Zegarek naręczny od Apple ma według analityka Ming Chi Kuo pojawić się w dwóch wersjach, różniących się nie tylko wielkością ekranu ale też wykończeniem i ostatecznie ceną. Ta w przypadku ekskluzywnego modelu oscylować ma w granicach 1000 USD, co jak łatwo sobie przeliczyć w polskich realiach jest wydatkiem ponadprzeciętnym.
Za tańszą wersję iWatch’a, biorąc pod uwagę poprawność założeń co do dwóch odsłon gadżetu, producent może liczyć sobie kwotę rzędu blisko 2000 polskich złotych, więc i tu sytuacja nie rysuje się w różowych barwach. Drogie jak na krajowe realia gadżety nie będą więc leżały w zasięgu wielu zainteresowanych osób.
Pojawiają się jednak nowe spekulacje dotyczące modelu sprzedaży naręcznego zegarka. Zdaniem analityka Timothy’ego Arcuri Apple mogłoby udostępniać swój produkt wraz z ubezpieczeniem zdrowotnym, a całość przypominałaby dystrybucję iPhone’a w placówkach operatorów sieci komórkowych. Oznacza to, iż za iWatch’a zapłacilibyśmy jednorazowo mniej lecz obowiązkiem byłoby wykupienie abonamentowej umowy ubezpieczeniowej. Biorąc pod uwagę funkcję iWatch’a monitorującą i analizującą aktywność zdrowotną użytkownika firmy ubezpieczeniowe zyskały by w przeważającej części klientów bezszkodowych i na tym polegał by ich zarobek.
Źródło: 9To5Mac