Recenzja oświetlenia Philips Hue Starter Kit E27 sterowanego z iPhone
Recenzja oświetlenia Philips Hue Starter Kit E27 sterowanego z iPhone

Recenzja oświetlenia Philips Hue Starter Kit E27 sterowanego z iPhone

0

Pamiętam, jak boom na iPhone’a dopiero się rodził, a Philips Hue był jednym z pierwszych gadżetów z kategorii „appcesories”, które umożliwia sterowanie żarówkami z poziomu aplikacji na smartfonie. Od tego czasu minęło wiele lat, a ja jednak dopiero teraz mogłem się przekonać o wyższości Hue nad innymi sterowanymi żarówkami na własnej skórze.

Pakiet startowy Hue zawiera trzy żarówki z gwintem E27, mostek łączący żarówki komunikujące się w standardzie ZigBee z nasza siecią internetową, a także kontroler umożliwiający nie tylko włączanie i wyłącznie światła, ale także sterowanie jego natężeniem. Hue jest najbardziej popularnym rozwiązaniem inteligentnego oświetlenia na świecie, choć nie jedynym. Na naszych łamach mogliście już przeczytać recenzje takich rozwiązań jak MiLight czy Koogeek. Jednak to dopiero Hue pokazało mi swoją wyższość nad konkurencją. Ale od początku.

Popularność Hue przekłada się na bogate portfolio partnerów współpracujących. Dzięki temu oświetleniem Philipsa możemy zarządzać nie tylko za pomocą dedykowanych kontrolerów i aplikacji, ale szeregu aplikacji firm trzecich czy nawet całych rozwiązań automatyki budynkowej. Hue można także używać razem z asystentami głosowymi Siri, Amazon Alexa, Google Assistant czy Cortana, a także z popularnym serwisem automatyzującym IFTTT.

Instalujemy Philips Hue 

Już sam zakup zestawu startowego pozwala wprowadzić nieco inteligencji w oświetleniu domu. Aż trzy solidne żarówki ledowe oferujące klasę zużycia energii A+, mostek z okablowaniem i kontrole pozwalają oświetlić przynajmniej jedno pomieszczenie w domu. Koszt zestawu to około 600-800 złotych.

Choć na pierwszy rzut oka kwota ta może się wydawać dość wygórowana, to przez wzgląd na jakość żarówek, a także znajdującego się w zestawie urządzenia centralnego i kontrolera trzeba przyznać, że wcale nie jest wysoka. Jeden mostek z zestawu potrafi obsłużyć do 50 źródeł światła, tak więc wystarczy już tylko do niego dokupować żarówki by cieszyć się w pełni inteligentnym oświetleniem Hue.

Mostek, czyli taką małą centralkę sterująca podpinamy do gniazdka zasilania i naszego routera. Kabelek w zestawie jest krótki, tak więc albo wpinamy mostek blisko niego, albo musimy się uzbroić we własny kabel typu skrętka. ZigBee jest dość sprawnym standardem komunikacyjnym, który oferuje zasięg do 100 metrów. Spokojnie więc uda się zarządzać oświetleniem w całym domu za pomocą tylko tej jednej centrali.

Żarówki i inne urządzenia Hue dodajemy za pomocą aplikacji Hue na smartfony. Wystarczy przepisać z urządzenia jego numer seryjny lub skorzystać z funkcji samodzielnego wyszukiwania. Jednak tu zaznaczę, że jeżeli przepiszemy numer seryjny, to dodanie nowego światła przebiegnie bezproblemowo, natomiast wyszukiwanie nie zawsze znajduje nowy produkt.

Żarówki możemy grupować. Można na przykład utworzyć pomieszczenia w domu i jednym dotknięciem ikony pomieszczenia zapalać wszystkie światła na raz. Tu też warte odnotowania są asocjacje, których w wielu rozwiązaniach inteligentnego oświetlenia brakuje. Możemy na przykład zapalać żarówki podłączane do różnych źródeł światła, tworzyć sceny i po prostu bawić się tym światłem.

Przycisk ścienny

Przycisk ścienny, który otrzymujemy w zestawie, to coś co szczególnie mi się spodobało. Przede wszystkim przycisk ścienny jest bezprzewodowy. Nie jesteśmy więc ograniczeni do puszki podtynkowej, w której przewidziano miejsce na klawisz ścienny. Ba, nie musimy w ogóle takiej puszki mieć. Wystarczy zamocować w dowolnym miejscu przycisk by móc sterować światłem.

To jednak nie wszystko. Przycisk ścienny to tak naprawdę pilot ukryty w ramce mocowanej do ściany. Oznacza to, że możemy z tego urządzenia korzystać jak z tradycyjnego klawisza na ścianie, ale także jak z pilota, który trzyma się ramki na magnesie zabierając go na kanapę i sterując intensywnością i działaniem światła. Świetny pomysł!

Pilot jest urządzeniem programowalnym. Możemy wybrać dla niego działania pozwalające nie tylko uruchamiać i wyłączać światła, ale także dzięki rozpoznawaniu ilości naciśnień, także uruchamiania scen czy sterowania intensywnością świecenia. Pilot rozpoznaje do pięciu naciśnień przycisku z rzędu.

Żarówki

W zestawie znajdziemy trzy żarówki z gwintem E27. Żarówki w odróżnieniu od tradycyjnych mają mleczne, plastikowe kopułki. Źródłem światła są tu bardzo jasne diody LED RGBW, które nie tylko są bardzo energooszczędne, ale przy tym nie wydzielają w zasadzie żadnego ciepła. W związku z tym można było pokusić się o plastikowe, bezpieczne kopułki, które nie rozbiją się. Pierwsze co się samo nasuwa na myśl – bezpieczne do lampki dziecka. Z taką żarówką nie zrobi sobie krzywdy.

W związku z tym, że zastosowano tu diody LED RGBW, możemy za pomocą tych żarówek wyczarować sobie światło o dowolnym nie tylko odcieniu, ale także barwie. 16 milionów kolorów – co najmniej tyle barw możemy uzyskać z żarówek Philips Hue.

Zapytacie – po co tyle kolorów w żarówce, służącej oświetleniu pomieszczeń. Przecież i tak skorzystamy najwyżej z kilku. Do oświetlenia salonu czy sypialni owszem tak, jednak Philips Hue, to nie tylko światło. To także element pozwalający kreować scenerię dla domowej rozrywki.

Zapewne wielu z Was kojarzy system Ambilight z telewizorów Philips. To jeden z tych gadżetów, dla których wiele osób wybrało właśnie telewizor Philipsa, a nie żaden inny. Ambilight to oświetlenie RGBW wmontowane w plecy telewizora, które aktywnie podświetla nam ścianę w zgodzie z tym, co wyświetla się na ekranie telewizora potęgując doznania z widzianego obrazu.

Wygląda to świetnie. Jeżeli jednak nie macie telewizora z Ambilight, ale macie oświetlenie Philips Hue, możecie skorzystać z namiastki tego rozwiązania. Służy do tego funkcja Obszar rozrywki.

Pozwala on osadzić w planie pomieszczenia źródła światła Hue, a te następnie wykorzystać do aktywnego oświetlenia pomieszczenia podczas filmowego seansu czy oglądania teledysków.

Ponadto zewnętrzne aplikacje z AppStore pozwalają połączyć oświetlenie Hue na przykład z aplikacją Spotify. Odtwarzając muzykę ze Spotify oświetlenie może dopasować się do muzyki i mamy salę koncertową we własnym domu.

Automatyka Hue

Bogate funkcje dodatkowe to znak rozpoznawczy Hue. Zacznijmy od Rutynowych czynności. Codziennie przecież korzystamy ze światła wieczorem, gdy zapada zmrok i rano, gdy szczególnie zimową porą wstając rano do pracy musimy jeszcze palić światło.

Rutynowe czynności to ułatwiają. Możemy zaprogramować Hue tak, aby samo zapalało światło na pobudkę oraz wieczorem. Możemy zaprogramować światło tak, aby zapaliło się za ustawioną iloś czasu.

Co więcej możemy ustawić system tak, aby gasił wszystkie światła w domu, gdy z niego wyjdziemy. Aplikacja będzie wtedy za pomocą GPS sprawdzać, gdzie się znajdujemy i jeżeli będziemy poza obszarem domu, zgasić światło. Idealne rozwiązanie dla zapominalskich.

Sceny

Od tego jakie światło nam towarzyszy zależy to czy wypoczywamy, szybko się męczymy, a nawet czy przyswajamy wiedzę podczas nauki.

Spróbujcie na przykład odpocząć przy jaskrawym białym świetle. No nie da się. Dlatego Hue stworzyło całą paletę scen, którym nadał przy tym bardzo wyszukane nazwy jak Wiosenny kwiat czy tropikalny zmierzch. Są też światła do czytania i nauki, odpoczynku czy nawet snu.

Podsumowując o Philips Hue Starter Kit E27

Hue to naprawdę rozwiązanie na wysokim poziomie jakościowym i funkcjonalnym. Owszem, nie jest to najtańsze rozwiązanie sterowanych ze smartfonu żarówek. Pamiętajmy jednak, że Hue nie tylko świecą. Hue także oferują funkcję ściemniania bez dodatkowego ściemniacza, zdalnego sterowania, asocjacji i automatyki. Przy tym pozwalają się sterować tradycyjnie za pomocą bezprzewodowych klawiszy ściennych i aplikacji. Hue Starter Pack chyba już ze mną zostanie na stałe.

5/5 - (1)
ZaletyWady

Zalety

  • Wysoka jakość wykonania
  • Łatwa instalacja i użycie
  • Ogromne możliwości personalizacji
  • Współpraca z ogromem rozwiązań firm trzecich

Wady

  • Brak
Michał Gruszka Jestem twórcą i założycielem APPLEMOBILE. Byłem dziennikarzem technologicznym i redaktorem w czasach, gdy prasa była głównym źródłem informacji. Dziś, oddany pasji pisania, tworzę głównie dla własnej przyjemności. Krytyczny fan Apple.

SKOMENTUJ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *