Recenzja AirTag lokalizatora do kluczy i nie tylko od Apple + AirTag Loop
Już myślałem, że ta recenzja AirTag czyli lokalizatora Apple między innymi do kluczy nigdy nie powstanie. Bo choć o tym urządzeniu mówiło się od bardzo dawna (jakoś od 2 lat?), co rusz przewidując jego premierę, to producent wciąż o nim milczał. Pojawiły się nawet głosy, że AirTag podzieli losy ładowarki indukcyjnej, która nigdy nie opuściła szklanych ścian Apple Parku w Cupertino. Aż tu nagle 23 kwietnia 2021 AirTag pojawił się w sprzedaży i już dziś jest w naszych rękach.
AirTag innowacyjny?
Lokalizatory do kluczy to żadna nowość. Takich lokalizatorów do kluczy jakim jest Apple AirTag, jest na rynku cała masa. Jeżeli dobrze myślę, to pierwszym były płytki TILE, których recenzje pierwszej generacji, upolowanej w ramach crowdfundingu możecie odszukać na APPLEMOBILE.PL. Później były kolejne – lepsze i gorsze. Jednak największą ich bolączką była sieć użytkowników. Wynika to z tego, że aby odszukanie zgubionego przedmiotu zabezpieczonego takim lokalizatorem było możliwe, konieczne było posiadanie w smartfonie przypadkowych osób aplikacji tegoż lokalizatora lub aplikacji firm współpracujących, włączonego Bluetooth’a itd.
Problem polega na tym, że o ile taki TILE był i jest dość popularny w USA, i może faktycznie trochę osób go używało, to w Polsce pewnie byłem jednym z nielicznych. W naszym kraju zdecydowanie lepiej było korzystać z notiOne, polskiego lokalizatora, który choć nie lubi o tym mówić, korzysta z zasobów Yanosika, bardzo popularnej aplikacji dla kierowców, która pozwala uniknąć kontroli prędkości, korków spowodowanych wypadkiem itd.
Jeżeli masz Yanosika w swoim telefonie, jesteś w sieci użytkowników notiOne, a więc gdy ktoś zgubi klucze z lokalizatorem notiOne, będziesz nieświadomie transmitował ich lokalizację, pod warunkiem, że znajdziesz się w zasięgu tejże zguby. Moje testy wielu lokalizatorów notiOne pokazały, że faktycznie notiOne działa całkiem spoko, choć wciąż nie może to w żaden sposób konkurować z lokalizatorami opartymi o GPS/GSM.
Problemem jest dalej to samo – sieć użytkowników. Yanosik ma 1.5 miliona użytkowników w Polsce. To sporo, ale w niemal 40 milionowym kraju dalej mało. I tu właśnie pojawia się Apple, jego lokalizator AirTag i sieć setek milionów użytkowników iPhone’ów na całym świecie. Już 3 lata temu sprzętu Apple używał co 8 mieszkaniec globu, a przecież gigant z Californii wciąż bije rekordy sprzedaży. Jestem pewien, że znasz więcej osób, które mają iPhone’a niż tych, które mają prawo jazdy, samochód i zainstalowanego Yanosika, prawda?
Bardzo drogi brelok?
23 kwietnia można było składać zamówienia na AirTagi. Pierwsza cena na poziomie 29 dolarów za sztukę lub 99 dolarów za 4 sztuki wydawała się atrakcyjna jak na Apple, jednak gdy zobaczyliśmy polskie ceny z fatalnym przelicznikiem USD/PLN, okazało się, że lokalizator kosztuje 159 lub 549 złotych (dziś dolar kosztuje około 3.8 PLN). Jeżeli myślicie, że wysupłanie 159 złotych to koniec wydatków, aby przyczepić sobie AirTag do kluczy, to grubo się mylicie.
AirTag często jest błędnie określany brelokiem do kluczy. Bo i owszem możemy go przypiąć do kluczy, ale nie od razu po zakupie. Aby to uczynić, musisz dokupić jedno z oferowanych etui na lokalizator, które pozwoli przypiąć Ci go do kluczy, torby czy walizki. Ja wybrałem AirTag Loop, pasek-pętle, która pozwala przypiąć lokalizator na dużym uchu do kluczy lub do uchwytu walizki, torby itp. Cena? Kolejne 159 złotych. No więc, aby kupić „brelok” AirTag z możliwością przypięcia go do czegokolwiek, tak na prawdę musimy wydać ponad 300 złotych. DUUŻO!
Oczywiście jest alternatywa w postaci nieco tańszych etui od Belkin lub bardzo tanich od „majfrenda” z Aliexpress.
Co w zestawie sprzedażowym?
W przesyłce od Apple, która przyjechała zgodnie z terminem tydzień po premierze nie znajdziemy zbyt wiele. W niewielkim opakowaniu z AirTagiem znalazło się miejsce jedynie na wytłoczkę z instrukcją uruchomienia oraz mniej istotnymi dokumentami. Liczyłem chociaż na jakąś naklejkę czy klej do montażu na walizce, cokolwiek. Nie ma nic. Jest samo urządzenie. Podobnie sprawa się ma w przypadku paska z AirTag Loop. W zestawie nie ma nic.
Przy tym urządzenie na tle konkurencji jest bardzo duże. Jego wymiary to 31.9 x 8 mm przy masie 11 gramów. Jest podobnych rozmiarów jak mój pierwszy TILE i zdecydowanie większy od notiOne’ów, Pixelów i innych lokalizatorów dostępnych na rynku.
Zasilany jest baterią wymienną (dzięki Ci Apple, bo w to trochę wątpiłem 😉 ) w standardzie CR2032, czyli najbardziej popularną pastylką, jaką znajdziemy w pilotach alarmowych, kluczykach samochodowych itd. Z jej zakupem nikt nie będzie miał problemu, czego nie można powiedzieć o bateriach do lokalizatorów innych firm, które bardzo często stosują baterie bardzo nietypowe.
Sam AirTag, trzeba uczciwie przyznać, prezentuje się bardzo dobrze. Wygląda trochę jak przypinka reklamowa czy wyborcza do ubrań, które często widzimy na amerykańskich filmach. Ma wypolerowany na błysk metalowy spód z wielkim logo nadgryzionego jabłka oraz plastikową obudowę, również w połysku w białym kolorze, trochę takim jak Magic Mouse.
Producent pozwala zamówić lokalizatory z bezpłatnym grawerunkiem. W moim przypadku uniknąłem personalizacji w obawie o to, że z racji dużego zainteresowania podczas premiery, brelok nie dotrze do mnie na czas. Wygrawerować można jedną z ikon emoji lub do 3 znaków na plastikowej obudowie.
Pierwsze uruchomienie AirTag
Uruchomienie AirTag jest dziecinnie proste. Lokalizator jest zawinięty w folię ochronną, która ma zapobiegać porysowaniu w trakcie transportu czy przy pakowaniu. Jej koniec znajduje się wewnątrz urządzenia. Po jej pociągnięciu, obwód zasilania zamyka się i lokalizator zaczyna działać, wydając przy tym charakterystyczny dźwięk.
Wtedy wystarczy już tylko zbliżyć telefon do lokalizatora, aby automatycznie został wykryty przez iPhone’a na zasadzie podobnej do tego, jak to ma miejsce w przypadku słuchawek AirPods.
Dotykamy Połącz, a następnie wskazujemy z listy rzecz, którą chcemy nim zabezpieczyć – klucze, bagaż, parasol, kurtka itp i wciskamy Dalej. Kolejnym krokiem jest przypisanie lokalizatora AirTag do naszego Apple ID. Urządzenie przypisane do naszego konta, podobnie jak zabezpieczony Apple ID iPhone, iPad czy Mac, nie będzie mogło działać z żadnym innym kontem, do momentu jego usunięcia z niego przez pierwotnego użytkownika. Jeżeli wiec zgubicie lokalizator, dla znalazcy będzie on bezużyteczny. Chwila procesu automatycznej konfiguracji i możemy zacząć korzystać.
AirTag współpracuje ze wszystkim aktualnie wspieranymi telefonami Apple. Czyli od modelu iPhone SE pierwszej generacji w górę. Warunkiem jest zainstalowanie iOS 14.5. Również można go połączyć z iPadem od Air 2 w górę. Jednak do skorzystania z funkcji kierunkowego namierzania trzeba mieć co najmniej iPhone’a 11, ponieważ od tego modelu zaczęto instalować w nich układ U1, oferujący Ultra Wideband.
Aplikacja Lokalizator pokaże Twoje AirTagi
Do zarządzania lokalizatorami używamy systemowej aplikacji Lokalizator. Tej samej, w której są nasi znajomi i nasze urządzenia przypisane do Apple ID.
W iOS 14.5 dostaliśmy zakładkę Przedmioty, w której będziemy mogli wyświetlić wyłącznie lokalizatory. Dużo się mówi o tym, że Apple ma uwolnić aplikację Lokalizator i pozwolić na lokalizowanie lokalizatorów firm trzecich. Można mieć jednak niemal pewność, że najpierw sprzeda trochę swoich, nim do tego dojdzie. Kto wie, może już w iOS 15 w czerwcu?
Jak wygląda namierzanie zguby?
Muszę przyznać, że jestem oczarowany sprawnością z jaką udaje się namierzyć zgubę. Dotychczas lokalizatory tego typu odtwarzały melodyjkę i wskazywały mniej więcej czy znajdujemy się blisko czy daleko. Jeżeli mieliśmy klucze pod stertą ubrań do prania, to niestety melodyjka nie zawsze była słyszalna.
W przypadku AirTag, choć buzzer emitujący dźwięk nie jest najwyższych lotów i gra dość cicho, to już kierunkowe wskazywanie gdzie znajduje się zguba, dzięki układowi U1 Wideband robi świetną robotę. Jeżeli stoimy tyłem, pokazuje, że stoimy tyłem.
Jeżeli jest z boku, pokazuje w którą stronę mamy iść. Przy tym telefonie fajnie drży.
Poniżej pokazuję wideo z poszukiwań lokalizatora w domu.
AirTag nie jest dla zapominalskich
Jedna z ciekawszych funkcji takich lokalizatorów była funkcja dla zapominalskich. Pozwalała na przykład wsadzić lokalizator do portfela czy właśnie przypiąć do kluczy, uruchomić tryb dla zapominalskich i w razie gdybyśmy wyszli z biura bez portfela czy kluczy, natychmiast uruchamiany był alarm, aby po niego wrócić.
W AirTagu czegoś takiego nie uświadczymy. Można jasno powiedzieć, że jest to świetny sprzęt dla roztargnionych osób, którym często zdarza się coś zgubić, ale kiepsko się sprawdzić w przypadku zapominalskich.
Co zrobić, gdy znalazłeś czyjś lokalizator?
AirTag emituje sygnał, który wykrywają pobliskie urządzenia. Jeżeli znajdzie się w miejscu, w którym nie widzi Twojego telefonu, ale widzi telefony innych, poinformuje Cię o swojej lokalizacji za pomocą ich urządzeń.
Można też skonfigurować go tak, aby w razie, gdy ktoś go znajdzie, po przyłożeniu do niego telefonu będzie mógł odczytać Twoje dane kontaktowe, aby łatwo można było się skontaktować i zwrócić zgubiony przedmiot.
Kilka słów o AirTag Loop
Co do tego produktu mam bardzo mieszane uczucia. Myślałem, że jest nieco mniejsze, a to dlatego, że podczas zakupu nie zdawałem sobie sprawy jak dużym urządzeniem samym w sobie jest lokalizator.
Przez to przypięty za pomocą AirTag Loop lokalizator sprawia wrażenie zbyt dużego w stosunku do kluczy. Oczywiście pętla sprawdzi się gdy przypniemy ją do torebki, walizki, torby sportowej czy plecaka. Do kluczy sprawdza się średnio, nie wiem czy się przyzwyczaję.
Możemy być jednak pewni, że tych różnego rodzaju mocowań do AirTagów zaraz będzie na rynku całe mnóstwo, jak wszystkich innych akcesoriów do produktów Apple.
Ja jednak AirTag Loop nie polecę, choć uczciwie przyznam, że wykonany jest bardzo dobrze.
Każdy iPhone jest potencjalnym donosicielem lokalizacji Twojej zguby
Oczywiście największą zaletą AirTag jest sieć użytkowników. Niemal miliard użytkowników iPhone’a. Każdy z nich jest potencjalnym elementem sieci poszukiwań zgubionych przedmiotów. To po prostu nie może się udać.
To jest tak ogromny potencjał, że zaczynam się bardzo obawiać o byt producentów innych lokalizatorów. Jeżeli Apple nie wpuści ich do swojego systemu, nie pozwoli korzystać z bazy użytkowników sprzętu Apple, to w zasadzie ich rozwiązania nie mają racji bytu.
AirTag działa bardzo dobrze, dzięki temu, że ma wymienną baterię, jego cena nie wydaje się być już tak straszna, a biorąc pod uwagę jak duże szanse na znalezienie zguby dzięki użytkownikom iPhone’ów mamy, dopłacenie nawet kilkudziesięciu złotych do ceny lokalizatorów konkurentów, nikogo nie zniechęci.
Zalety | Wady |
---|---|
Zalety
| Wady
|