Recenzja Philips Hue Iris – lampa do dekorowania światłem
Ostatnio miałem okazję testować elementy systemu oświetlenia Philips Hue. Lampa Iris jest jednym z nich. Dzięki niej zbudujecie nastrój za pomocą dekorowania swoich pomieszczeń kolorowym światłem. Jak to działa w praktyce?Czy w ogóle Philips umie dobrze bawić i dekorować światłem? Według mnie, to najbardziej intuicyjny i sprawnie działający system oświetlenia inteligentnego na rynku. To prawda, nie jest najtańszy. Jednak z reguły, jeżeli coś jest dobre, to najczęściej nie najtańsze. Jeżeli Wy macie wątpliwości co do tego czy Philips zna się na inteligentnym oświetleniu, warto zobaczyć poniższy film pokazujący oświetlenie budynku tej firmy w Holandii.
Ja po obejrzeniu nie mam pytań. Oczywiście jedna lampa Iris nie pozwoli nam na uzyskanie takiego efektu jak na filmie, jednak pomoże w utworzeniu nastrojowego wnętrza czy do imprezy, wieczornego seansu filmowego czy romantycznej kolacji we dwoje.
Nie bez znaczenia jest poziomu rozbudowania naszego systemu oświetlenia. W końcu wszystkie punkty świetlne Hue potrafią ze sobą współpracować.
Skoro jesteśmy już przy punktach oświetlenia, przypomnę moje poprzednie recenzje, przeczytanie których znacznie rozjaśni Wam możliwości systemu, sposobu sterowania oraz dostępnych funkcji, gdyż w tej recenzji nie chciałbym tego ponownie powtarzać.
Recenzja oświetlenia Philips Hue Starter Kit E27 sterowanego z iPhone
Tak więc najpierw same wymagania
Potrzebny jest mostek Bridge, który można kupić osobno, ale najbardziej opłaca się w zestawie startowym – recenzja zestawu tutaj. Lampa Iris zasilana jest z gniazdka elektrycznego. W odróżnieniu od innej testowanej ostatnio lampy Hue Go, nie posiada wbudowanego akumulatora.
W mojej ocenie jej światło jest także mniej intensywne albo może po prostu mam takie wrażenie z powodu zaprojektowanego systemu rozpraszania światła na jak największą powierzchnię, zamiast jednej wąskiej, skupionej wiązki świetlnej.
Do zarządzania lampą potrzebujemy handheld z zainstalowaną aplikacją. Na pewno dostępna jest na urządzenia z iOS oraz Android. Nie doszukiwałem się czy na inne też, bo inne w zasadzie z każdym dniem co raz bardziej przestają się liczyć.
Trochę jak głośnik, który nie gra
Wygląd głośnika Iris albo Wam nie przypadnie do gustu, albo się w nim zakochacie. Wygląda bardzo nowocześnie. Trochę jak głośnik, przynajmniej jego bryła i okrągła lampa na górze mogą nas nieco tak zmylić. Swój urok ma także przeźroczysta obudowa.
Teraz tak sobie myślę, że to w zasadzie wada, że Philips nie wykorzystał tej przestrzeni i w ramach lampy nie zrobił także głośnika, który można by wykorzystać do domowego nagłośnienia.
Lampa nie mogła nie wyglądać tak nowocześnie. W końcu ma być elementem często bardzo mocno eksponowanym, o ile będzie na zależało na doświetleniu ścian i kątów w naszym domu.
Możemy wybierać w zasadzie z dziesiątek tysięcy kolorów i odcieni w celu uzyskania najbardziej nam odpowiadającego. Kolory wybieramy z poziomu aplikacji Hue.
Poza kolorami, możemy skorzystać z gotowych presetów, które imitują słońce czy inne ciekawe efekty.
Czy lampa Philips Hue Iris jest fajna?
Jako jedna z elementów domowego oświetlenia, owszem. Jako samodzielne urządzenie, to jednak do stworzenia odpowiedniego klimatu zdecydowanie za mało. Bardzo dobrym pomysłem było udostępnienie możliwości spięcia lampy wraz z systemem Ambilight dostępnym w telewizorach Philips.
Pozwala ona na sterowanie oświetleniem Hue, w tym lampą Iris za pomocą oświetlenia w telewizorze, poszerzając nam doznania świetlne podczas filmowego seansu. Za lampę Iris musimy zapłacić około 350 złotych.