Recenzja wagi Fitbit Aria 2 – następca w końcu pozbawiony wad poprzednika
8 lat od premiery. 4 lata od mojej recenzji. Tyle czasu zajęło Fitbit’owi opracowanie nowego modelu ich inteligentnej wagi łazienkowej Aria 2. Choć słowo „nowego” zostało tu użyte mocno nad wyrost, bo urządzenie w zasadzie różni się od poprzednika wyłącznie kilkoma szczegółami, to należy przyznać, że są to szczegóły istotne i wpływające na komfort użytkowania.
Mając okazję recenzowania wielu różnych wag internetowych podpiętych do sieci, muszę przyznać, że tę od Fitbit lubię najbardziej i tej również używam prywatnie. Urządzenie nie tylko wygląda na solidne, potrafi mierzyć wszystkie najważniejsze parametry składu ciała, ale przy tym bezbłędnie rozpoznać nawet 8 różnych osób i archiwizować wskazania wagi na ich indywidualnych kontach w platformie Fitbit. Jednak jak przeczytacie w archiwalnej recenzji wagi Fitbit Aria,nie ma róży bez kolców. Pod adresem starego modelu najwięcej inwektyw można było rzucać w kierunku procesu parowania urządzenia z domową siecią WiFi.
Jako że pamięć mam dobrą, ale krótką dla testu zresetowałem ustawienia mojej Arii i spróbowałem przejść proces parowania wagi z internetem dla porównania procesu w nowym modelu. I co? I moja prywatna Aria już prawie dwa tygodnie stoi nie sparowana, bo za Chiny Ludowe nie mogę sią skomunikować z wykrytą siecią domową. No po prostu dramat…
W przypadku Fitbit Aria 2 parowanie to kaszka z mleczkiem. W podstawie znajduje się przycisk do parowania, a sam proces jest porównywalny z dodawaniem dowolnego urządzenia Bluetooth. Trwa krótko i nie wymaga żadnego zaangażowania. W zasadzie wszystko dzieje się samo, tak jak powinno się dziać w modelu sprzed 8 lat.
Sam system parowania wagi to nie jedyna nowość. Nowością jest również wyświetlacz o znacznie wyższej rozdzielczości niż u poprzednika. Choć wciąż jest to ekran monochromatyczny, to producent zdecydował o odwróconej polaryzacji ekranu, dzięki czemu waga wyświetla ciemne tło z jasnymi napisami i tu uwaga nowość – piktogramami.
Piktogramy pozwalają przypisać domownikom wybraną ikonę. Ikon jest kilka, wciąż wykrywanych może być 8 osób, a do każdej można przypisać na przykład misia. Jest to o wiele lepsze rozwiązanie niż dotychczas stosowane w postaci inicjałów złożonych z 3 znaków. Ikonę oczywiście można zmieniać w dowolnym momencie.
Wizualnie na pierwszy rzut oka waga nie różni się niczym szczególnym. Jednak, kiedy mamy możliwość porównania dwóch obok stojących, to łatwo zauważyć, że w nowym modelu narożniki są mniej ścięte, a sama waga ma czarny ekran, gdy jest wyłączony, a stara jasny. Natomiast obie mają białe podświetlenie, które zapala się w chwili, gdy staniemy na urządzeniu.
Waga ocenia naszą masę ciała bardzo precyzyjnie, do jednego miejsca po przecinku. Ponadto pozwala mierzyć zawartość tłuszczu w ciele i z algorytmu wylicza wskaźnik BMI (należy podać prawidłowy wzrost w profilu Fitbit). Oczywiście są na rynku urządzenia jeszcze bardziej funkcjonalne, pozwalające na wyświetlenie innych parametrów, jak zawartość kośćca w ciele czy zawartość wody w organizmie.
Jednak po pierwsze uzyskanie realnych wartości tych parametrów na podstawie impedancji impulsu generowanego przez elektrody w wadze jest obarczone sporym błędem, a ich wyliczanie z algorytmu to już w ogóle fantazja i science-fiction. Dlatego też parametry monitorowane i archiwizowane przez Arię, to wiedza mająca oparcie w rzeczywistości. Nie fikcja.
Oczywiście Aria działa w ekosystemie Fitbit, dlatego też na pulpicie aplikacji będziemy mieli wyświetlone informacje nie tylko z pomiarów naszej wagi, ale także tętno z opaski HR Fitbit i wiele innych. Dziwni natomiast wciąż brak współpracy z HelathKit Apple i aplikacją Zdrowie. Czy to jedynie chęć konkurowania z rozwiązaniem Apple czy wyłącznie obrona przed wchłonięciem tego co wypracował sobie przez lata Fitbit przez agregator wskazań Apple? Trudno powiedzieć.
W mojej ocenie, niezależenie od tego jaki jest powód opierania się przed dodaniem wsparcia dla HealthKit w aplikacji Fitbit, to jest on bezcelowy, gdyż w AppStore znajdziemy aplikacje potrafiąca wyciągnąć pomiary z chmury Fitbit i przesłanie ich do aplikacji Zdrowie. Niestety jest to apka płatna…
Brak współpracy z aplikacją Apple nie oznacza wcale, że Fitbit w ogóle jest zamknięty na wszystko i wszystkich. Bynajmniej! Jest to producent urządzeń fitness i wearables, który może się pochwalić chyba największą bazą aplikacji i platform na świecie, które są zgodne z chmurą Fitbit.
Aktualną listę aplikacji zgodnych z Fitbit znajdziemy w aplikacji i na stronie Fitbit. Wśród nich Endemondo, MapMyRun, Waterlogged, FitTrap i wiele, wiele innych. Dużą zaletą jest także dostęp do aplikacji Fitbit Coach, która razem z systemem motywacyjnym w aplikacji na prawdę może pomóc schudnąć.
Podsumowując o Fitbit Aria 2
Jeżeli regularnie czytacie moje recenzje lub chociaż czytaliście jakieś innych produktów Fitbit, dobrze wiecie, że bardzo lubię produkty tej marki. One są dobrze wykonane, mają intuicyjne rozwiązania i interfejsy, są solidne i w zasadzie jako jedyne, no może jeszcze razem z Garminem są w stanie w jakiś sposób konkurować z Apple (choćby na polu smartwatchów i monitorów aktywności fizycznej). Nie mniej jednak skupiając się wyłącznie na wadze Fitbit Aria 2, to jej upgrade można porównać do ostatniej premiery iPhone’a XS, który zastąpił model X.
Nowy iPhone jest świetny, ale poprzedni był też świetny, a różnice między nimi choć są, to są to zmiany nie warte zmian. Owszem Aria 2 to świetna waga, podobnie jak świetna była pierwsza generacja Arii. Owszem nowości zaoferowane przez producenta to krok do przodu.
Szczególnie system parowania z siecią w dwójce w porównaniu do jedynki to niebo, a ziemią. Jednak należy mieć na uwadze, że wagę parujemy w zasadzie tylko raz tuz po wyjęciu z pudełka i chyba już nigdy więcej z parowania korzystać nie będziemy. Owszem ekran wyświetlający piktogramy jest wporzo, ale nie wnosi nic poza piktogramami, które w przypadku takiego urządzenia jak waga łazienkowa są mi po prostu zbędne.
Dlatego też mając Arię pierwszej generacji, sparowaną i sprawną nie zastanawiaj się nad jej wymianą w ramach świątecznego prezentu w grudniu. Natomiast jeżeli nie posiadasz jeszcze inteligentnej wagi łazienkowej lub w ogóle żadnej wagi łazienkowej, w mojej ocenie Aria powinna być pierwszym wyborem, pod warunkiem, że przełkniemy jej cenę w okolicach 500 złotych.
Zalety | Wady |
---|---|
Zalety
| Wady
|