Apple Watch? Chcę go mieć!
Nie jest ani rewolucją na rynku smart watch?ów, ani dobrą ewolucją tradycyjnego zegarka. Pod jego adresem padło po konferencji sporo tych samych zarzutów, co pół roku temu, gdy Apple pierwszy raz pokazało ten produkt. Dla mnie nie jest biżuterią, nie jest zbyt praktyczny, ale chcę go mieć – choć ani Apple, ani ja sam do końca nie wiemy po co mi on.
Apple Watch? Chcę go mieć!
Apple Watch miał być wisienką ostatniej konferencji w Yerba Buena Center for the Art w San Francisco. Jednak zanim Tim Cook nam o nim opowiedział, zaczął dość przewrotnie odgrzewając zimnego kotleta, jakim niewątpliwie jest AppleTV – przystawka typu set-top-box, za pomocą której możemy korzystać z całych zasobów multimedialnych znajdujących się w naszych urządzeniach Apple oraz sklepie iTunes. Nie od dziś wiadomo, że poza kilkoma krajami, możliwości AppleTV są mocno ograniczone, szczególnie tej trzeciej generacji, której nie można obecnie poddać jailbreakowi, który znacząco zwiększa funkcjonalność urządzenia. Z tego powodu ATV 3G jest dużo mniej popularne niż jego poprzednia generacja. Możliwe, że to z tego powodu zarząd Apple podjął decyzję o obniżce ceny zakupu tego i tak już dziś taniego sprzętu z 99 do 69 dolarów (polska cena 349 złotych). To rzeczywiście niewiele, dla kogoś, kto faktycznie ma z czego korzystać w tym urządzeniu. Apple TV jest przez firmę z Cupertino traktowane jest trochę po macoszemu. Raz na jakiś czas ktoś sobie o nim przypomina i wdraża jakieś mniej lub bardziej ważne funkcje. Tym raz przypominano w kontekście współpracy z HBO, która to zaowocowała pojawieniem się usługi HBO Now. W ramach miesięcznego abonamentu wynoszącego niespełna 15 dolców, właściciele ATV będą mogli otrzymać dostęp do premier HBO w wcześniej i w dowolnej chwili. Fajne, ale nie z perspektywy polskiego klienta. Dlatego zazdrościmy i zamykamy temat ATV. W między czasie pojawiły się statystyki, gdzie ujawniono sprzedaż Apple TV – 25 milionów (sporo! myślałem, że będzie ich mniej), iPhone?ów – 700 milionów (!) oraz pochwalono się całkiem niezłym przyjęciem CarPlay i zapowiedzeniem kolejnych 40 modeli samochodów, które trafią na rynek z tym systemem multimedialnym na pokładzie. Nudy.
Apple w trosce o zdrowie
Powiew świeżości można było poczuć dopiero po przedstawieniu nowej usługi, albo inaczej mówiąc otwartego programowego narzędzia, dostępnego na zasadach open source o nazwie ResearchKit. ResearchKit to oprogramowanie pozwalające różnym instytucjom medycznym, w tym również uniwersytetom na tworzenie rozwiązań programowych, pozwalających na bezpośredni kontakt z lekarzem w sposób zdalny za pomocą telefonu i odpowiednich apek.
Odpowiednie programy pozwolą na dokonanie prostych testów medycznych, które pozwolą określić stan naszego zdrowia. Co ważne, informacje w żaden sposób mają nie być przechowywane i przetwarzane przez Apple. Dostęp do nich mamy mieć tylko my lokalnie, oraz wybrany przez nas lekarz. Interesująca inicjatywa. Nie mam jednak pewności czy znajdzie się na tyle dużo chętnych osób na korzystanie z niej, aby poważne instytucje się faktycznie tym zainteresowały.
MacBook skradł efekt wow Watch?owi?
Nie Air, nie Pro – choć te też przez chwile przewinęły się na prezentacyjnych slajdach w kontekście aktualizacji ich podzespołów, ale zwykły MacBook, którego przez chwile w ofercie Apple zabrakło. Nowy MacBook to komputer kontrowersyjny, ale również na swój sposób innowacyjny. Wnosząc go na scenę Tim Cook zrobił to niemal tak samo, jak kilka lat temu Steve Jobs, kiedy na scenę wnosił nowego MacBook?a Air.
Jednak wtedy prezentując notebooka tak cienkiego i poręcznego, kosztem pozbawienia go napędu optycznego i złącz wywołał bardzo burzliwą dyskusję pomiędzy zwolennikami, a przeciwnikami tego komputera. Dzisiaj, gdy ostatni kompakt wsadzałem do komputera 2 lata temu, a w powszechnym użyciu są pamięci masowe przypinane do kluczy czy karty pamięci microSD o pojemności 200 gigabajtów, która ostatnio w Barcelonie pokazał SanDisk, wykastrowanie mobilnego komputera z napędu czy wszystkich złączy na rzecz nowego typu USB-C oraz złącza JACK nie wydaje się być już tak bardzo niezrozumiałe, jak wtedy.
Nowy komputer dostępny jest w aluminiowej obudowie w trzech wersjach kolorystycznych, odpowiadających tym z iPhone’a czy iPada. Jest to urządzenie z 12 calowym ekranem, przeprojektowaną klawiaturą, której obsługa za sprawą motylkowych mechanizmów klawiszy ma być bardziej komfortowa, a nowy gładzik bardziej funkcjonalny i pozwalający zwiększyć naszą produktywność. Komputer wytrzyma cały boży dzień na jednym pełnym ładowaniu baterii i to pomimo doskonałego ekranu Retina, całkiem niezłego procesora Inter Core-M dostępnego w dwóch wersjach itd. (oraz jednej dodatkowej dostępnej tylko na zamówienie). Interesujący sprzęt, szczególnie z pozycji osób często przemieszczających się. Brak akcesoriów ze złączem USB-C przynajmniej na początku będzie wymagał zabierania ze sobą prócz komputera różnych przejściówek, jednak bardzo ciepłe przyjęcie go przez technologiczny światek pozwala myśleć, że komputer szybko zdobędzie rzeszę klientów, a co za tym idzie producenci równie ekspresowo zaczną dla nich produkować akcesoria już z USB-C.
Watch bez niespodzianek
No i przyszedł czas na zegarek? Niespodzianek nie było. Wygląd był znany. Funkcjonalność w większości również. Apple zapowiedziało trzy kolekcje – Watch Sport, Watch oraz Watch Edition. Wszystkie wyposażone są w te same podzespoły techniczne. Każdy jednak wyróżnia się od siebie stopem, którego użyto do wykonania koperty, zastosowanym szkłem, paskiem, wielkością i oczywiście ceną.
Najtańsza będzie edycja sportowa. Cena za poszczególny model będzie się wahać od 399 do 449 euro. Sportowe zegarki Apple wyposażone są w zwykłe, jednak wzmacniane szkło chroniące ekran, a ich koperta wykonana jest z aluminium.
Nadal drogo, znaczy lepsze
Dwadzieścia modeli wersji Watch dostępne będzie w przedziale od 649 do 1249 euro. O ile w przypadku wersji sportowej urządzenia różnią się od siebie tylko kolorem sportowego paska, o tyle w przypadku wersji Watch mamy do wyboru różne paski w tym skórzane, a także bransolety. Koperta tych czasomierzy wykonana jest ze stali, a ekran chroni bardzo odporne szkło szafirowe.
Najdroższe i wykonane z równie drogich materiałów będą zegarki Edition. Tu producent do wykonania koperty użył specjalnego, utwardzonego stopu 18K złota. Do wybory jest koperta o barwie złota żółtego oraz różowego. Wszystkie posiadają szkło szafirowe. Cena? Najtańszy model 11 tysięcy euro. Najdroższy aż 18 tysięcy euro, co przy cenie i tak nisko stojącej europejskiej waluty daje nam kwotę 73 tysięcy złotych. Bardzo dużo jak na gadżet. Sporo jak na zegarek, choć jasno trzeba stwierdzić, że są na rynku czasomierze wielokrotnie droższe, co w takim zestawieniu sprawia, że najdroższy Apple Watch to zaledwie średnia półka cenowa.
Zegarki w każdej edycji dostępne są w dwóch rozmiarach ekranu o przekątnej 38 i 42 mm. Wszystkie wyposażone zostały w 8 gigabajtów pamięci, jednak tylko 2 gigabajty będą mogły być wykorzystywane przez użytkownika. Możemy w nich przechowywać muzykę i zdjęcia. Watch do komunikacji ze smartfonem używa Bluetooth 4.0 LE. Ten sam sposób komunikacji można wykorzystać do podłączenia bezprzewodowych słuchawek do zegarka, by móc cieszyć się zapisaną w pamięci muzyką. Ten sam moduł, który jest układem z wykastrowaną programowo funkcjonalnością NFC, posłuży nam do płatności w ramach Apple Pay, a także do otwierania hotelowych drzwi w wynajętym pokoju itd.
Funkcjonalność zegarka przynajmniej na początku będzie dość ograniczona, podobnie jak to miało miejsce, gdy na rynku pojawił się pierwszy iPhone czy iPad. Dostępne będą podstawowe aplikacje informujące o pogodzie, kursie walut, informacjach sportowych, i oczywiście czasie. Możliwa będzie także komunikacja tekstowa (czytanie tekstu, odpowiadanie za pomocą głosowego nagrania lub poprzez dyktowanie treści), piktogramowa, a nawet głosowa, gdyż zegarek pozwala na prowadzenie połączeń głosowych za pomocą wbudowanego głośnika i mikrofonu. Na konferencji pokazano także kilka aplikacji firm zewnętrznych – między innymi Instagram. To właśnie programy firm trzecich będą kołem zamachowym rozwoju tego produktu.
Smart Watch Apple to również urządzenie mające wspomóc dbanie o dobre zdrowie i samopoczucie. Zegarek na bieżąco będzie monitorował nasza aktywność fizyczną, podpowiadał, gdy zbyt długo będziemy siedzieć w jednym miejscu, a nawet za pomocą odpowiednich sensorów, sprawdzi nasz puls. Przy okazji przedstawiania sportowej strony zegarka, wyszła pewna niepokojąca informacja, o której dyskutowano od dłuższego czasu – bateria. Podczas prezentacji pokazano film, której bohaterką była niejaka Christi na co dzień pomagającą biednym w Afryce, ale również aktywna biegaczka. Christi w filmowym materiale przebiegła półmaraton. To wystarczyło, by i ona i bateria zegarka stały się celem drwin hejterów – dlaczego Christi przebiegła tylko półmaraton, a nie cały? Bo na cały nie wystarczyłoby baterii w Apple Watch?
Tak, bateria to najprawdopodobniej największa wada tego urządzenia. Sam Tim Cook potwierdził, że zegarek trzeba będzie ładować każdego dnia. Jego akumulator wytrzyma zaledwie jeden dzień roboczy. Na pocieszenie tylko powiem, że Tim Cook budzi się o 3:30, a kładzie spać po 22:00. Można mieć więc nadzieję, że Cookowi chodziło o jego roboczy dzień.
Podsumowując?
Jeżeli tak jak się przewiduje zegarek wytrzyma do 18h na jednym pełnym ładowaniu, to przyznam szczerzę, że nie będzie mi to zbyt przeszkadzało. Na noc i tak zegarek ściągam. Nie wyobrażam sobie w nim spać. W tym czasie może się więc ładować. Bardziej niezrozumiałe może to być w kontekście monitorowania aktywności fizycznej za pomocą tego urządzenia. Różnego rodzaju opaski sprawdzające ile robimy kroków itd., co też robi Watch, nosimy nie ściągając ich nawet na noc, po to, aby ich wskazania odzwierciedlały jak najbardziej nasz faktyczny stan zdrowia, ilość ruchu a nawet snu (wiele z nich ma monitor snu w sobie). Wskazania Watcha będą przekłamane o czas, kiedy będziemy go ściągać z ręki, by podłączyć do niego ładowarkę. Ładowanie ma trwać około 2 godzin.
Kolejny raz zegarek będziemy ściągać na czas pływania, a nawet? kąpieli czy szybkiego prysznica. Niestety o ile sprzęt ten posiada certyfikat IPX7, określający odporność na kurz, zachlapania a nawet na zanurzenie do 1 metra na okres około 30 minut, to Cook podczas konferencji jasno powiedział, że nie jest to urządzenie wodoszczelne i nie zaleca się jego moczenia. Można się mocno spocić mając go na ręce, a nawet je później umyć nie ściągając czasomierza z nadgarstka. Kąpać już nie.
Czy Apple Watch jest ładny? Zdania są podzielone. Zarzuty, że inni producenci mają zegarki z ekranami okrągłymi są dla mnie nie trafione. Zdecydowanie wole czasomierze o kopercie prostokątnej. Lubię też duże i masywne. Mi się Watch podoba, nie jest to jednak estetyka biżuterii, jak każą nam o nim myśleć. Może zmienię zdanie, gdy zobaczę go na żywo. Jednak póki co, jest to dla mnie mimo wszystko jedynie interesująco wyglądający gadżet. Choć bardzo chcę go mieć, to przyznaje się, że dzisiaj nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie – po co mi on? Co gorsza, również samo Apple nie potrafi mi powiedzieć, dlaczego miałbym chcieć go mieć, co chyba zdarzyło się tej firmie po raz pierwszy. W Apple filozofia i użyteczność produktu zawsze stały na pierwszym miejscu. 1000 piosenek w iPodzie. iPhone i jego internet w kieszeni. iPad zmiażdżył kiepskie netbooki. A Apple Watch? Zegarek, który musisz ładować każdego dnia. Ot, taka innowacja? Tyle wiemy dzisiaj. Więcej zapewne będzie wiadomo po pierwszych testach recenzentów i klientów pod koniec kwietnia, gdyż w pierwszych krajach Apple Watch będzie można kupić już 24 kwietnia. Niestety po zakup Watcha najbliżej nam do Niemiec i Wielkiej Brytanii. Nie wiadomo kiedy urządzenie trafi do sprzedaży w Polsce.
Więcej na ten temat przeczytacie na www.t-mobile-trendy.pl