„Nie gloryfikujmy Mac OS” Rozmawiamy z Jakubem Kaźmierczykiem, zawodowym fotografem i miłośnikiem ekosystemu Apple
Jakub Kaźmierczyk – fotograf, bloger i redaktor. Na co dzień realizuje liczne sesje zdjęciowe – nie straszne mu kulinaria, wnętrza czy zdjęcia biznesowe. Jest autorem licznych poradników o fotografii, jak również jednej z największych w Polsce baz wideoporadników o postprodukcji zdjęć. Po pracy spełnia się w sesjach portretowych, kocha podróżować. Jest zakręcony na punkcie gadżetów technologicznych i uwielbia dobrą kuchnię. Twierdzi, że fotografia to najlepsze, czym można się zająć – w końcu łączy się pasję z pracą. Ambasador firmy Olympus i influencer WD. Miłośnik ekosystemu Apple.
– Co było pierwsze? Miłość do Apple czy do fotografii?
– Muszę przyznać, że ani jedno ani drugie, choć jeśli chodzi o chronologię, to fotografią zainteresowałem się później, niż miałem pierwszego iPhone’a. Z racji wieku moim pierwszym smartfonem był model 3G i byłem wtedy na początku studiów. Pamiętam, że bardzo chciałem go mieć, a że kosztował majątek, to i bardzo długo odkładałem na niego pieniądze. Z dystrybucją też w wtedy było w Polsce tak sobie, starałem się go kupić jak byłem z rodzicami na wakacjach w Hiszpanii, choć ostatecznie poradziłem sobie inaczej. Jednak to nie zalety iOS, o których dopiero się później przekonałem, stały za moją decyzją. Przede wszystkim od zawsze byłem gadżeciarzem.
Na iPhone’y w tamtych czasach się czekało, je się zdobywało, a nie szło do salonu i się kupowało. Ta otoczka bardzo mi się spodobała i stąd podjąłem decyzję o zakupie. Drugim z powodów było to, że moi koledzy z roku kupowali sobie Samsunga Omnię, czy HTC Touch Diamond, które były modne. Ale nie wyjątkowe, a iPhone wyjątkowy był. I proszę zobaczyć, kto dziś pamięta Omnię, a iPhone pozostał iPhonem. Jaki był model 3G każdy, albo prawie każdy pamięta, ale był to w tamtych czasach rarytas i to nie najtańszy. Miał do tego bardzo sprawnie działający internet bezprzewodowy. A zapamiętałem to, bo większość moich znajomych z roku korzystała z niego, żeby zapisać się na zajęcia. To już były czasy, gdy nie zapisywało się w sekretariacie, a właśnie przez sieć. W przeciwieństwie do nich nie chodziłem na uczelnię z komputerem, a miałem takie same możliwości, jak wszyscy, tylko nie musiałem dźwigać dużego urządzenia.
– I wtedy zaczął się Twój romans z iOS?
– Romans z iOS zaczął się wtedy, kiedy na poważnie zainteresowałem się fotografią. Też w trakcie studiów, ale już pod ich koniec. Z tym wiąże się zresztą pewna historia. Jak każdy korzystałem z komputera z systemem Windows, choć z ciekawości kupiłem sobie MacBooka PRO. Korzystałem z Outlooka i chciałem wrzucić do stopki logo. W Outlooku oczywiście można to zrobić, ale wiąże się to ze sporą gimnastyką, przeklejaniem kodu HTML i w ogóle z wykonywaniem wielu moim zdaniem zbędnych czynności. Chciałem to samo zrobić na MacBooku. Zrobiłem to, co w Windowsie. Nic z tego. Zacząłem kombinować metodą prób i błędów, ale skończyło się to niepowodzeniem. Zrezygnowany skorzystałem z wyszukiwarki. Odpowiedź jaką dostałem mnie lekko zszokowała – wystarczyło zdjęcie przeciągnąć do treści maila. I rzeczywiście tyle wystarczyło.
Od tamtej pory odkryłem, jaki iOS jest prosty, logiczny i łatwy w obsłudze. I nie trzeba się go jakoś specjalnie uczyć. Wtedy postanowiłem ostatecznie zostać przy tym systemie operacyjnym. Pojawił się iPad, choć tak naprawdę dziś z niego prawie nie korzystam, chyba, że do słuchania muzyki. Mam MacBooka Retina 13 cali, oraz iMaca 27 cali z monitorem graficznym Eizo CG277. Musiałem go dokupić, gdyż obecnie zawodowo zajmuje się fotografią i choć urządzenia od Apple mają bardzo dobre wyświetlacze, to dla są mimo wszystko niewystarczające, szczególnie jeśli chodzi o obróbkę zdjęć. Z tego samego powodu musiałem komputery trochę podrasować, dołożyłem dyski SSD. Moim zdaniem program Adobe też działa na Macu dużo lepiej. OS X ma dużo więcej możliwości i jest łatwiejszy w obsłudze, dlatego powrotu do Windowsa nie planuję.
– A jakieś inne urządzenia z ekosystemu Apple? Np. Applewatch?
– Nie, Applewatch zdecydowanie nie. Tylko dla samych powiadomień nie miałbym ochoty go trzymać. Oprócz robienia zdjęć prowadzę swój fanpage, na którym udzielam porad początkującym miłośnikom fotografii. Od najprostszych trików przy robieniu fotek, po to, jaki obiektyw wybrać. W efekcie codziennie odzywa się do mnie 8-10 osób z takimi problemami. Z serwisami społecznościowymi jest jeszcze gorzej. Jednym z moich zajęć jest prowadzenie szkoleń i seminariów, w których często uczestniczy nawet 120 osób.
Bardzo wiele z nich znajduje potem mój profil na Facebooku i wysyła pytania, które lądują w folderze Inne, albo w ogóle wysyła mi zaproszenie do kontaktów, żeby tak mi zadawać pytania, choć preferuję przez fanpage. Tak, czy inaczej dostawałbym permanentnie powiadomienia i niczym innym bym się nie zajmował. Mój numer komórkowy nie jest tajemnicą, więc wychodzę z założenia, że jeśli ktoś ma do mnie pilną sprawę, to zadzwoni, natomiast jeśli wybiera kontakt drogą mailową, albo przez Messengera, to na odpowiedź może zaczekać do czasu, aż będę luźniejszy czasowo. Powiadomienia o tym dostawać nie muszę.
– Dobra, to Applewatch mamy z głowy. A jakieś inne gadżety, które oferuje firma? Zarządzanie muzyką, światłem itd.?
– Jestem gadżeciarzem, ale nie aż takim. W zasadzie korzystam tylko z kamerki zainstalowanej w domu. W związku ze swoją pracą bardzo często wyjeżdżam i dzięki temu mam kontrolę nad tym, czy nikt niepożądany nie włamał mi się do domu. Bo mieszkam sam. Wiem także, czy mój kot nie siada na stole, bo mu nie wolno. Ale jak zostaje w domu to czasem tak robi i nie wie, że to widzę. Innych rzeczy w domu nie potrzebuję, bo – tak jak mówiłem – zbyt często mnie w nim nie ma.
– A w czym iOS Ci się przydaje w pracy?
– Sporo rzeczy w iOS/OS X mi się przydaje, ale mogę wyróżnić trzy. Po pierwsze Time Machine. Tworzenie kopii zapasowych w pracy fotografa to rzecz nieodzowna. I nie chodzi o to, że utraconych zdjęć się nie odzyska, ale można zrobić kolejne. Oczywiście, że można, ale niektórych ujęć nie da się w taki sam sposób odtworzyć, więc o te, na których nam najbardziej zależy, trzeba dbać. W OS X bardzo podoba mi się to, że backup robi się praktycznie automatycznie, ja się tym w ogóle nie muszę zajmować, to się tworzy w tle w czasie, w którym ja zajmuję się czymś innym. Druga rzecz jest z tym ściśle powiązana – możliwość odtworzenia systemu operacyjnego. Tu podam przykład.
Pojechałem na targi do Łodzi i w hotelu instalowałem sterowniki do drukarki. I komputer mi padł, po prostu umarł, musiałem stawiać system od nowa. Zajęło to chyba 3 godziny, ale został on przywrócony do stanu sprzed awarii. Nie tylko nie utraciłem plików, ale Photoshop otworzył się łącznie ze zdjęciem obrobionym do połowy – dokładnie do takiego stanu, kiedy wychodziłem z domu. Trzecią zaletą jest ta już ściśle powiązana z moim zawodem, czyli zarządzanie kolorem. W Windowsie też istnieje taka możliwość, ale tylko w aplikacjach do obrabiania zdjęć, kiedy korzystamy z innych za każdym razem trzeba od nowa kalibrować ekran. W OS X zarządzanie kolorem to opcja dostępna w całym systemie operacyjnym i jest to dla mnie dużo wygodniejsze.
– Często zmieniasz iPhone’y?
– Wbrew pozorom nie aż tak często, jakby się mogło wydawać. Co drugi, trzeci model. Obecnie mam iPhone’a 6 i chcę go wymienić na nowy, bo po trzech latach solidnej eksploatacji po prostu się zużyła bateria. Muszę go ładować czasami 2 razy na dobę, co mi niekoniecznie pasuje. Nie mam potrzeby kupowania za każdym razem nowego modelu wtedy, kiedy pojawia się na rynku. Miałem przez moment iPhone’a 7 Plus i wielkiej różnicy między nim, a swoim modelem nie widziałem.
Obecnie czekam na model X, gdyż będzie miał nowy system operacyjny, a to jest zmiana, która mnie interesuje. Natomiast nie gloryfikujmy OS X. Spotykałem się z opiniami, jaki ten system operacyjny jest wspaniały, a Windows, czy Android jest zły. Nie przesadzajmy, w obu moich komputerach system OS X padł, Android i Windows może nie są idealne, ale nie są też jakieś złe. A swój obecny smartfon oddam mamie. Nie będę go sprzedawał, choć wiem, że iPhone’y trzymają cenę.
– Dziękuję za rozmowę
BIO
Jakub Kaźmierczyk – fotograf, bloger i redaktor. Na co dzień realizuje liczne sesje zdjęciowe – nie straszne mu kulinaria, wnętrza czy zdjęcia biznesowe. Jest autorem licznych poradników o fotografii, jak również jednej z największych w Polsce baz wideoporadników o postprodukcji zdjęć. Po pracy spełnia się w sesjach portretowych, kocha podróżować. Jest zakręcony na punkcie gadżetów technologicznych i uwielbia dobrą kuchnię. Twierdzi, że fotografia to najlepsze, czym można się zająć – w końcu łączy się pasję z pracą. Ambasador firmy Olympus i influencer WD. Miłośnik ekosystemu Apple.