parowania i wpisywania kodu do nawiązania połączenia, co też potwierdza sposób parowania nowego lokalizatora ze smartfonem.
Dzięki temu lokalizator jest w stanie nawiązać połączenie z przypadkowymi smartfonami, które znajdą się w jego zasięgu, bez wiedzy ich właścicieli. Tak wiem, to może budzić kontrowersje. Nic jednak nie jest realizowane tak do końca bez naszej wiedzy. W końcu każdy z nas akceptuje regulamin podczas instalacji każdej aplikacji, a tam jest wszystko napisane, że…
… współpracujące z notiOne aplikacje pozwolą się „wykorzystać” w roli transmitera lokalizacji, dostarczając informacje o aktualnej pozycji notiOne do systemu. Jeżeli więc nasz plecak będzie w tramwaju z ludźmi mającymi smartfon z zainstalowaną choć jedną współpracująca aplikacją z notiOne, będziemy mieli ciągły podgląd jego pozycji, mimo że nie będziemy w bezpośrednim zasięgu lokalizatora. Genialne!
Jak jednak namówić właścicieli smartfonów, by zainstalowali aplikacje, które bez ich wiedzy będą przekazywać informacje o czyichś lokalizatorach? Wystarczy, aby była to aplikacja, którą i tak niemal każdy ma w swoim telefonie. Jak pokazało małe śledztwo Norberta Cały z iMagazine, Notinote należy do grupy Primesoft Polska, która jest właścicielem Yanosika.
Tak, tego Yanosika, bez którego chyba żaden polski kierowca nie wybiera się w trasę swoim samochodem. Dzięki temu każdy właściciel z zainstalowanym Yanosikiem staje się także „transmiterem” lokalizacji zagubionych lokalizatorów w jego pobliżu.
Jak to działa w praktyce?
Lokalizator korzysta z modułu GPS naszego smartfonu. Dzięki temu „wie” gdzie się znajduje. W chwili, gdy utraci połączenie z telefonem np. gdy wychodzimy z domu bez portfela, w którym jest notiOne, oznaczane jest miejsce, w którym po raz ostatni lokalizator był w zasięgu.
Ponadto, gdy nawiąże komunikację z przypadkowym smartfonem osoby, która posiada zainstalowaną jedną ze współpracujących aplikacji, również zgłosi swoją lokalizację.
Jest jeszcze tryb alarmu, który będzie idealny dla osób często zapominających zabrać klucze czy portfel, gdy wychodzą z domu czy pracy. Po jego włączeniu, jeżeli tylko notiOne oddali się za bardzo od smartfonu, otrzymamy powiadomienie z dźwiękiem alarmowym by się wrócić.
Co jednak zrobić, gdy dzięki powiadomieniu wiemy, że zapomnieliśmy powiedzmy kluczy, ale wracamy, a i tak nie wiemy, gdzie one leżą?
Programiści notiOne znaleźli sposób i na to. Wybierając funkcję „Znajdź mnie” uruchamiamy skaner, który na wyświetlonym radarze pokaże nam czy zbliżamy się z naszym telefonem do zguby czy oddalamy. W ten sposób bardzo łatwo znaleźć to czego szukamy.
Co warto zabezpieczyć notiOne?
Przede wszystkim klucze od domu czy od samochodu. Dobrym rozwiązaniem może być użycie go do zabezpieczenia portfela.
Mając psa czy nawet kota, warto na obroży założyć mu lokalizator. Jeżeli ucieknie nam i się zagubi, jego znalezienie będzie znacznie łatwiejsze niż bez lokalizatora. Ja zabezpieczyłem rower instalując lokalizator dyskretnie pod siodełkiem.
Jak zginie, to przynajmniej, gdy nowy właściciel wybierze się w przejażdżkę, będzie mi i policji łatwiej go namierzyć.
Czego mi brakuje?
Miałem w swoim ręku wiele różnych lokalizatorów. Jedne były gorsze, inne lepsze. Największy zarzut wobec lokalizatora to brak wymiennej baterii. Tak było w przypadku Tile, choć z tego co się teraz orientuję producent tego jednego z pierwszych nadajników bluetooth wprowadził do sprzedaży wersje z wymienną baterią.
Te lepsze poza funkcjami lokalizacyjnymi oferowały funkcje dodatkowe jak na przykład lokalizowanie telefonu za pomocą przycisku na lokalizatorze. Jego naciśniecie powodowało wywołanie dźwięku w telefonie, także przy ich wyciszeniu. Idealna sprawa dla bałaganiarzy, którzy nie zawsze wiedzą, gdzie leży ich smartfon. Niestety tej funkcji w notiOne nie znajdziemy.
Podobnie jak nie znajdziemy zdalnego spustu migawki aparatu. Jeżeli chcemy sobie zrobić zdjęcie stawiając telefon w pewnej odległości. Taką funkcję oferował Smart Finder od CSOP. Wystarczyło przycisnąć przycisk i zdjęcie zrobione. Bez proszenia przechodniów, kijków itd. Tego niestety również w notiOne nie ma. Kolejny brak to brak brzęczyka w samym lokalizatorze notiOne, który ułatwiałby znalezienie zguby pod sterta ubrań czy w szufladzie. Sam radar zasięgu, to trochę mało.
Jest natomiast migająca dioda LED widoczna w ciemności, gdy uruchomimy funkcję „Znajdź mnie” oraz dobrze pracująca aplikacja i funkcja lokalizowania dzięki przypadkowym osobom z potężną bazą ponad miliona użytkowników. To sprawia, że notiOne jest liderem na naszym rynku, a już na pewno jest produktem zapewniającym największe prawdopodobieństwo odnalezienia zguby.
Na koniec jeszcze jeden zarzut – brak możliwości zdalnego zalogowania się do konta spoza urządzenia mobilnego z aplikacją. Powinna być możliwość wejścia na konto przez przeglądarkę. Jeżeli utracę torbę z telefonem, to co mi po lokalizatorze, którego nie będę mógł zlokalizować bez innego telefonu?
Podsumowując
notiOne to bardzo dobry lokalizator. I tylko tyle. Z drugiej strony trzeba powiedzieć, że aż tyle, bo w końcu dla funkcji lokalizacyjnych i wysokiej skuteczności tego typu urządzenie jest kupowana.
Trzeba przyznać, że funkcja namierzania za pomocą przypadkowo mijanych telefonów w okolicy lokalizatora z bazą użytkowników tak popularnej aplikacji jak Yanosik to coś, co powinno decydować o wyborze tego, a nie innego lokalizatora Bluetooth. Niewielkie rozmiary oraz możliwość kupienia wersji z zawieszką lub opaską na rękę, to tylko dodatki, które podwyższają wartość tego produktu. Jak dla mnie super.
Recenzja notiOne – lokalizator, dzięki któremu znajdziesz zgubę, nawet wiele kilometrów od domu
Zalety | Wady |
---|---|
Zalety
| Wady
|