Recenzja Bang & Olufsen E8 2.0 – pierwsza polska recenzja genialnego zestawu na miesiąc przed premierą sprzedażową!
Po świetnej premierze H9i będącej ulepszoną wersją modelu H9, Bang & Olufsen idzie za ciosem i już wkrótce wprowadzi do sprzedaży następcę równie popularnego zestawu B&O E8, o oznaczeniu E8 2.0. Dzięki uprzejmości polskiego dystrybutora, firmy Horn.eu, miałem okazję poużywać najnowszego produktu na miesiąc przed światową premierą sprzedażową.
Bang & Olufsen E8 to od pewnego czasu mój ulubiony zestaw outdoorowy. Towarzyszył mi on nawet podczas ostatniej podróży samolotem, choć przyznaję, że na taki wyjazd zawsze wybierałem słuchawki zapewniające mi przede wszystkim ciszę – tak więc niejednokrotnie wspominane przeze mnie przy różnej okazji Parrot Zik 2.0 ze świetnym systemem redukcji hałasu. Tym razem lot był jednak krótki, a Parroty jednak są dość ciężkie i znacznie bardziej nieporęczne niż kieszonkowe E8, więc zaryzykowałem – najwyżej nie pośpię, pomyślałem.
I wiecie co? Kto ryzykuje, rzeczywiście pije szampana, bo E8 podczas lotu spisały się rewelacyjnie, pozwalając mi odespać wczesne wstawanie i podróż na lotnisko. Bo choć są to słuchawki douszne, to zastosowany system aktywnego tłumienia hałasu oraz dobrze dopasowane wkładki sprawiły, że otoczenie silników odrzutowych i siedzących w około osób zupełnie przestało mieć znaczenie. Tak E8 na stałe zastąpiły moje już mocno wysłużone Ziki.
Recenzja Bang & Olufsen E8 wyszła spod klawiatury Czarka. Możecie ją przeczytać klikając poniżej.
Przyznaję, że trochę mu zazdrościłem testowania i poniekąd to jego recenzja sprawiła, że słuchawki stały się moją własnością. Dziś jednak mam przyjemność użytkowania następcy modelu E8, oznaczonego jako Bang & Olufsen E8 2.0. Choć do ich premiery, którą zaplanowano na koniec lutego, jest jeszcze miesiąc, już dziś możecie przeczytać czy warto na nie czekać, czy może wciąż lepiej wybrać zwykle E-ósemki.
Co w zestawie sprzedażowym?
Ani opakowanie, ani zestaw sprzedażowy nie odbiega od swojej pierwotnej formy. O tym, że mamy do czynienia z następcą możemy zauważyć jedynie po nazwie oraz lekko zmienionej grafice na opakowaniu. Wewnątrz również ten sam zestaw, te same ułożenie produktu.
Są więc gumki w różnych rozmiarach, jest przewód do ładowania, choć on jednak inny, gdyż w standardzie USB-C (wcześniej było to dobrze wszystkim znane microUSB). Poza gumkami, są też pianki dopasowujące się do ucha pod wpływem ciepła. Nigdy nie byłem ich fanem, czuję się w nich dziwnie przytkany.
Zmiany w nowym modelu widać w przypadku etui z powerbankiem, w którym nie tylko przechowujemy, ale również ładujemy każda słuchawkę. Wnętrze obudowy wyłożone zostało szczotkowanym aluminium (w odróżnieniu od plastiku w poprzedniej wersji). Tym samym etui stało się bardziej ekskluzywne, przez co nieco bardziej przychylnym okiem można patrzeć na cenę słuchawek.
Zmieniona została także dioda informująca o ładowania akumulatora, która stała się podłużna z efektem „oddychania”. Także sama unosząca się klapka podnosi się w bardziej majestatyczny sposób. To za sprawą bardziej solidnego, większego zawiasu.
Obudowa jest również wyraźnie cięższa od poprzedniczki. Większa masa spowodowana jest upakowaniem pojemniejszego akumulatora, który pozwoli zasilać słuchawki dwukrotnie dłużej niż w pierwotnej wersji E8, czyli do nawet 16h.
Nie zaskoczę też nikogo tym, że podobnie jak w h9i względem h9, tak i tutaj w końcu zastosowano co raz bardziej popularne złącze USB-C. Zniknął również charakterystycznych pasek przymocowany w obudowie. W E8 2.0 go nie ma. Płakać jednak po nim nie będę.
Wewnątrz obudowy znajdziemy słuchawki. Jeżeli nie mieliście okazji słyszeć o E8, a ta recenzja zainteresowała Was, bo po prostu poszukujecie świetnych słuchawek, to przypomnę, że E8 2.0 to zestaw bluetooth, gdzie obie słuchawki nie są ze sobą połączone przewodowo, a komunikują się wyłączenie za pomocą Bluetooth. Działa to na takiej samej zasadzie, jak firmowe słuchawki bezprzewodowe Apple AirPods.
Recenzja Apple AirPods, pierwsze prawdziwie bezprzewodowe słuchawki
Jednak słuchawki Apple tym od Bang & Olufsen nie dorastają dźwiękowo do pięt, więc jeżeli nie zależy Wam jedynie na lansie białym plastikiem Apple z przeciętnym płaskim dźwiękiem, to właśnie teraz powinniście przestać o nich myśleć i pamiętać.
Pierwsze wrażenie
Bez spektakularnych fajerwerków. W końcu to jedynie ulepszona wersja E8. Zmiany są niewielkie, choć robią dużą różnicę.Zapewne inaczej bym zagregował, jeżeli byłby to mój pierwszy kontakt z takim produktem. Nie mniej jednak projekt Jacoba Wagnera, jednego z najbardziej znanych designerów, między innymi przez świetne projekty produktów z serii BEOPlay, to coś pięknego i czystego w formie.
Każda z słuchawek przy porównaniu z poprzednikiem wydaje się nieco lżejsza. Mimo mniejszej masy, nie skrócił się czas pracy na baterii. Mimo tego, że różnica w masie jest wyczuwalna, to w codziennym użytkowaniu nie ma to większego znaczenia. Nie wpłynęła ona na komfort czy pewność mocowania w uchu. Po prostu słuchawki leżą i „kleją” się ucha równie dobrze co wcześniej.
Na prawdę w tych słuchawkach można czuć się niezwykle komfortowo podczas ruchu, a nawet aktywnego spędzania czasu. Mój kolega, któremu dałem je, aby zobaczył czy mu się spodobają nawet skakał w nich na skakance. Sami więc rozumiecie.
Informacja ta jest szczególnie ważna, gdyż mocowanie słuchawek polega wyłącznie na wsunięciu ich w kanał ucha. Nie ma żadnych zawieszek, wypustek czy innych udziwnień, z tak wielkim uwielbieniem wykorzystywanych przez konkurencję. Tu wystarczyło odpowiednie wyważenie i zaprojektowanie wkładek w najbardziej optymalnych rozmiarach. Warunek? Najważniejsze, aby wybrać te wkładki, które najlepiej pasują do naszego ucha.
Żeby było ciekawiej, to etui od 2.0 jest kompatybilne z słuchawki z pierwszej generacji. Co więcej, producent zapowiedział, że będzie je oferował w samodzielnej sprzedaży, dzięki temu właściciele poprzedniego zestawu, będą mogli je nabyć. Czy warto? Tu należałoby otworzyć akapit o jego nowościach.
Co nowego w etui B&O E8 2.0?
Większość nowości zdradziłem już w obszernym wstępie. Jednak nie wszystkie. Ba! Nie zdradziłem najważniejszej – etui od Bang & Olufsen E8 2.0 posiada nie tylko pojemniejszą baterię, ale może być teraz także ładowane za pomocą ładowarki indukcyjnej zupełnie bezprzewodowo.
Tak, tej samej jaką ładujecie swoje iPhony. Co prawda, producent zapowiedział, że w kwietniu w sprzedaży pojawi się ekskluzywna ładowarka indukcyjna wykonana ze szczotkowanego aluminium oraz bydlęcej skóry. Jednak już z samego opisu można wywnioskować, że tanio nie będzie. I co ważne, wcale nie trzeba już dziś na nią zbierać, by ładować bezprzewodowo nasze nowe słuchawki. Ładowarką za 10 dolarów z Aliexpress też można je ładować.
Sprawdziłem. Etui obsługuje ładowanie o mocy 5 i 10W. Dioda LED na przedniej części pokazuje nam stan naładowania, a trzy diody LED z tyłu pozostałą liczbę pełnych cykli ładowania dostępnych w akumulatorze.
Aplikacja Bang & Olufsen
Marka BEOPlay jakoś nigdy mi nie leżała. Miałem zawsze wrażenie, jakby duński gigant nieco wstydził się swoich produktów z serii BeoPlay, nie chcąc ich za bardzo łączyć z główną marką, jaką jest Bang & Olufsen. Problem w tym, że Bang & Olufsen znają chyba wszyscy. O BeoPlay słyszało niewielu.
Nic więc dziwnego, że podejście do produktów „dla ludu” nieco się zmieniło. Musiało. Nowa aplikacja Bang & Olufsen pozwala więc zarządzać w tej chwili nie tylko głośnikiem czy słuchawkami kosztującymi w okolicach 1-2 tysięcy złotych, ale także kolumnami wartymi setki tysięcy euro.
Aplikacja pozwala na sparowanie słuchawek, sterowanie barwą dźwięku i… niestety nie wiem na co jeszcze, gdyż testowany produkt nie został jeszcze dodany do obsługi aplikacji, przez co nie mogę sprawdzić ;-).
Natomiast mając w aplikacji obsługę zwykłych E8, widzę, że interfejs stał się znaczniej przejrzysty i intuicyjny. Szczególnie funkcja zarządzania efektem redukcji szumu jest teraz bardzo oczywista w obsłudze i polega na przesuwaniu suwaka od 0 do 100 procent transparentności tego co się dzieje wokół.
Dźwięk B&O E8 2.0
Według informacji udostępnionych przez producenta, słuchawki w 2.0 nie różnią się od tych w pierwszej generacji. We wnętrzu znajdziemy 5.7 mm przetwornik elektromagnetyczny, technologię NFMI oraz BT 4.2. Nie mając dostępu do korektora muzycznego, nie mogę podjąć się rzeczowego porównania obu zestawów. Fabrycznie ustawione E8 2.0 względem moich skorygowanych E8 na pewno grają bardziej jaśniej.
Dźwięk jest nieco mocniej przeważony w stronę wysokich tonów, co miało ogromny wpływ na szerokość sceny. Natomiast wciąż mocny i potężny bas, w moim odczuciu ma nieco mniejsze ciśnienie. Wciąż jest to potężne zejście, ale nie tak głębokie jak w zwykłych E8. Jednak tym opisem nie warto się sugerować, gdyż póki obsługa E8 2.0 nie zostanie dodana do aplikacji, to pisanie o możliwościach dźwiękowych słuchawek nie ma większego sensu. Jednak patrząc na to, co oferują słuchawki w takim stanie, nie spodziewałbym się dźwiękowo żadnych większych różnic względem poprzedniej generacji.
Podsumowując o Bang & Olufsen E8 2.0
Bang & Olufsen E8 2.0 to genialny zestaw kieszonkowy, będący ulepszoną wersją modelu E8, który możemy mieć zawsze przy sobie. Oferuje wysoki poziom redukcji szumu, który miałem okazję przetestować w wielu warunkach i spisał się wzorowo. Wręcz tak dobrze, że na dobre pożegnałem moje powycierane trudami podróżowania Ziki, które dotychczas mi towarzyszyły. Nowości jakie wprowadzono w drugiej generacji, to krok w bardzo dobrym kierunku. Niższa masa słuchawek, bez obniżania jakości dźwięku.
Większy akumulator zapewniający 16h używania słuchawek bez poszukiwania ładowarki. W końcu ładowanie indukcyjne, które wszyscy tak bardzo polubiliśmy, że co raz rzadziej sięgamy po tradycyjnym kabel. Oczywiście nie są to zmiany konstrukcyjne mogące przekonać dziś wszystkich właścicieli pierwszej generacji na drugą. Nawet jeśli, to bardzo fajnie, że etui od generacji drugiej można kupić i użyć z słuchawkami generacji pierwszej, tym samym uzyskać to co dają dwójki. TO uczciwe i właściwe podejście producenta. Jeżeli szukacie bardzo dobrych dokanałowych słuchawek bezprzewodowych, E8 powinny być pierwszym wyborem.
Zestaw Bang & Olufsen E8 2.0 do recenzji wypożyczył oficjalny polski dystrybutor, firma Horn.eu